Osądzanie – dlaczego nawykowo oceniamy innych, jak osądzanie oddziela nas od naszej prawdziwej natury i jak możemy to zmienić

bodyclean.pl 4 lat temu

Jeśli Ty jesteś głosem w swojej głowie, to kim jest ten, kto go słucha? Hm…

Już jako dzieci dochodzimy w pewnym sensie do wniosku, iż głos, który słyszymy w głowie, jest nasz. Ale czy na pewno? jeżeli Ty jesteś myślą w swojej głowie, to gdzie jesteś, kiedy myśl odchodzi? jeżeli jesteś głosem w swojej głowie, to dlaczego potrafisz go świadomie obserwować?

Zanim odpowiem na to pytanie, najpierw otworzę się przed Tobą. W moim życiu był okres, w którym nienawidziłam ludzi. Naprawdę. Nie znosiłam, kiedy siadali obok mnie w autobusie, patrzyli na mnie, mówili do mnie.

Wciąż oceniałam wszystkich dookoła. Oceniałam bardzo dużo i bardzo negatywnie. Komentowałam w swojej głowie, jak inni są ubrani, jak chodzą, jak wygląda ich ciało, jak się zachowują, co robią, czego nie robią, co mówią, a czego nie. Plotkowałam i mówiłam źle o innych za ich plecami.

Pewnego dnia, siedząc w autobusie, zauważyłam człowieka idącego chodnikiem i pomyślałam: „Chodzi, jak dziwoląg”. Nagle poczułam się z tą myślą bardzo źle i ciężko.

W mojej głowie odezwał się inny głos, który tym razem oceniał mnie samą i zapytał: „Kim Ty jesteś? Jakim człowiekiem trzeba być, żeby tak bezdusznie oceniać innych ludzi? Co oni Ci zrobili? Kiedy stałaś się taka wredna? Co się stało z tą wrażliwą i dobrą osobą, którą byłaś kiedyś?”.

Ta chwila mnie przeraziła i przygniotła. W tamtym momencie pomyślałam, iż jestem złym i bardzo, bardzo okropnym człowiekiem.

Dopiero kilka lat później zaczęłam moją podróż do miejsca, w którym jestem obecnie. Dziś wiem, iż większość moich negatywnych myśli i trudnych emocji względem innych ludzi była mechanizmem obronnym.

Po wielu przykrych doświadczeniach nabrałam przekonania, iż ludziom nie można ufać, iż są dla mnie zagrożeniem, iż potrafią tylko ranić. Czułam się ofiarą, czułam strach i czułam, iż muszę się bronić. Moje osądy pozwalały mi odgradzać się i dystansować od innych ludzi, tworząc we mnie iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i bycia lepszym od nich.

Dziś rozumiem, iż osądzanie innych nie tylko nie chroni człowieka, ale przynosi jeszcze więcej lęku, cierpienia i poczucia osamotnienia. Rozumiem też, iż nigdy nie byłam i nie jestem złym człowiekiem – nie dlatego, iż przestałam całkowicie oceniać (bo przez cały czas to robię), ale dlatego, iż rozumiem, iż moje myśli mnie nie definiują. Że nie jestem swoimi myślami, emocjami, ani ranami z przeszłości. Jestem tą, która może je uleczyć…

Dlatego dziś uczę się kochać każdego człowieka i patrzeć na niego okiem współczucia, choć muszę przyznać, iż to przez cały czas niełatwe.

CZYM JEST OSĄDZANIE I SKĄD SIĘ BIERZE

Z psychologicznego punktu widzenia osądzanie to mechanizm obronny, czyli mniej lub bardziej świadoma strategia, mająca na celu ochronić nasze ego. Nasze ego to nic innego, jak nasza tożsamość, „ja”, z którym się utożsamiamy, choć w istocie nim nie jesteśmy.

Nie jesteśmy bowiem ani swoim imieniem, ani nazwiskiem, nie jesteśmy swoim wiekiem, swoją płcią, swoją historią i doświadczeniami, myślami, emocjami, ani choćby swoim ciałem. Nic z tego nie jest nami. Bardzo głęboko i obszernie temat naszej prawdziwej natury wyjaśniam i opisuję w mojej książce „Przypomnij sobie, kim jesteś naprawdę”.

Identyfikujemy się z naszym ego, obrazem siebie – naszym „ja” i naszym ciałem tak bardzo, iż czujemy się oddzieleni od reszty świata. Tymczasem w każdym człowieku płynie to samo życie. Jesteśmy tą samą energią, jednym, choć w tym fizycznym świecie trudno nam jest to odczuwać, gdyż za bardzo polegamy na zmysłach i umyśle, które nie wyczuwają tej jedności. Jest ona dla nich zbyt subtelna, nienamacalna i nieuchwytna.

Dlatego tę jedność można poczuć tylko sercem, a żeby poczuć sercem, trzeba je zechcieć najpierw otworzyć (w czym może pomóc Ci moja bezpłatna medytacja harmonizująca oraz nagranie o zamkniętym sercu).

