Ogólnopolski Dzień Przedszkolaka – 20.09.2023

stomalife.pl 1 rok temu

Dziś dzień istotny i to choćby bardzo Ogólnopolski Dzień Przedszkolaka powstał z inicjatywy łódzkich dyrektorów przedszkoli. Polskim świętem został natomiast w roku 2013 na podstawie uchwały sejmu z dnia 13 września.

Przedszkolak to taki mały człowiek, który wszystko bierze na serio I żyje najwspanialszym z żyć. Takim, w którym prawie wszystko jest możliwe. Być przedszkolakiem to wielka frajda. Choć sam zainteresowany nie zawsze i nie do końca podziela tę obiegową opinię. Nie zgadza się z nią zwłaszcza wtedy, gdy na obiad w przedszkolu jest makaron ze szpinakiem, albo gdy pani Janka każe spać w porze leżakowania, podczas gdy nasz przykładowy przedszkolak ma arcyciekawą historię do opowiedzenia. Na głos i to – całej sali.

Na ogół jednak życie przedszkolaka to sielanka. Harce i swawole z najbliższym kolegą, który zawsze leżakuje obok, na wypadek, gdyby trzeba było omówić strategię kolejnej zabawy, która zaplanowana jest wraz z resztą wesołej przedszkolnej bandy, zaraz po podwieczorku.

Nie wszystkie przedszkolaki mają się jednak tak samo dobrze… Są takie, które leżakują cały czas i to w szpitalnym łóżku, za jedyne towarzystwo mając pluszową przytulankę i innych, poznanych w tym miejscu kolegów, którzy przychodzą i odchodzą, nie będąc żadnym punktem odniesienia dla tych małych kruchych ludzi uwięzionych w zaklętym, chorobowym kręgu.

Są też takie przedszkolaki, które nie mogą lub nie chcą spotykać się z rówieśnikami. Powodem takiego stanu rzeczy często jest stomia i fakt, iż od najmłodszych lat małym stomikom nierzadko wmawia się, iż powinny się wstydzić tego, iż na brzuszkach mają woreczek. Taka postawa kreowana jest przez samych rodziców małych kangurków i swoje podstawy ma w dwóch punktach widzenia.

Po pierwsze, rodzice, bojąc się odrzucenia swoich dzieci przez otoczenie – wyczulają je na temat stomii, czyniąc ją czymś, co należy kryć i o czym nie należy wspominać. Ta postawa w oczach małego kangurka samą stomię kreuje jako coś z gruntu wstydliwego i złego.

Taka chęć ochrony dziecka przed odrzuceniem i stygmatyzacją jest zrozumiała, zważywszy na fakt niskiej „świadomości stomijnej” w naszym społeczeństwie. Niewiedza w tym temacie powoduje nadal, choć to już XXI wiek, mocny ostracyzm, wręcz jawne odrzucanie dziecka z ukrytą niepełnosprawnością. A za taką często uznaje się stomię. Rodzice małego stomika biorą na siebie pierwsze uderzenie bezmyślnych komentarzy i bezdusznych decyzji otoczenia, w którym, już ze stomią, funkcjonować ma ich dziecko. Często to właśnie kształtuje ich późniejszą strategię ochrony małego synka lub córeczki przed bólem, jaki niesie zetknięcie się ze światem.

Chęć ochrony dziecka jest zrozumiała i godna pochwały, jednak sposób na „tajenie tematu ” – już zdecydowanie – nie. Dziecko wchodzące w świat zewnętrzny z pozycji posiadacza wstydliwego sekretu, skazane jest na ciągłe udawanie i pilnowanie, by utrzymać tajemnicę. To z kolei mocno zaburza poznawcze zapędy maluchów, powodując, iż stają się one wycofane, niepewne siebie i zalęknione.

Z drugiej strony, rodzice bardzo często nie potrafią pogodzić się z tym, co „przytrafiło się” ich dziecku. Nierzadko sami odczuwają wstyd, zażenowanie i stres na myśl o tym, „co ludzie powiedzą, gdy się dowiedzą”. Ten niepokój i brak wewnętrznej zgody, przekazują dziecku, które z miejsca zaczyna funkcjonować jak „mały dorosły”, zatracając swą dziecięcą spontaniczność i otwartość w ciągłej potrzebie kontrolowania własnych emocji i „pilnowania sekretu”.

Za oboma tymi postawami stoi wielki strach. Strach przed niezrozumieniem i odrzuceniem. Najpierw jest to strach rodziców o własne dziecko, które wycierpiało już tak wiele, potem, jest to również strach samego dziecka. Co bardzo smutne i nie mniej szokujące, ten strach jest uzasadniony.

Jak wiele razy mieliśmy okazję się przekonać, nasze rodzime środowisko przedszkolne i szkolne, nie przejawia chęci poznania tematu stomii. Takie podejście nauczycieli mocno szokuje zważywszy na fakt, że, jak donoszą liczne obserwacje, z roku na rok stomików przybywa. Także w grupie dzieci i młodzieży.

Mimo to, wiele razy nasza propozycja darmowych szkoleń kadry pedagogicznej spotkała się ze zdecydowaną odmową i brakiem zainteresowania.

