Ustanawianie swoich granic wobec świata to nieustanny dialog między naszą częścią wrażliwą, która w wielu sytuacjach potrzebuje być ochroniona i częścią silną, która chce pokazać, iż istnieje (i iż my istniejemy).
Część wrażliwa – tak często ignorowana i uciszana- reaguje na wyzwania lękiem i bezradnością. Część silna – wielokrotnie eksploatowana i odcięta od poczucia zmęczenia – chce działać natychmiast i z pełną parą, choćby gdy nie ma ku temu zasobów.
Od jakości naszej relacji z częścią wrażliwą zależeć będzie nasz dobrostan, od jakości naszej relacji z częścią silną zależeć będzie wyrazistość naszej egzystencji. Obie części potrzebują siebie nawzajem i my potrzebujemy ich obu.
Gdy działamy bezrefleksyjnie, bez przerw, bez momentu na zmetabolizowanie działania, unicestwiamy powoli swoje delikatne, wrażliwe, czujące części.
Gdy przestajemy wychodzić do świata, rezygnujemy z spraw dla nas najistotniejszych, znika nasz obraz w świecie i również dla nas samych przestajemy istnieć.
Potrzebujemy i przerw i impaktu. Potrzebujemy i wrażliwości i siły. Potrzebujemy i być i działać.
(Ta myśl obudziła mnie dziś rano i nie wychodziła z głowy. Może zostanie dłużej i z Wami).