Jeszcze bardziej przemawia do mnie i podoba mi się duchowa definicja osądzania, która mówi, iż osądzanie to separacja od miłości.

Dlaczego osądzamy?

Ocenianie innych ma często za zadanie podnieść siebie na duchu, poprawić swoją ocenę, poczuć się lepszym, mądrzejszym, bogatszym, sprawniejszym, bardziej oświeconym od innych.

W świecie, który kładzie tak duży nacisk na status, sukces materialny, karierę, wygląd, większość z nas czuje się niewartościowa, niewystarczająco dobra. Dlatego próbujemy oddzielić się od tego bólu i dyskomfortu poprzez poniżanie i umniejszanie innym ludziom. Dzięki temu choć na chwilę wyglądamy „lepiej” na ich tle.

Osądzanie, krytykowanie, obmawianie, plotkowanie na temat innych może dawać nam na początku poczucie satysfakcji dlatego, iż powoduje w nas wrażenie:

  • bycia lepszym;
  • posiadania racji;
  • poczucia, iż wiemy lepiej, iż widzimy i rozumiemy więcej;
  • bycia bezpiecznym.

Chodzimy po tym świecie z ranami niezagojonymi od wczesnych lat. Kiedy inni dotkną tych ran, cierpimy, więc wolimy ogrodzić się murem. Udawać silnych, niewrażliwych i niedostępnych. Ocenianie skutecznie oddziela i separuje, trzyma nas na dystans, pozwala nam ukryć naszą wrażliwość, którą boimy się pokazać.

Ale czy separacja od innych ludzi jest tym, co daje nam szczęście? Wiemy dobrze, iż nie tędy droga.

Dużo łatwiej jest nam oceniać „słabe strony innych”, pisać niemiłe komentarze, obgadywać kogoś za plecami, niż pochylić się nad tym, dlaczego tak robimy i zrozumieć, gdzie czujemy swoje „braki”, które chcemy załatać poprzez umniejszanie innym.

Dzięki osądzaniu choćby na małą chwilę możemy zapomnieć o tych wewnętrznych „wadach, słabych stronach, kompleksach i niedoskonałościach”, kierując swoją uwagę na zewnątrz i wytykając je innym. To uczucie satysfakcji gwałtownie jednak słabnie, pozostawiając po sobie coś na kształt moralnego kaca.

Osądzanie to technika radzenia sobie, która jest bardzo zawodna, a dodatkowo wpędza nas w poczucie winy. Nawet, gdy poczucie winy nie pojawia się świadomie, jeżeli będziemy wystarczająco uważni, poczujemy, jak ocenianie innych dyskretne i po cichu okrada nas z energii. Nasza witalność i samopoczucie wyraźnie spadają.

Dlaczego osądzanie innych nam nie służy

Krytykując innych, sprawiamy, iż nasze myśli stają się mroczniejsze. Osłabiamy swojego ducha, obniżamy swoją życiową energię, co powoduje, iż czujemy się bardziej samotni, oddzieleni od reszty życia, czując, jakbyśmy mieli go mniej w sobie. Osądzając, odcinamy się też od naszej prawdziwej natury, od istoty, jaką głęboko w sercu jesteśmy i od osoby, jaką chcemy być.

Ocenianie podświadomie nas zasmuca, bo gdzieś wewnątrz nas jest to głębokie zrozumienie, iż oceniając innych ludzi, oceniamy siebie i wywyższamy siebie, pomimo, iż nie jesteśmy ani lepsi, ani gorsi od innych. Wszyscy jesteśmy jednym Życiem, które przejawia się poprzez każdego z nas.

Jesteśmy jednym i przyszliśmy na ten świat, aby siebie nawzajem szanować, uznawać siebie i swoją różnorodność, dbać o siebie nawzajem, akceptować i kochać bezwarunkowo. Nigdy nie będziemy szczęśliwi, separując się od innego człowieka.

Miłość jest naszą naturą. W każdym człowieku jest to naturalne ciepło, dobroć i współczucie oraz pragnienie bycia kochanym. Jednak trudne doświadczenia, w których nie czuliśmy się kochani i bezpieczni, zasiały w nas ogromny strach.

Ten strach jest powodem tego, iż oceniamy dziś wszystko i wszystkich. Chcemy czuć się bezpiecznie, a ocenianie stało się naszym obrońcą, naszą bronią.

Ale kiedy zaczynamy oceniać innych, stawiamy sztuczną granicę między sobą, a nimi. Oddzielamy siebie od „tych innych – gorszych lub lepszych ludzi”. Jesteśmy my i oni – przeciwko sobie.

Często powtarzam, iż każdy z nas jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Głęboko wierzę, iż każdy z nas ma w sobie schowany dar, którego nie ma nikt inny, swoje unikalne zdolności i umiejętności, swoją wiadomość i misję, z którą przyszedł na ten świat. Ale raz słuchałam wykładu Wayne’a Dyera, który powiedział: „NIKT Z NAS NIE JEST WYJĄTKOWY”.

