Oglądają filmiki i diagnozują zaburzenia w telefonie. Eksperci ostrzegają

kobieta.gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: ShotPrime Studio / Shutterstock


W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej nagrań, które mają pomóc diagnozować różne schorzenia. Twórcy internetowi uczą, jak rozpoznać ADHD, depresję, oraz różne zaburzenia psychiczne. Badania pokazują, iż aż 66 proc. dorosłych użytkowników TikToka zetknęło się z treściami dotyczącymi zdrowia psychicznego. Problem w tym, iż nie wszyscy autorzy mają kompetencje, by o tym mówić.
Otwieramy rolki na Instagramie i algorytm natychmiast atakuje nas treściami z zakresu psychologii. "Osoby z ADHD robią to w kuchni co pięć sekund" - mówi tytuł nagrania. Potem widzimy mężczyznę, który przygotowując posiłek, co chwilę odchodzi do zlewu i opłukuje ręce pod strumieniem wody. Na innym nagraniu, które pokazuje "zachowanie typowe dla osób z ADHD" widzimy mężczyznę, który biorąc łyk wody, oblewa koszulkę. Kolejny filmik: "Jak rozpoznać, iż mieszkasz z kimś, kto ma ADHD?", pokazuje osobę, która sięgając cokolwiek z szafek czy szuflad, zostawia je otwarte. Podobnych materiałów są w mediach społecznościowych tysiące. A ich użytkownicy coraz częściej traktują je jako podstawę do diagnozowania siebie lub innych. Dlaczego nie powinniśmy tego robić?

REKLAMA







Zobacz wideo ADHD u dorosłych. Psycholożka wymienia konkretne objawy: Wysyłanie maili bez załącznika, codzienne poszukiwania samochodu na parkingu



Diagnozowanie się na podstawie mediów społecznościowych
Eksperci zwracają uwagę na fakt, iż treści w mediach społecznościowych są często tworzone przez twórców, którzy nie mają odpowiednich kompetencji. Brak wykształcenia psychologicznego czy psychiatrycznego sprawia, iż mogą wprowadzać w błąd. W zeszłym roku "Journal of Autism and Developmental Disorders" opublikował badania, które pokazały, iż aż 41 proc. filmików o autyzmie na TikToku zawierało nieścisłości, a 32 proc. z nich miało charakter zbyt uogólniony. Z kolei "The Canadian Journal of Psychiatry" w 2022 roku przyjrzał się treściom na temat ADHD. Aż 52 proc. treści było wprowadzających w błąd.


Dr Thomas Milam, psychiatra i dyrektor medyczny ośrodka Iris Telehealth nie ma wątpliwości, iż takie treści mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. - Te same objawy, jak niska energia, zmęczenie czy problemy z koncentracją, mogą wskazywać na wiele różnych schorzeń – od depresji, przez lęk, po ADHD – albo być wynikiem np. braku snu czy zwykłego przeziębienia - podkreślał w rozmowie z CNN.
Uproszczone rozwiązania
W wielu przypadkach autorzy sugerują uproszczone rozwiązania dla skomplikowanych problemów. - Filmiki często sprawiają wrażenie, iż rozwiązywanie problemów jest dziecinnie proste. Kiedy jednak ludzie nie są w stanie uporać się ze swoimi trudnościami dzięki internetowych porad, mogą poczuć się jak nieudacznicy - zaznaczała Lindsay Liben, psychoterapeutka z Nowego Jorku.
Jednocześnie eksperci zaznaczają, iż nie każda treść w mediach społecznościowych jest szkodliwa. Zanim jednak potraktujemy ją poważnie, warto sprawdzić źródła informacji i upewnić się, czy są poparte badaniami naukowymi. W łatwy sposób można też zweryfikować kwalifikacje autora - jeżeli posiada tytuły naukowe lub jest licencjonowanym psychoterapeutą, istnieje mniejsze ryzyko, iż informacja będzie wprowadzała w błąd. Zawsze należy jednak skonsultować swoje objawy z wykwalifikowanym terapeutą. Media społecznościowe nie są w stanie zastąpić profesjonalnej pomocy.
Idź do oryginalnego materiału