Holistyczne podejście do zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego to sposób patrzenia na człowieka jako całość. To pełna harmonia ciała, ducha i umysłu, które są ze sobą ściśle powiązane. Damian Radziejewski te zależności zrozumiał już jako student budowy maszyn na politechnice. Po latach założył w Rędzinach centrum regeneracji organizmu Spa Ciała i Ducha, aby pomagać ludziom w odzyskiwaniu witalności i dobrego samopoczucia.
Inżynier został dyplomowanym psychotronikiem i naturopatą. Taka zmiana profesji była dla pana łatwą decyzją?
Wynikała z moich osobistych doświadczeń zdrowotnych. Kiedy zaczynałem studiować zaocznie na politechnice miałem poważne problemy z żołądkiem i jelitami. Odwiedziłem z mamą mnóstwo lekarzy i podjąłem wiele terapii, m.in. antybiotykowych. Nic mi nie pomagało. jeżeli była jakaś ulga to tylko chwilowa. Zjedzenie jakiegokolwiek posiłku okupione było bólem, wymiotami i biegunką. Chodziłem do pracy jak struty i byłem już cieniem człowieka. Konwencjonalne leczenie nic mi nie pomagało, dlatego postanowiłem spróbować alternatywnych metod. Najpierw zielarka pomogła mi złagodzić dolegliwości. Powiedziała, iż moja wątroba jest źle nawodniona i zaleciła mi kombinację pięciu ziół. Żaden lekarz mi tego nie powiedział, dlatego ta diagnoza była dla mnie trochę abstrakcyjna, ale codziennie sobie te zioła przygotowywałem. Zabierałem je w dużym termosie do pracy i czułem się już lepiej. Najgorsze dolegliwości minęły, ale przez cały czas miałem pewien dyskomfort, dlatego zrobiłem sobie gastroskopię. Okazało się iż mam helicobacter i candida. Te badania bardzo kiepsko wyszły.
Podjął pan leczenie farmakologiczne?
Tak, ale terapia antybiotykowa nic nie dała. przez cały czas źle się czułem. Ktoś mi powiedział o biorezonansie, który pomaga w usuwaniu patogenów. Znalazłem taki gabinet, który wtedy prowadziła lekarka. Szkoda, iż teraz już nie mogą korzystać z takich urządzeń. Zrobiłem sobie tam test i diagnoza potwierdziła, iż mam helicobacter i candida. Wykonywałem zalecaną procedurę, ale nie bardzo wierzyłem, iż ten biorezonans może mi w jakiś sposób pomóc. Po dwóch terapiach w tym gabinecie, uwolniłem się najpierw od biegunki. To była dla mnie prawdziwa ulga. Później byłem tam po raz trzeci i wtedy się okazało, iż już nie mam grzybów, ani tego helicobactera. Mogłem już wszystko jeść, ale jeszcze dla bezpieczeństwa piłem przez cały czas te zioła. Nie byłem przekonany, czy te patogeny się nie odnowią. Męczyłem się z moimi dolegliwościami przez wiele lat i nagle to wszystko w ciągu kilku tygodni ustąpiło. Dla przyszłego inżyniera działanie tego urządzenia było zagadkowe, ale jednocześnie intrygujące. Mój kolega ze studiów też podzielał tę ciekawość.
To był moment przełomowy, który wpłynął na zgłębianie wiedzy w tym zakresie?
Można tak powiedzieć. Co prawda, zanim założyłem w Rędzinach koło Częstochowy centrum regeneracji organizmu Spa Ciała i Ducha, trochę czasu minęło. Impulsem do tego było na pewno moje osobiste doświadczenie. Jeździłem na targi takich urządzeń i jednocześnie zacząłem się interesować też medycyną. Uczestniczyłem w różnych seminariach i warsztatach, żeby poszerzać swoją wiedzę, bo bardzo mnie to intrygowało. Zdobywałem certyfikaty z kilku specjalności. Dziwiło mnie, iż świat medycyny się tym nie interesuje. jeżeli choćby są takie osoby w środowisku medycznym, to nie mogą oficjalnie z takich urządzeń korzystać w swoich gabinetach. Ja pracuję z lekarzami, którzy doceniają terapeutyczną rolę biorezonansu, ale nie mogą nikogo to takiego gabinetu skierować na zrobienie testów, ponieważ jest to zabronione.
Jak działa taki biorezonans?
