W koalicji są już cztery pomysły na reformę składki zdrowotnej – jednomyślności nie widać, a eksperci alarmują, iż czas na konkrety.
Pierwszą propozycję przedstawili ministrowie finansów i zdrowia. Z ich zapowiedzi (bo projektu ciągle nie ma) wynika, iż większość przedsiębiorców ma płacić składkę w stałej kwocie. Wyniesie ona 9 proc. liczone od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia. – Przedsiębiorcy na skali będą płacić przez cały rok tyle samo bez względu na wysokość dochodu z działalności. Ci, którzy są na liniówce albo ryczałcie, mają odprowadzać wyższą składkę po przekroczeniu określonego limitu dochodu/przychodu – pisze „Rzeczpospolita”.
Inną koncepcję mają politycy partii Polska 2050 – chcą składki uzależnionej od wysokości przychodów. Zgodnie z ich projektem będą trzy progi przychodowe. Początkowo składka miała wynieść 300, 525 albo 700 zł miesięcznie, potem projekt poprawiono i teraz jest to określony procent (4, 7 albo 9,4 proc.) przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia.
Oba pomysły na reformę nie podobają się Lewicy – przedstawiła własny, wynoszący 9 proc. podatek od zdrowia (płacony zarówno przez tych, którzy są na PIT, jak i CIT).