Wiele lat mojego życia poświęciłam małej córeczce, która potrzebowała mojej pomocy w najtrudniejszym okresie swojego życia. Tygrysica zachorowała mając 4,5 roku. Teraz to już prawie nastolatka. Jest coraz bardziej doświadczona w ogarnianiu tematu cukrzycy. Sama była na wyjazdowych półkoloniach-cukry piękne. W domu kultury też stanęli na wysokości zadania- przeszkoli personel, byli niesamowicie serdeczni i pomocni.
Wcześniej nie było opcji, aby móc spełniać się zawodowo. Życie pisze swoje scenariusze i moje plany, marzenia musiałam odłożyć na później. Przypadek, zrządzenie losu, pomoc przyjaciółki sprawiły, iż pojawiła się szansa samorealizacji. Bardzo się bałam jak pogodzę opiekę nad córką chorą na cukrzycę i celiakię z pracą. Nieoceniona była pomoc rodziców i męża. Bez ich wsparcia nie dałabym rady. Nowe wyzwania przede mną. Aktywowałam się w wielu dziedzinach. Ostatni post opublikowałam bardzo dawno temu, jednak zwyczajnie nie mam już tyle czasu co ostatnio. Ludzie pytają kiedy ja znajduję na to wszystko czas. Grunt to dobra organizacja. przez cały czas wstaję w nocy, przez cały czas wszystko obliczam, monituję cukry.
Mam swoją odskocznię, mam coś swojego. Teraz staram się życiu mówić TAK. Jak nie teraz, to nigdy. Teraz jest mój czas. Nie jutro, za tydzień, za rok- TERAZ. Nie jest łatwo, ale nie narzekam. Doradzam innym, aby znaleźli możliwość zapomnienia o cukrzycy- o ile jest to możliwe. Dla zdrowia psychicznego, które przekłada się również na zdrowie fizyczne należy mieć odskocznię- reset od trosk. Wcześniej była to u mnie nauka języków, bieganie i malarstwo. Teraz jest to również praca. Czas tak gwałtownie biegnie. Mówię życiu TAK. Nowy sport, wyjazd rodzinny pod namiot, książka, język, spotkanie. Brzmi to banalnie, ale warto się samorealizować, aby nie wpaść w depresję, jak tylko jest takowa możliwość dla własnego i rodzinnego szczęścia.