Jest to urządzenie, które wykorzystuje fale elektromagnetyczne do diagnozowania i wspomagania terapeutycznego różnych zaburzeń. Każda komórka naszego organizmu, narząd czy patogen emituje określone drgania elektromagnetyczne – tzw. fale rezonansowe. Zdrowe komórki mają charakterystyczną częstotliwość, która jest zakłócona przez choroby, toksyny lub alergeny. Metoda wywodzi się z hipotez biofizyki kwantowej i elektromagnetyzmu uniwersalnego, według których organizm człowieka stanowi kompleksowy układ rezonansowy. Osoba diagnozowana jest podłączona do aparatu dzięki elektrod lub specjalnych czujników umieszczonych na skórze (np. dłoniach, stopach czy głowie). Urządzenie wychwytuje te fale i odczytuje elektroniczne impulsy emitowane przez organizm. Analizuje je komputerowo, porównuje z bazą danych zawierającą wzorce graficzne oraz patologiczne i identyfikuje potencjalne zagrożenia. Kluczową rolę odgrywa tzw. analiza częstotliwościowa, która pozwala określić czy organizm funkcjonuje prawidłowo, czy może być obciążony np. wirusem, bakterią, alergenem pokarmowym lub metalami ciężkimi. Ta metoda diagnostyczna wspiera procesy detoksykacji i wzmacnia naturalne mechanizmy obronne organizmu. Jej główną zaletą jest bezinwazyjność. Zabieg nie wymaga bowiem ingerencji w ciało pacjenta, nie powoduje bólu ani skutków ubocznych, co czyni go bezpiecznym także dla dzieci i osób starszych.
Biorezonans prawidłowo odczytuje te wszystkie znaczniki z organizmu?
Zwolennicy tej metody wskazują na skuteczność odczytu wskaźników przez urządzenia biorezonansowe. Krytycy natomiast, zwracają uwagę na brak ustandaryzowanych procedur badawczych i subiektywność interpretacji wyników. To budzi kontrowersje środowisk naukowych i medycznych. Problemem jest także zróżnicowana jakość urządzeń biorezonansowych, które są produkowane i dostarczane na rynek przez kilka niezależnych firm, głównych z Niemiec i Rosji. Mimo, iż nie jest to metoda uznawana przez medycynę akademicką, to wiele osób korzysta z niej jako wsparcia w leczeniu diagnostycznym. Zawsze można przecież wskaźniki uzyskane podczas testowania tymi urządzeniami skonfrontować z analizami medycznymi.
Duży jest wybór takich urządzeń na rynku?
Jest ich sporo, ale różnią się modelem testowania i rozwiązaniami technicznymi. W naszym centrum regeneracji organizmu Spa Ciała i Ducha stosujemy zdobycze najnowocześniejszej technologii elektroakupunktury (EAV, WRT Imedis-TEST, WRT +, ocena stanu przez SGD) oraz regulacji biorezonansem egzogenicznym i adaptacyjnym (BRT). kilka gabinetów w Polsce ma tak zaawansowane urządzenia. Nasza aparatura pozwala na analizę 5000 alergenów bez testów skórnych oraz testowanie zaburzeń w chorobach układu nerwowego i narządów zmysłów, układu sercowo-naczyniowego, oddechowego, przewodu żołądkowo-jelitowego i kilku innych. Ustalamy przyczyny zespołów bólowych o różnej lokalizacji i pochodzeniu. Wskazujemy na zaburzenia układu immunologicznego i predyspozycje do chorób nowotworowych. Z naszych usług korzysta wiele osób, które testujemy na obecność pasożytów, wirusów i grzybów, obciążeń metalami ciężkimi i toksynami, blokad energetycznych, osłabienia funkcji wątroby, jelit, zakwaszenia organizmu i stresu oksydacyjnego.
Dlaczego kiedyś można było robić takie testy w gabinetach lekarskich, a teraz nie jest to dopuszczalne?
Polskie Towarzystwo Lekarskie i instytucje zdrowia publicznego nie rekomendują tej metody jako narzędzia diagnostycznego. Brakuje bowiem potwierdzenia naukowego wyników badań diagnostycznych i terapeutycznych wykonywanych biorezonansem. To jest przyczyna, iż lekarzom nie wolno stosować takich urządzeń nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Nie mogą z nich korzystać choćby pomocniczo. Ten zakaz jest dla mnie niezrozumiały, jak również dla wielu lekarzy z którymi rozmawiam. Paradoks polega na tym, iż każdy kto nie jest lekarzem może sobie taki sprzęt kupić i otworzyć gabinet, choćby jeżeli takie osoby nie mają żadnej wiedzy medycznej. Ja uczyłem się obsługi biorezonansu u specjalistów i to dość długo. Inżynierowi łatwiej jest zrozumieć działanie takich urządzeń, ale do tego konieczna jest też wiedza medyczna. Skończyłem wiele różnych kursów, aby rozpocząć praktykę z biorezonansem trzy lata temu. Moje osobiste cierpienie otworzyło mi drogę do pomagania ludziom w odzyskiwaniu witalności i dobrego samopoczucia. Lekarze też powinni mieć taką możliwość.
Rozmawiała Jolanta Czudak
Więcej informcji na: www.spacialaiducha.pl