Wśród zgiełku a jednak bez migotliwych ekranów i cyfrowego hałasu, Polski Pawilon na Expo 2025 w Osace oferuje oazę spokoju. To przestrzeń, gdzie zioła, technologia i poezja spotykają się w nieoczekiwanym sojuszu. Monika Brauntsch, jedna z czterech współautorek koncepcji wystawy, opowiada o idei, która skłania odwiedzających do zadumy. Urzeka Japończyków estetyczną skromnością i zaskakuje głębią refleksji. To nie jest ekspozycja wyłącznie do obejrzenia, ale wyjątkowe doświadczenie do przeżycia. Autorem koncepcji programowej udziału Polski w Wystawie Światowej Expo 2025 w Osace i organizatorem jest Polska Agencja Inwestycji i Handlu.
Redakcja: Co przyświecało zespołowi kuratorskiemu przy tworzeniu koncepcji polskiego pawilonu na Expo w Osace?
Monika Brauntsch: Hasło przewodnie wystawy „Dziedzictwo, które napędza przyszłość” stało się punktem wyjścia. Chcieliśmy pokazać polskie tradycje w taki sposób, by budowały most do przyszłości. Ale nie w nachalny sposób. Zależało nam na narracji subtelnej, spójnej i angażującej, która nie przytłacza technologią, ale wprowadza w stan kontemplacji. Japończycy to doceniają. Słyszymy od nich: „tutaj można odetchnąć”.
R: Jak wyglądały przygotowania do realizacji tej koncepcji? Ile osób było zaangażowanych w tworzenie wystawy?
MB: To była praca tytaniczna. Sam proces przygotowania koncepcji trwał dwa lata. Pracowało nad nią czterech kuratorów: ja, Wiesław Bartkowski, Ewa Kierklo i Stanisław Kempa . Ale w projekt zaangażowanych było znacznie więcej osób: około 60 artystów, projektantów, technologów, ilustratorów, poetów i konsultantów merytorycznych. Każda z kilkunastu instalacji artystycznych to wynik ścisłej współpracy między twórcami a kuratorami. Ich wartości nie da się tego przeliczyć na liczby. To unikatowa fuzja kreatywności, wiedzy i precyzyjnie przemyślanej koncepcji. Wierzę, iż tak przemyślana forma narracji ma większą siłę oddziaływania niż jakikolwiek nachalny przekaz.
R: Jednym z elementów, który buduje tę atmosferę, są zioła. Dlaczego właśnie ten motyw?
MB: Zioła to nasze autentyczne dziedzictwo. Obecne w każdym polskim domu, kuchni, apteczce. Ich potencjał gospodarczy – w branży spożywczej, farmaceutycznej, kosmetycznej – łączy przeszłość z przyszłością. Ale co najważniejsze, zioła są nośnikiem opowieści. Wspomnień, rytuałów, codziennych czynności. Nasz pawilon zaczyna się od przestrzeni Herbarium, w której odwiedzający tworzy wirtualną roślinę Spirit Plant na bazie swoich wyborów. To proste, osobiste, ale bardzo angażujące doświadczenie.
R: Zioła mają również swój odpowiednik w japońskiej kulturze?
MB: Tak. Odkryliśmy, iż zarówno w Polsce, jak i w Japonii istnieje tradycja gotowania zupy z siedmiu ziół na przednówku. I wokół tego powstała instalacja „Siedem Ziół”, ożywiana przez zwiedzających, dzięki pokręteł i ekranów. Widzimy tu analogię, a zarazem możliwość pokazania wspólnoty doświadczeń, mimo dzielącej nas odległości.
R: Jedna z instalacji ukazuje wyjątkowość polskiego krajobrazu. Jakie było podejście kuratorskie i artystyczne do tej ekspozycji?