„Co?! Jak to?!” – pomyślałam wstrząśnięta. Wtedy Wayne dokończył: „Wszyscy jesteśmy JEDNYM”.

Mmm… głębokie. Inna perspektywa, ale jakże trafna i prawdziwa. Wszyscy pochodzimy z jednego Źródła, wszyscy jesteśmy wibrującymi cząsteczkami tej samej energii, która jest wszechobecna. Jesteśmy JEDNYM.

Czasem chce mi się śmiać z mojego umysłu, który przez cały czas myśli: „Ale jak to jednym… Przecież to jest moje ciało, potem jest przestrzeń i jest inne ciało. Ja jestem tu, a ktoś inny tam. Jesteśmy oddzieleni, nie połączeni!”

Moje serce tylko cierpliwie słucha i mówi: „Ty głuptasku, jesteś taki inteligentny, ale nic nie rozumiesz. Kiedyś wszystko stanie się dla Ciebie jasne, nic się nie martw”

Obyśmy wszyscy potrafili patrzeć sercem i czuć to, co być może jeszcze na długo pozostanie zakryte dla naszych zmysłów i logicznego umysłu.

Ale czy ocenianie nie jest nam potrzebne do przetrwania?

Jednym z powodów spontanicznego i niemal naturalnego oceniania rzeczywistości jest oczywiście chęć przetrwania. Nasz umysł wciąż zbiera, procesuje i analizuje napływające informacje z otoczenia, aby zareagować w sytuacji ewentualnego zagrożenia.

Jednak tych danych jest tak wiele, iż gdyby umysł chciał analizować je wszystkie, doszłoby do tzw. przeciążenia poznawczego. Dlatego nasza uwaga jest wybiórcza (selektywna), a umysł uwielbia chodzić na skróty.

Po co analizować, zastanawiać się i tracić swoje poznawcze zasoby, jeżeli można sięgnąć do szuflady ze starymi schematami i uprzedzeniami – gwałtownie i sprawnie kogoś ocenić, nakleić mu łatkę na podstawie własnych przeszłych doświadczeń albo przekonań przejmowanych od bliskich ludzi lub społeczeństwa?

Tę tendencję do pochopnego oceniania dodatkowo zwiększa stan chronicznego stresu, zmęczenia i przepracowania. Stąd często oceniamy obcych ludzi i wyrabiamy sobie o nich zdanie, zanim zdążymy ich poznać. Oceniamy ludzi po ich wyglądzie i zewnętrznym zachowaniu, nie wiedząc nic o tym, co mają w środku, przez co przeszli, dlaczego tak wyglądają i tak się zachowują.

Z takiego chodzenia na skróty rodzą się bardzo krzywdzące stereotypy, jak choćby to, że:

  • blondynki mają niską inteligencję;
  • Polacy są złodziejami i pijakami;
  • otyli ludzie są leniwi, nieambitni i nie dbają o siebie;
  • bogaci ludzie to przestępcy, bandyci;
  • kobiety nie potrafią prowadzić samochodu, są nadwrażliwe i „miętkie”, nie nadają się na stanowiska kierownicze;
  • mężczyźni są nieczuli, niewierni i myślą tylko o jednym.

Ocenianie leży nie tylko u podstaw konfliktów z bliskimi osobami, obcymi ludźmi, samym sobą, ale jest powodem cierpienia na ogromną skalę – wiąże się z prześladowaniami przez rówieśników w szkole, z rasizmem, ksenofobią, homofobią, terroryzmem, ludobójstwem i wojnami.

O ile nie każdy z nas jest rasistą czy terrorystą, o tyle każdy z nas nosi w głowie pewne uprzedzenia i krzywdzące stereotypy, czyli uproszczone schematy czy też nadmierne uogólnienia, którymi posługuje się na co dzień, aby zaszufladkować (i często ranić tym) innych ludzi.

Dlatego dziś tak bardzo potrzebujemy uleczyć naszą potrzebę osądzania. Możemy zrobić tak wiele dla siebie i świata.

Mam dobrą informację – otóż…

Osądzanie można uzdrowić

Skoro już wiesz, jak szkodliwe jest osądzanie, być może zastanawiasz się, co można zrobić, aby rozpocząć uzdrawianie potrzeby czy wręcz nawykowego oceniania innych ludzi. Ja sprowadziłam to do 6 elementów.

1. Zaprzestanie samokrytycyzmu

Kiedy jesteśmy mocno oceniający wobec innych, oznacza to, iż jesteśmy najsilniej oceniający wobec siebie. A samokrytycyzm jest najbardziej krzywdzącym rodzajem krytycyzmu, bo jesteśmy narażeni na niego cały czas. Słowa, jakie mówimy do siebie, są najważniejszymi, jakich słuchamy w życiu i moim pragnieniem jest, abyś wziął to sobie do serca.