Takie podejście pogłębia tylko niewiedzę i nieznajomość tematu u osób, które de facto, „niejako z urzędu” powinny umieć pomóc małym stomikom w aklimatyzacji w nowym śroowisku. Brak tej umiejętności skutkuje wykluczeniem dziecka z grupy rówieśniczej i nierzadko – napiętnowaniem go na tle tej grupy, jako osoby gorszej, odstającej i do niej nie pasującej.

A przecież przedszkolak to przedszkolak. Wesoły, rezolutny, chłonący świat – całym sobą. Przynajmniej z definicji, bo w praktyce ta wizja mocno się rozmywa i dzieli świat małych ludzi na: dzieci zdrowe i nie.

Takie podejście jest z gruntu złe i szkodliwe. I to dla obu grup rówieśniczych.

Dzieciom zdrowym ale posiadającym stomię oraz dzieciom chorym, którym stomia pozwala wieść w miarę normalne życie, odmawia się często prawa bycia w grupie rówieśniczej na pełnych prawach. Choć w gruncie rzeczy nie ma ku temu żadnych przesłanek, bo stomia bardzo często nie ogranicza, a już nie bardziej niż inne “inności”.

Historia zna niestety niechlubne przykłady sadzania dzieci ze stomią w ostatniej ławce „bo śmierdzą”, podczas gdy nie ma takich sytuacji w przypadku dzieci otyłych, tych w okularach lub na przykład rudych. A przecież, w myśl definicji – każda z tych cech jest swego rodzaju „innością”. Często dzieci z, nazwijmy to: „innościami” otrzymują też pewne przywileje, dzięki którym mogą korzystać z dłuższego czasu w wykonanie różnych zadań czy pisemnych egzaminów. Są też inaczej oceniane zarówno jeżeli chodzi o zachowanie jak i w toku nauczania – otrzymując podwójne stopnie.

To są przywileje, pewne udogodnienia, mające pomóc dziecku czuć się dobrze w grupie, za którą, z różnych powodów, nie nadąża. I ten system często bardzo dobrze się sprawdza. Tymczasem, w tym samym czasie, małym stomikom często odmawia się zgody na samą bytność w klasie wraz z dziećmi bez stomii, bądź stawia się warunki, iż będzie to możliwe, jeżeli na korytarzu, przez cały czas trwania zajęć czuwać będzie rodzic.
Co smutne, w tak nakreślonych sytuacjach, a są to sytuacje z życia stomików i ich rodziców, już dużym przywilejem jest sama zgoda na przebywanie stomika wśród dzieci bez woreczka stomijnego, choć powinno to być niezbywalnym prawem każdego dziecka. To krzywdzące, szokujące ale też – bardzo częste.

O ile dzieci ze stomią często zostają wykluczone ze względu na stomię i pozbawione naturalnych kontaktów z rówieśnikami, o tyle dzieci bez stomii, przez takie dzielenie i ocenianie, ograbia się z wielu doznań. Dodać należy, iż bardzo potrzebnych, by w pełni dobrze ukształtować ich psychikę. Udawanie, iż świat składa się tylko z dzieci zdrowych, ba, pokazywanie, iż tylko dla takich jest miejsce w społeczeństwie to proceder nie tylko szkodliwy ale też z gruntu bardzo zły i krzywdzący.

Sprawia on, iż w dzieciach zanika bądź w ogóle nie rozwija się empatia i poczucie, iż świat jest o wiele bardziej złożony, niż się im to przedstawia na, bardzo uproszczonym, czarno-białym, schemacie.
Można bagatelizować, iż to przecież tylko przedszkolaki, iż mają jeszcze czas poznać inność. Z naszych doświadczeń wynika jednak, iż na edukację z miłości bliźniego, zrozumienia i empatii oraz akceptacji – nigdy nie jest za wcześnie. Wierząc w moc ludowego porzekadła, które głosi, iż „czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci” – postanowiliśmy udowodnić, iż odkłamywanie tematu stomii można, a choćby trzeba zacząć jak najwcześniej. Tym sposobem kolejny już raz zaprosiliśmy na Kolonie Torbaczy dzieci i młodzież, ze stomią a także bez niej. Efekty – kolejny raz potwierdziły to, co wiemy od dawna. W dzieciach – tych ze stomią i tych bez niej, drzemie ogromny potencjał siły, energii i empatii. Wspierają się, pomagają sobie i wzajemnie się inspirują. Bez podziałów.

Dla Kasi, Asi czy Weroniki, koleżanka Ola, która ma stomię, będzie po prostu Olą, tak samo jak Gabryś dla Kacpra i Janka, to tylko kolega z przedszkola, a nie „stomik”. Dzieci są siebie naturalnie ciekawe, i bez negatywnego nacechowania wyniesionego z domu, ta ciekawość jest zwyczajnie – neutralna.

Szacuje się, iż Polsce 10% wszystkich wyłonionych stomii przypada na operacje wykonywane u dzieci i młodzieży. Na chwilę obecną ilość stomików w Polsce określa się na około 65000 osób i około 10% tej wartości to dzieci ze stomią. 75% wszystkich stomii wyłanianych u dzieci odbywa się na samym początku ich życia i dotyczy noworodków oraz niemowlaków.