MB: Naszym założeniem we współpracy z Wiesławem Bartkowskim i Szymonem Peplińskim autorami instalacji „Najbardziej Polski Krajobraz” było jego pokazanie w odmienny sposób. Pojawił się pomysł, żeby do tego wykorzystać metody sztucznej inteligencji i stworzyć zbiór zdjęć, na podstawie których algorytm będzie sam tworzył te krajobrazy. W rzeczywistości one nie istnieją, ale są kwintesencją naszej pięknej natury. Krajobraz zawsze się zmienia, bo to zależy od wielu czynników, od pory roku, pogody, światła, od wiatru, dlatego na tego rodzaju dynamizacji i subtelności w nam zależało. To spotyka się z zainteresowaniem.
R: Które elementy wystawy budzą jeszcze zainteresowanie Japończyków?
MB: Chopin i to zdecydowanie. Jest znany i uwielbiany w tym kraju. Pokazujemy go przez instalację „Aura” – największy instrument na wystawie, który ma kilka metrów, zbudowany z wierzbowych miotełek z okolic Żelazowej Woli, napędzanych mechatronicznie. One wydobywają rytmy inspirowane Chopinem. Niezwykłe, mistyczne doświadczenie. To także trzy koncerty dziennie w sali koncertowej. A dla tych którzy nie zdążą, mamy miejsce z wysokiej jakości słuchawkami, gdzie można po prostu… usiąść i słuchać.
R: Jakie jeszcze osobliwości czynią ten pawilon unikatowym?
MB: Na przykład „Przednówek” – instalacja profesor Urszuli Zajączkowskiej, gdzie zamknięto w żywicznych kulach rośliny uchwycone w momentach przejścia, transformacji. To metafora zmienności – czasu, natury, kultury. Albo „Chmura” – inspirowana ludowymi dekoracjami zwanymi „pająkami”, zawieszona w oknie pawilonu, grająca światłem i cieniem. Jest też multisensoryczna „Tężnia”, z zapachem japońskich gałązek kuromoji, światłem i dźwiękiem. Albo poetycka ściana z wersami inspirowanymi formą haiku – goście mogą zabrać ze sobą fragment poezji.
R: Brzmi jak medytacja w formie wystawy. Co według Pani łączy nasze narody w tej ekspozycji?
MB: Szacunek do natury. Rytuał. Uważność. W Polsce i Japonii zioła, krajobraz, tradycje kulinarne, muzyczne i artystyczne mają znaczenie. Nie chcieliśmy topornej symboliki. Pokazaliśmy to, co wspólne w subtelny sposób. Zwiedzający mówią, iż czują się w tym pawilonie dobrze. Że jest w nim dusza. Dla mnie to największy komplement.
R: A co z częścią gospodarczą wystawy? Expo to przecież także forum promocji dorobku krajów.
MB: I właśnie na tym też się skupiamy. W dolnej części pawilonu znajduje się tzw. Plantacja Idei – przestrzeń poświęcona przyszłości i polskiej gospodarce. Prezentowane tam są innowacyjne rozwiązania z sześciu sektorów: rolno-spożywczego, kosmetycznego, farmaceutyczno-medycznego, zielonych technologii, IT i gamingu. Pokazujemy rozwiązania, które tworzą przyszłość – w duchu zrównoważonego rozwoju, nowoczesności i szacunku dla natury.
R: Czy regiony Polski też znalazły swoje miejsce?
MB: Tak, Polska Agencja Inwestycji i Handlu stworzyła dedykowany program. Każdy z nich ma swoje dni, podczas których organizowane są wydarzenia promujące lokalne specjalności, innowacje, kulturę. To również okazja do spotkań biznesowych i pokazania potencjału inwestycyjnego.
R: I pewnie najbardziej potrzebny kontrapunkt dla technologicznego zgiełku współczesności.
MB: Właśnie. Pokazujemy, iż można inaczej. Że technologia nie musi krzyczeć. Może wspierać tradycję, delikatnie wzmacniać przekaz, nie dominować. Pawilon Polski w Osace to próba opowiedzenia o naszym kraju nie przez pryzmat krzykliwej technologii czy folkloru, ale przez to, co nam bliskie i autentyczne.
Dziękuję, rozmawiała Jolanta Czudak