Ubliżanie i umniejszanie sobie prowadzi do obniżenia poczucia własnej wartości, ciągłego poczucia wstydu za siebie (który jest najbardziej niszczącym stanem), poczucia winy, napadów lęku, wszelkich chorób ciała i depresji, która jest drugą przyczyną samobójstw na świecie.

Silnie oceniające osoby zazwyczaj:

  • posiadają bardzo aktywnego wewnętrznego krytyka – są dla siebie najsurowszym sędzią i katem;
  • są perfekcjonistami;
  • cechują się niskim poczuciem własnej wartości;
  • są nieufne i podejrzliwe;
  • wyciągają pochopne wnioski, oceniają „książkę po okładce”;
  • dzielą ludzi na „dobrych” i „złych”;
  • mają problem z zobaczeniem prawdziwego piękna, wartości i dobra w sobie, jak też innym człowieku;
  • nie mają tolerancji dla ludzi o innych lub sprzecznych poglądach, przekonaniach, wartościach;
  • posiadają niską tolerancję na niepewność – potrzebują, aby inni zachowywali się przewidywalnie, spójnie i zgodnie z ich oczekiwaniami;
  • czują lęk w towarzystwie innych, szczególnie obcych ludzi.

Ostatecznie, ocenianie jest nierozerwalnie związane z lękiem i naszym poczuciem własnej wartości, więc, aby przestać tak intensywnie oceniać, potrzebujemy popracować nad naszą samooceną. Im bardziej kochający i wyrozumiali jesteśmy dla siebie, tym łatwiej będzie nam akceptować innych. Im silniej siebie odrzucamy, tym silniej będziemy odrzucać innych.

I być może spodziewasz się, iż powiem Ci w związku z powyższym, iż potrzebujesz pokochać siebie. No cóż – oczywiście! Uważam to za najważniejszy krok w całym procesie wewnętrznego rozwoju.

Ale jeżeli jesteś na etapie, w którym jest to dla Ciebie za trudne, postawię przed Tobą inne wyzwanie. Zauważ, w jaki sposób do siebie mówisz – zwłaszcza, kiedy popełnisz błąd, spojrzysz w lustro, powiesz coś nie tak w towarzystwie, zapomnisz o czymś ważnym, stracisz szansę. Odważ się to zanotować i na spokojnie przeczytać.

Jeśli to są słowa, których nie skierowałbyś do osoby, którą szczerze kochasz, nigdy nie kieruj ich w swoją stronę. Zapewniam Cię, iż to, jak do siebie mówisz, determinuje sposób, w jaki doświadczasz życia.

W zaakceptowaniu siebie i swoich ciemnych stron pomoże Ci artykuł: „Jak radzić sobie z trudnymi emocjami i zaakceptować swoje ciemne strony”.

2. Świadomość

Kluczowym elementem zawsze jest świadomość i uważność, czyli świadome rozpoznanie oceniania, ale bez jego oceniania Tak. Nie ma powodu karcić się za to, jak funkcjonuje nasz umysł, za to, czego zostaliśmy nauczeni i co wykształciliśmy w trakcie życia. Każdy człowiek na tej ziemi ocenia, więc nie musimy siebie katować z tego powodu. Wszyscy jesteśmy w tym razem.

Zresztą w czym pomoże nam ocenianie naszego oceniania? Na pewno nie w jego uleczeniu! To, czego potrzebujemy, to po prostu zaobserwować świadomie nasze ocenianie, aby móc je zrozumieć i uzdrowić.

To duża odwaga stanąć oko w oko ze swoim własnym, czasem okrutnym osądem. Zechcieć się spotkać z tą oceną, której dokonaliśmy i uczciwie przyznać się do niej przed samym sobą.

Jeśli będziesz na tyle uważny, aby wychwycić, iż w danym momencie zacząłeś osądzać, zatrzymaj się i nie kontynuuj oceniania. Zauważ je i wybacz sobie, bo wynika ono z Twoich ran i ograniczonych przekonań, które przecież masz intencję uleczyć.

Kiedy zauważysz, iż wszedłeś w tryb oceniania, możesz uwolnić tę oceniającą myśl i wybrać lepiej.

3. Zobaczenie kogoś na nowo

Problem w tym, iż oceniamy obecną sytuację czy ludzi na podstawie starych przekonań, które w sobie trzymamy. Patrzymy na dziś przez pryzmat tego, co spotkało nas kiedyś, dlatego nasza ocena w większości przypadków nie będzie trafna.

Potrzebujemy uczyć się patrzeć na ludzi, jakbyśmy widzieli i doświadczali ich po raz pierwszy (zwłaszcza, iż często tak właśnie jest) – wtedy zechcemy naprawdę ich zrozumieć, poznać lub uczyć się od nich.

