„Państwo nie pozwala nam się rozwijać”. Eksperci o zarobkach w Polsce

news.5v.pl 20 godzin temu

Goście „Lepszej Polski” w Polsat News próbowali odpowiedzieć na pytanie o to, co należy zrobić, by polscy pracownicy mogli zarabiać na tym samym poziomie, co nasi zachodni sąsiedzi.

Prezes firmy Fakro Ryszard Florek wyjaśnił, iż na drodze do płacenia jego pracownikom wyższej pensji stoi państwo, które skutecznie utrudnia możliwości większych inwestycji.

Państwo utrudnia inwestycje? Rosati: Sami wybieramy rządzących

– Ja od pięciu lat staram się o pozwolenie na budowę, bo chcę inwestować, i kto mi nie pozwala? Nie mogę dostać pozwolenia! – przekonywał.

Florek zasugerował, iż powstanie nowego obiektu dałoby możliwość stworzenia 8 tys. nowych miejsc pracy. Tłumaczył, iż w związku z obniżeniem się kosztów całkowitych wraz ze wzrostem wielkości produkcji, udałoby się wykreować oszczędności, które mogłyby zostać przekazane w pensjach pracownikom.

Biznesmen wskazał, iż dzięki przeznaczeniu oszczędności z korzyści skali na fundusz płac, mógłby wypłacać swoim pracownikom pensje wyższe choćby o 30 proc. – Kto nam przeszkadza, żeby pracownicy mogli zarabiać więcej? Ten, co nam nie pozwoli się rozwijać, czyli państwo polskie – ci, którzy tworzą prawo i ci, którzy prawo interpretują od lat – mówił Florek.

ZOBACZ: Brzoska po rozmowach z premierem. „Lista absurdów jest gigantyczna”

Z wypowiedzią biznesmena w dużej mierze zgodził się prof. Dariusz Rosati. Przyznał, iż „państwo ma bardzo wiele do zrobienia”. Stwierdził jednak, iż to od Polaków zależy, kogo wybierają w wyborach i kto, w konsekwencji, ma wpływ na przepisy. – Oni mówią, obiecują różne rzeczy, potem zaczynają urzędować w swoich gabinetach i potem wychodzi, tak jak pan mówi – wskazywał.

– Pamiętajmy o tym, żeby z drugiej strony mieć świadomość tego, iż to nie państwo ma inwestować, tylko przedsiębiorcy – zakończył Rosati.

„Państwo nie buduje przestrzeni rzeczywistego rozwoju”

Dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej przekonywał, iż państwo podejmując decyzje o wydatkowaniu funduszy, wzmacnia przedsiębiorczość lub ją ogranicza. Jego zdaniem, wpływa to bezpośrednio na wynagrodzenia, jakie otrzymują potem polscy pracownicy.

Zdaniem ekonomisty, przykładem złego wydatkowania pieniędzy może być przekazanie na dopłaty do samochodów elektrycznych funduszy, które mogły posłużyć do rozwoju przemysłu farmaceutycznego. – Kilka lat temu pisaliśmy o farmaceutycznym wyścigu narodów, o tym iż farmacja jest jednym z najbardziej efektywnych, dochodowych sektorów gospodarki światowej. Mieliśmy w KPO zapis na 140 mln euro na rozwój sektora farmaceutycznego w Polsce. Sektor farmaceutyczny ma eksport netto na poziomie –3 mld dolarów. Tyle dopłacamy, dlatego iż 30 proc. leków w Polsce to są leki polskie – mówił.

– Co zrobił obecny rząd ze 140 mln zł na API czyli substancje czynne do produkcji leków? Zamienił to na dopłaty do samochodów elektrycznych i mamy dzisiaj 600 mln na dopłaty do samochodów elektrycznych, które kupujemy skąd? – pytał retorycznie dr Bartoszewicz.

ZOBACZ: „Premier odtwarza to samo”. Zandberg krytykuje Tuska

Ekonomista stwierdził, iż „państwo polskie nie buduje przestrzeni rzeczywistego rozwoju” poprzez przekazywanie ogromnych sum pieniędzy na dopłaty do samochodów elektrycznych, „których my nie kupujemy”. Na jego słowa zareagował Dariusz Rosati.

WIDEO: Rząd uniemożliwia wyższe wypłaty dla pracowników? Biznesmen nie ma wątpliwości

– o ile pan się skarży, iż pieniądze publiczne z UE nie poszły na przemysł farmaceutyczny, a jednocześnie pan mówi, iż przemysł farmaceutyczny zarabia duże pieniądze, to pytam się – dlaczego nasi przedsiębiorcy nie inwestują w przemysł farmaceutyczny? Co im szkodzi? – dopytywał.

– Oczywiście, iż inwestują – sprzeciwiał się Bartoszewicz i wskazywał, iż kwestia przemysłu farmaceutycznego jest podobna do sytuacji, w jakiej znalazł się Ryszard Florek. Stwierdził, iż doszło do „zderzenia z wielką korporacją międzynarodową„, co jest efektem tego, iż państwo polskie „nie stoi za przemysłem farmaceutycznym”.

Deregulacja bez zmian ustawowych niemożliwa?

Prof. Paweł Wojciechowski z Instytutu Finansów Publicznych przypomniał, iż obecna tzw. stopa inwestycyjna wynosi ok. 5 proc. Wskazał, iż to dwukrotnie więcej niż w przypadku Niemiec. – Czego nam naprawdę brakuje to inwestycji przedsiębiorców i gospodarstw domowych. Te inwestycje są małe. Cały koncept polega na tym, ze jeżeli mówimy, iż chcemy zwiększyć inwestycje prywatne, to ich warunkiem jest klimat inwestycyjny – przekonywał.

ZOBACZ: Rafał Brzoska polskim Elonem Muskiem? Minister wskazał „poważną różnicę”

Ekonomista i były minister finansów orzekł, iż konkurencyjność polskiej gospodarki można wzmocnić jedynie poprzez deregulację. Przypomniał, iż już w przeszłości powstawały grupy, które miały przeprowadzić ten proces, a w skład jednej z nich wchodził on sam. Ostatecznie nie udało się osiągnąć pełnego sukcesu.

– Pytanie, czy to jest realne bez zmian ustawowych i skutków fiskalnych zrobić coś w zakresie deregulacji – zwracał uwagę Wojciechowski, wyraźnie nawiązując do warunków, w jakich pracuje w tej chwili Rafał Brzoska, którego kilka dni temu Donald Tusk poprosił o przeprowadzenie procesu.

Czytaj więcej

Idź do oryginalnego materiału