To tylko szacunki, bo temat stomii to wciąż tak wielkie tabu, iż trudno o bardziej dokładne dane. Sytuację utrudnia dodatkowo fakt, że, zwłaszcza u dzieci, stomia bywa procesem odwracalnym. Niemniej, liczba dzieci ze stomią wciąż rośnie. A to oznacza, iż mali stomicy będą chodzić do żłobków, przedszkoli i szkół. Warto więc pochylić się nad tym tematem, zwłaszcza dziś, zestawiając małych stomików z dziećmi w pełni zdrowymi i pokazując, iż różnice i deficyty tkwią tylko w głowach ludzi nie posiadających dostatecznej wiedzy w tym temacie i nie chcących jej zdobyć.

Raz jeszcze warto podkreślić z całą stanowczością, iż w ogromnym procencie przypadków życia ze stomią wśród dzieci, woreczek nie jest powodem, by wykluczać nasze pociechy z życia społecznego i skazywać je na ostracyzm i wykluczenie. A wiele przykładów z życia pokazuje, iż tak się właśnie dzieje.

Dzieci ze stomią, zwłaszcza te małe, w wieku przedszkolnym to bardzo ciekawi świata – młodzi ludzie. I na tle “innych – innych” wcale nie czują się jacyś „bardziej inni”. Dopóki nie zostaną w tej swojej inności napiętnowani.

Mali stomicy, dokładnie tak samo, jak dzieci bez woreczka, choć często z innymi “innościami”, do których świat się przyzwyczaił, chcą poznawać, dotykać i sięgać gwiazd, a my, ludzie dorośli możemy im to umożliwić bądź wprost przeciwnie.

W tym miejscu wybrzmiewają więc dwa ważne, fundamentalne pytania.

Skoro los dał tym dzieciom szansę na dobre, jakościowe życie, skoro stoczyły one o to życie tak ciężką walkę, której efektem jest stomijny woreczek, jakie prawo mamy my, dorośli, by im tę szansę ograniczać?

I – co bardzo istotne – w imię czego?

Stomia budzi mieszane uczucia. Budzi lęk i niechęć. Nie temu, iż jest niebezpieczna i straszna, ale temu, iż mało kto wie, czym naprawdę jest. A jest przepustką do normalnego świata, w którym powinno być miejsce także dla stomików, zwłaszcza tych małych.

Edukację w kierunku stomii należy rozpocząć jak najwcześniej. Tylko w ten sposób zbudujemy świadome, empatyczne, mądre i tolerancyjne społeczeństwo.

Pamiętajmy, iż stomicy są wśród nas. Dorośli stomicy wykonują często liczne zawody, z dobrodziejstw których wszyscy korzystamy na co dzień. Z dziećmi jest znacznie gorzej. Mają trudniej, bo jeszcze bardziej zależą od tego, co pomyślą i postanowią w ich kwestii dorośli. Na nieszczęście dla małych kangurków, często dotyczy to tych, którzy nie są zainteresowani zdobyciem jakiejkolwiek wiedzy, mogącej pomóc w aklimatyzacji małych stomików w środowisku przedszkolnym lub szkolnym.

Dziś w Dniu Przedszkolaka pomyślmy ciepło także o dzielnych przedszkolakach z woreczkiem na brzuszku. Tych fantastycznych małych ludziach, ciekawych świata i chcących poznawać go – na równi z innymi.

Bądźmy edukatorami. Mądrymi i wyważonymi. Bądźmy łącznikami, którzy pokazują, iż życie ze stomią to wciąż życie – dobre i jakościowe.

Nim drgnie coś systemowo w temacie małych kangurków, działajmy my, ludzie, którzy o stomii wiedzą na tyle dużo, by rozwiewać lęki innych. Zwłaszcza tych, od których zależy, jak dzieci ze stomią będą postrzegane w środowisku rówieśniczym.

Niech szkół i przedszkoli, które zapraszają nas do siebie, w celu przeprowadzenia lekcji poglądowych i szkoleń, będzie więcej! Razem możemy zdziałać cuda w tym temacie.

A im szybciej odkłamiemy temat stomii i zdejmiemy z niego etykietkę „śmierdzącej, niebezpiecznej nienormalności”, tym szybciej stworzymy lepszy świat dla nas wszystkich. A zwłaszcza, dla naszych dzieciaków – tych małych ale jakże inspirujących ludzi.

Pamiętajmy, że: „dziecko ma prawo być sobą. Ma prawo do popełniania błędów. Ma prawo do posiadania własnego zdania. Ma prawo do szacunku. Nie ma dzieci – są ludzie.” – Janusz Korczak.

……………………………….

tekst Iza Janaczek

zdjęcia z archiwum Fundacji STOMAlife. Ta wspaniała sesja małych Kangurków pokazuje dobitnie, iż stomia to przepustka do życia, a nie „wstydliwe ograniczenie”, jak ukazują to krzywdzące streotypy.

Idź do oryginalnego materiału