Jeśli nie potrafisz przerwać oceniającej myśli, zapytaj siebie:

  • czy widzisz pełny obraz sytuacji?
  • czy jesteś pewny, iż Twój osąd jest prawdą?
  • czy masz wszystkie potrzebne informacje, aby ocenić tę osobę adekwatnie?

Siebie zwykliśmy oceniać po własnych intencjach (ponieważ mamy do nich wgląd i je znamy), ale innych ludzi oceniamy jedynie po tym, co widać na zewnątrz – ich wyglądzie i wyrywkowym zachowaniu.

Dlatego, kiedy my wpychamy się do kolejki, to dlatego, iż się spieszymy , ale jeżeli ktoś inny to robi, to dlatego, iż jest niekulturalnym chamem i prostakiem

Ile razy zdarzyło się, iż oceniłeś kogoś negatywnie, aby potem zrozumieć, jak bardzo się myliłeś? Mnie setki razy.

Czasem z kolei możemy kogoś ocenić negatywnie i przez to traktować go chłodno. Wtedy taka osoba dostosuje się do nas i może również być chłodna, co utwierdzi nas w naszych początkowych założeniach. Jednak ta osoba stała się chłodna w odpowiedzi na nasz dystans i wrogie nastawienie, które jest wyczuwalne od razu.

W mojej drodze zrozumiałam, iż posiadanie silnych przekonań czyni nas ich więźniami. Kiedy posiadamy silnie ugruntowane poglądy, jesteśmy mało elastyczni i nietolerancyjni. Bardzo łatwo oceniamy, denerwujemy się i zamykamy na ludzi o rozbieżnych poglądach. Jesteśmy zafiksowani i zaślepieni, odrzucając wszystko, co inne.

Doświadczyłam, iż wyzbycie się silnych przekonań czyni nas wolnymi. Zamiast oporu i ciężkości, czujemy spokój i lekkość. Oczywiście posiadam przekonania, ale nie jestem do nich przywiązania, pozwalam sobie je zmieniać i na pewno nie mam ambicji, aby kogoś przeciągać na moją stronę, iść na noże i walczyć o to, co wyznaję.

Więc zapytam Cię, czy wolisz postawić na swoim, czy wolisz być szczęśliwy? Często myślimy, iż my mamy rację, a inni się mylą. Stajemy wtedy czasem na głowie, żeby udowodnić im, iż prawda jest po naszej stronie. To potrzeba wybujałego ego – żeby nasze było na wierzchu.

Fakt jest jednak taki – to, co wyznajesz, może być prawdą dla Ciebie, ale nie musi być prawdą dla drugiej osoby.

4. Współczucie oraz wybaczenie – dla innych i siebie

Jednym z najlepszych sposobów na złagodzenie oceniania jest współczucie. Współczucie powinno zawsze obejmować nie tylko innych, ale również siebie – inaczej nie będzie pełne.

Dlatego, kiedy po raz kolejny złapiesz się na ocenianiu, spójrz na siebie okiem miłości i współczucia. Nie karć siebie za to. Zrozum raczej, iż oceniamy, bo w jakimś sensie czujemy się niekompletni, niewartościowi, zranieni, posiadamy pewne uprzedzenia, ograniczone przekonania i silny nawyk, aby to robić, zwłaszcza w poczuciu niepewności, strachu, braku bezpieczeństwa.

Uznaj swoje rany i wybacz sobie, iż one popchnęły Cię do oceniania innych ludzi. Ostatecznie, nie jest naszym celem, aby całkowicie przestać oceniać, bo to niemożliwe. Naszym celem jest zauważyć to, iż zaczęliśmy oceniać, wybaczyć to sobie i uwolnić osądzającą myśl. Naszym celem jest robić to tak długo, aż to wejdzie nam w krew.

Jeśli, podobnie, jak ja, uznajesz siebie za istotę duchową (nie wyłącznie fizyczną, ale wielowymiarową), która wierzy, iż oprócz rzeczywistości jawnej, istnieje też rzeczywistość niejawna, ukryta przed naszymi zmysłami, być może spodoba Ci się to, co ja robię, kiedy łapię się na ocenianiu zarówno ludzi, których znam, jak i tych, których nie znam.

Kiedy uświadamiam sobie, iż jadąc samochodem, autobusem, idąc ulicą, robiąc zakupy, czytając maila, rozmawiając z kimś, zaczynam osądzać, powtarzam sobie jedno z poniższych zdań, które natychmiast wyciąga mnie ze stanu rozdzielenia (ja – reszta świata) i na powrót przypomina mi, iż jesteśmy jednym:

  • Widzę w Tobie to samo życie, które płynie we mnie – jesteśmy jednym;
  • Widzę Cię prawdziwego i kocham Cię;
  • Masz prawo być, jaki chcesz, myśleć i robić, co chcesz – jesteś wolny;
  • Jedyne, co widzę, to światło i życie w Tobie;
  • Każdy człowiek jest świętym duchem.

Czy te słowa nie poruszają Cię głęboko? Mnie poruszają do tego stopnia, iż nie jestem już po ich wymówieniu w stanie patrzeć na kogoś tak oceniająco i krytycznie, jak wcześniej. Więc jeżeli któreś z tych słów rezonują z Tobą, używaj ich do woli i powtarzaj sobie jak najczęściej, aby zamiast oddzielenia, czuć połączenie ze wszystkimi i wszystkim dookoła.

Zrób swój własny eksperyment i przez cały jeden dzień, niezależnie, kogo spotkasz na ulicy, w autobusie, pracy, sklepie i co o tej osobie pomyślisz, powtarzaj „Widzę światło w Tobie”, „Jesteśmy jednym”, „Kocham Cię”, „Widzę Cię naprawdę”, „Uznaję Cię”, „Szanuję Cię” i zaobserwuj, co to robi dla Ciebie. Koniecznie napisz mi o tym!

Moje doświadczenia pokazują mi, iż cudownie jest patrzeć na innych okiem miłości, współczucia i zrozumienia. Że lepiej się czujemy, kiedy akceptujemy innych i widzimy w nich dobro. Ten świat jest, jaki jest, każdy radzi sobie najlepiej, jak umie. Nikt nie jest idealny – a może wszyscy jesteśmy idealni dokładnie tacy, jacy jesteśmy?

W każdym razie nie zachęcam Cię do bycia naiwnym. Kiedy ktoś Cię krzywdzi, Twoją odpowiedzialnością jest zadbać o siebie i postawić granicę. Zachęcam Cię jednak do wybaczenia tej osobie i kochania jej z daleka, bo tylko ludzie, którzy cierpią w środku, krzywdzą innych. Szczęśliwi ludzie tego nie robią…

W niedługim czasie będziesz w stanie dostrzec, iż patrzenie na ludzi okiem współczucia przynosi ukojenie również Tobie. Współczucie wiąże się ze zrozumieniem, iż każdy z nas próbuje po prostu żyć i być szczęśliwym, choć na różne sposoby i z różnym skutkiem. Jesteśmy w tym razem. Kiedy czujemy współczucie, znika ego, które oddziela nas od reszty świata. Zanikają bariery i znowu wszystko jest połączone.

Zauważ, jak czujesz się w stanie radości, miłości, inspiracji, empatii – tam nie ma Twojego „ja”, Twojego imienia, ciała, Twoich problemów, jest tylko czyste, niczym niezaburzone bycie. Istnienie.

Dlatego naszą odpowiedzialnością jest, aby przerwać ten ciąg osądzania wszystkiego i wszystkich i nauczyć się patrzeć inaczej, niż dotychczas. To wymaga praktyki, ale jest tego warte, bo kiedy nie ma osądzania, pozostaje tylko spokój i miłość, a w tym stanie przychodzi do nas wszystko, czego pragniemy najbardziej.

5. Znalezienie źródła osądu

Jeśli masz taką możliwość, zawsze zachęcam Cię do zastanowienia się, co uruchomiło w Tobie proces osądzania.

Może to było poczucie zagrożenia, frustracji i zazdrość o czyjś wygląd, status społeczny, majątek, talent i żeby tej osobie umniejszyć, zacząłeś ją w głowie niesprawiedliwie osądzać, pomimo, iż ta osoba nie wyrządziła Ci żadnej krzywdy?

Może powodem były Twoje silne przekonania, które przyjąłeś? Przykładowo możesz oceniać innych, iż niewłaściwie się ubierają, zachowują lub wyznają coś, co stoi w sprzeczności z Twoimi przekonaniami i wartościami. Osądzasz ich, jakby Twoje przekonania, wartości i preferencje były jedynymi słusznymi?

Może zobaczyłeś w jakieś osobie coś, czego absolutnie nie chcesz zaakceptować u siebie – przykładowo to, iż ktoś ma potrzebę być w centrum uwagi, albo iż prosi o pomoc, zamiast samodzielnie radzić sobie z problemami, płacze zamiast być silnym, jest zbyt pewny siebie, zamiast być skromnym, za dużo waży i do tego je niezdrowo, zamiast zadbać o siebie?

Przyjrzyj się swojemu osądowi, bo w nim zobaczysz całą prawdę o sobie – o swoich lękach, braku bezpieczeństwa, kompleksach, ograniczonych przekonaniach, których trzymasz się nazbyt kurczowo.

Czasem już świadome uczestniczenie w swoim osądzaniu, świadome jego rozpoznanie potrafi uleczyć jego źródło i przynieść odczuwalną ulgę.

Zaobserwuj też, jak czujesz się, kiedy oceniasz siebie lub innych.

Nigdy nie zapomnę, kiedy pewnego słonecznego dnia siedziałam na balkonie i cieszyłam słońcem. Nagle spojrzałam na pana, który wyprowadzał swoje psy na spacer i do mojej głowy przyszło z pozoru niewinne zdanie: „O, ale grubasek”.

Nagle wyraźnie poczułam, jak moja energia się obniża. To jest realne fizyczne uczucie, jakby cała Twoja krew spływała do stóp, jakby serce się kurczyło, albo jakby na dno brzucha spadło coś wielkiego, jakby jelita się ścisnęły. Przestajesz czuć się lekko. Stajesz się nagle taki ciężki, jakby przyciśnięty, spięty. Trudno to opisać, to trzeba po prostu zaobserwować.

Mam dla Ciebie więc zadanie – przypomnij sobie, kiedy kogoś ostatnio oceniałeś. Dlaczego zacząłeś oceniać? Jakie uczucia zapoczątkowały w Tobie ten proces? Czy to była złość, gniew, frustracja, zazdrość? Czy byłeś przygnębiony, rozżalony, przestraszony? Jakie uczucia w ciele Ci towarzyszyły? Zapisz to – jak to jest, kiedy trwasz w ocenianiu?

Odpowiedź na te pytania pozwoli Ci poznać siebie lepiej i wychwycić obszary, które potrzebują Twojej uwagi, uznania i uzdrowienia.

6. Wszyscy oceniamy

Ważne jest zrozumienie, iż nigdy nie będziemy w stanie przestać całkowicie osądzać. Do pewnego stopnia potrzebujemy ocenić otoczenie, sytuację, a choćby zamiary innych ludzi wobec nas, aby adekwatnie o siebie zadbać, podejmować gwałtownie trafne decyzje i zapewnić sobie bezpieczeństwo. Dlatego nie wyłączymy tego mechanizmu całkowicie – do pewnego stopnia potrzebujemy tego wewnętrznego sędziego.

Musimy też pamiętać o tym, iż nie jesteśmy w stanie w 100% kontrolować myśli, które przychodzą. Jesteśmy ludźmi, nie robotami.

Potrzebujemy jednak rozpoznać różnicę między ocenianiem a krytykowaniem.

Jeśli przez cały czas nie czujesz, iż ocenianie innych jest krzywdzące, to zastanów się, co robi z Tobą nie tylko niesprawiedliwa ocena innych, ale sam strach przed tą oceną. Ile razy nie zrobiłeś czegoś w obawie o to, co pomyślą o Tobie inni? Ile razy zrezygnowałeś z siebie i swoich marzeń pod naporem innych? Ile razy udawałeś kogoś, kim nie jesteś, ubierałeś maskę, byłeś nieautentyczny, nieszczery, bojąc się, iż inni Cię ocenią? I w końcu ile razy za bardzo wziąłeś sobie słowa innych do serca, przyjmując ich destrukcyjną opinię za prawdę o sobie?

Ja nie jestem w stanie już tego zliczyć, co zresztą było moją inspiracją do napisania artykułu: „Jak przestać przejmować się oceną innych lub przejmować się mniej”.

Osądzanie – na koniec

Chcę być z Tobą szczera. To, iż napisałam ten artykuł, nie oznacza, iż przestałam oceniać. Oznacza to tylko tyle, iż rozumiem, co robi ze mną ocenianie i podjęłam ten trud, aby wciąż je zauważać i uzdrawiać.

Każdego dnia oceniam siebie, innych, świat i życie. Ale kiedy wchodzę w tryb oceniania, potrafię łatwiej to wychwycić i stosunkowo gwałtownie wybrać, iż nie chcę tego kontynuować. Wybaczam sobie i odpuszczam.

Zauważyłam, iż moje osądzanie nie jest już ani tak częste, ani tak agresywne, jak kiedyś. Ten wewnętrzny krytyk nie jest już tak okrutny. Im łagodniej traktuję siebie, tym łagodniejsza jestem dla innych.

Jeśli mam czas, zastanawiam się, co sprowokowało u mnie ocenianie. Samoobserwacja to wspaniałe narzędzie samopoznania. Zapisałam sobie kiedyś takie spostrzeżenia:

„Przechadzając się zatłoczonymi ulicami Wiednia, czekając na przystanku metra, siedząc w restauracji, obserwowałam swój umysł. Starałam się uchwycić to, jak pracuje. Jak analizuje i ocenia ludzi, jak interpretuje zachowania, jak próbuje uchronić mnie przed wyimaginowanym niebezpieczeństwem… To jest czyste szaleństwo, co on wyprawia… I co mu zrobić? Wyzywać go, karcić, krzyczeć: „Przestań!”? A jeżeli pies na smyczy ciągnie właściciela na spacerze, to wina psa, czy właściciela?

Jedyne, co możemy, to ćwiczyć i łagodnie uspokajać umysł, zmieniając jego nawyki, wyciszać się, medytować, zatrzymywać się, uświadamiać sobie, co się dzieje i potrafić powiedzieć umysłowi „nie”, kiedy trzeba. Nasz umysł został zaprojektowany tak, by nas chronić i by wykonywać zaawansowane procesy poznawcze. Powinien być jedynie wspaniałym narzędziem w naszych rękach, ale my oddaliśmy mu władzę, zakochaliśmy się w świecie nauki i badań, umysłowej inteligencji, zapominając całkowicie o innym ważnym narzędziu, jakim jest serce i jego inteligencja.

A więc czy w ogóle można przestać oceniać? Bardzo trudne zadanie… Sądzę, iż choćby Dalai Lama może mieć z tym problem Pierwszym zdaniem książki Gabby Bernstein pt. „Judgement detox” („Detoks od oceniania”) było „I judge” („oceniam”). Prawdziwe, szczere i przez to piękne. Tak jesteśmy skonstruowani, a może raczej, tak zostaliśmy wychowani/nauczeni/zaprogramowani. Ale to nie usprawiedliwia nas i nie ściąga z nas odpowiedzialności, aby nad tym pracować.

A więc idąc ulicą i wciąż jeszcze oceniając niektórych ludzi, zastanawiając się przy tym, co niektórzy z nich pomyślą o mnie, idę przed siebie, powtarzając sobie to, czego nauczył mnie Neale Donald Walch – „I am that” („ja tym jestem”). Kiedy coś widzę i oceniam, nie widzę człowieka, ani sytuacji, jakimi są naprawdę. Widzę jedynie moje słabe, nieudolne próby ich interpretacji. Kiedy widzę kogoś i oceniam go źle, to nie oznacza, iż ten człowiek jest zły, to znaczy wyłącznie tyle, iż JA źle go oceniam. Kropka. To jestem JA – w tej ocenie jestem ja i moje ograniczone, często krzywdzące przekonania na temat świata.

Więc zachęcam też Ciebie do tej gry. Za każdym razem, kiedy wyjdziesz z domu i zaczniesz oceniać innych, może zostaniesz wyprowadzony z równowagi (bo ktoś „wepchnie się” przed Ciebie w korku, „krzywo” na Ciebie spojrzy, zacznie „za głośno” się zachowywać), powiedz sobie „to ja”, „to jest moje”, „to tylko moja interpretacja, a nie obiektywne spostrzeżenie”. Takie podejście nie tylko może sprawić, iż będziemy mniej oceniający, ale może wzbudzić w nas więcej zrozumienia, współczucia do innych ludzi, jak również do siebie samych. Widzimy nie tylko to, iż w większości niesprawiedliwie oceniamy świat, ale dostrzegamy również, jak sami jesteśmy zagubieni w negatywnych myślach i obsesyjnym osądzaniu wszystkiego dookoła”.

Żeby nieco podsumować ten długi, ale jakże istotny temat osądzania, chcę podkreślić dla Ciebie najważniejsze informacje do zapamiętania:

  1. Osądzanie jest naszym mechanizmem obronnym, który na małą chwilę sprawia, iż czujemy się lepiej, ale potajemnie wyciąga z nas życiową energię i oddziela skutecznie od naszego naturalnego stanu – miłości i jedności.
  2. Prawdopodobnie nie jesteśmy w stanie całkowicie zaprzestać oceniania, ale możemy go obserwować i świadomie wybrać, aby nie tylko nie wierzyć swoim osądom, ale uleczyć swoje rany czy ograniczone przekonania i uprzedzenia, które za nimi stoją.
  3. Uzdrawiać i codziennie osłabiać nawyk oceniania możemy poprzez:
    • zaprzestanie krytykowania samego siebie;
    • uświadomienie sobie, iż weszliśmy w tryb oceniania i obserwowanie go bez oceniania;
    • zobaczenie przedmiotu oceny (osoby, sytuacji) na nowo, jakby po raz pierwszy;
    • patrzenie na siebie i innych przez pryzmat współczucia i wybaczenia – każdy z nas robi na tym świecie, co może, aby być szczęśliwym;
    • zatrzymanie się i zastanowienie się, co jest powodem tego, iż zaczęliśmy oceniać – co woła o naszą uwagę i potrzebuje uzdrowienia.

Potrafię wyobrazić sobie świat bez oceniania, w którym patrzymy na drugiego człowieka, jak na przyjaciela, nie wroga. Potrafię wyobrazić sobie świat, w którym na widok innego człowieka (niezależnie od tego, czy jest obcy, czy nie), wzbiera w nas euforia i miłość. Mam przed swoimi oczami świat, w którym widzimy siebie naprawdę, szanujemy się i uznajemy swoją wartość. Chcę żyć w świecie, gdzie poczujemy się jednym – gdzie człowiek człowiekowi będzie człowiekiem…

Nawet, jeżeli nie w tym życiu, to wierzę, iż kiedyś tego doświadczę.

Namaste mój Przyjacielu

P.S. A jeżeli chcesz odkryć więcej niesamowitych informacji o tym, jak uzdrawiać siebie i swoje życie, zapraszam Cię do lektury mojej książki „Przypomnij sobie, kim jesteś naprawdę”:

Idź do oryginalnego materiału