Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wprowadza przełomową zmianę w przepisach bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Od grudnia 2024 roku w polskich domach będą obowiązywać nowe regulacje dotyczące wyposażenia nieruchomości w czujniki dymu i tlenku węgla. Ta rewolucyjna zmiana ma znacząco zmniejszyć liczbę tragicznych wypadków związanych z pożarami i zatruciami.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Nowe wymagania i terminy dostosowania
Zgodnie z rozporządzeniem MSWiA, wszystkie nowo budowane nieruchomości mieszkalne oddawane do użytku po 23 grudnia 2024 roku muszą być już na etapie budowy wyposażone w certyfikowane urządzenia wykrywające dym oraz niebezpieczne stężenie tlenku węgla.
Dla istniejących już budynków przewidziano dłuższy okres przejściowy – właściciele starszych nieruchomości będą mieli czas na dostosowanie się do nowych wymagań do początku 2030 roku. Wyjątkiem są obiekty noclegowe, takie jak hotele, pensjonaty czy gospodarstwa agroturystyczne, które ze względu na zwiększone ryzyko i odpowiedzialność za bezpieczeństwo gości, będą musiały spełnić te wymogi już do połowy 2026 roku.
Dlaczego to takie ważne?
Tlenek węgla, powszechnie nazywany czadem, stanowi jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla mieszkańców, szczególnie w okresie grzewczym. Jest to gaz wyjątkowo niebezpieczny właśnie ze względu na swoją niewykrywalność przez ludzkie zmysły – nie posiada zapachu, smaku ani barwy. choćby niewielkie stężenie tego związku chemicznego może prowadzić do poważnych zatruć, uszkodzeń mózgu, a w skrajnych przypadkach – do śmierci.
Statystyki, którymi dysponuje ministerstwo, są alarmujące. Każdego roku, szczególnie w okresie od października do marca, służby ratunkowe odnotowują setki przypadków zatruć tlenkiem węgla, z czego dziesiątki kończą się śmiercią poszkodowanych. Najczęściej do tragedii dochodzi w nocy, gdy mieszkańcy śpią i nie są w stanie zauważyć pierwszych objawów zatrucia, takich jak ból głowy, zawroty głowy czy nudności.
Podobnie jest w przypadku pożarów – wczesne wykrycie dymu może dać cenne minuty na ewakuację i wezwanie straży pożarnej.
Jakie czujniki będą wymagane?
MSWiA precyzyjnie określa normy techniczne, które muszą spełniać instalowane urządzenia:
- Dla wykrywaczy dymu – norma PN-EN 14604
- Dla czujników tlenku węgla – norma PN-EN 50291-1
Te standardy gwarantują odpowiednią czułość i niezawodność urządzeń w wykrywaniu zagrożeń. Ministerstwo podkreśla, iż nie każdy czujnik dostępny na rynku będzie spełniał te wymagania, dlatego konsumenci powinni zwracać szczególną uwagę na certyfikaty produktów.
Ile to będzie kosztować?
Koszt zakupu odpowiednich urządzeń może być zróżnicowany:
- Najprostsze modele czujników czadu spełniające wymagane normy można znaleźć już od około 100 złotych
- Bardziej zaawansowane systemy, które łączą funkcje wykrywania dymu, czadu i mogą być zintegrowane z systemami inteligentnego domu, kosztują choćby 500 złotych
Eksperci branżowi przewidują, iż wraz z wprowadzeniem obowiązku instalacji, rynek może zostać zalany tańszymi produktami, dlatego tym bardziej istotne będzie sprawdzanie ich zgodności z wymaganymi normami.
Kto odpowiada za instalację?
Obowiązek wyposażenia nieruchomości w odpowiednie czujniki spoczywa na właścicielach budynków. W przypadku wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni, odpowiedzialność ta będzie dotyczyć zarówno przestrzeni wspólnych, jak i indywidualnych lokali. Zarządcy nieruchomości już teraz przygotowują się do nowych przepisów, planując systematyczne modernizacje systemów bezpieczeństwa w zarządzanych budynkach.
Surowe kary za nieprzestrzeganie przepisów
Za nieprzestrzeganie nowych regulacji przewidziano dotkliwe sankcje finansowe. Kontrole będą mogły przeprowadzać zarówno straż pożarna, jak i organy nadzoru budowlanego. W przypadku stwierdzenia braku wymaganych czujników, właściciel może zostać ukarany mandatem w wysokości od 500 do choćby 5000 złotych.
Skuteczność nowych rozwiązań
Specjaliści ds. bezpieczeństwa pożarowego jednogłośnie popierają wprowadzane zmiany. Podkreślają, iż instalacja czujników dymu i czadu to jedna z najbardziej efektywnych kosztowo metod poprawy bezpieczeństwa w budynkach mieszkalnych. Szacuje się, iż obecność działających czujników może zmniejszyć ryzyko śmierci w pożarze o ponad 50%, a w przypadku zatruć czadem – choćby o 70%.
Wprowadzenie obowiązku instalacji czujników to także krok w kierunku zrównania polskich standardów bezpieczeństwa z tymi obowiązującymi w krajach Europy Zachodniej. W wielu państwach, takich jak Wielka Brytania, Francja czy kraje skandynawskie, podobne przepisy funkcjonują od lat i przyczyniły się do znaczącego spadku liczby ofiar pożarów i zatruć.
Nie tylko czujniki – kompleksowe podejście do bezpieczeństwa
Oprócz samego obowiązku instalacji czujników, ministerstwo planuje również kampanię edukacyjną mającą na celu podniesienie świadomości społecznej w zakresie zagrożeń związanych z pożarami i tlenkiem węgla. Kampania ma obejmować zarówno informacje o prawidłowej instalacji i konserwacji czujników, jak i zasady bezpiecznego użytkowania urządzeń grzewczych.
Eksperci przypominają, iż sama instalacja czujników to nie wszystko – najważniejsze jest również ich regularne testowanie i wymiana baterii. Większość urządzeń wymaga sprawdzenia co najmniej raz w miesiącu oraz wymiany baterii raz do roku. Wiele nowoczesnych modeli jest wyposażonych w funkcję przypominania o konieczności wymiany baterii poprzez charakterystyczny sygnał dźwiękowy.
Korzyści wykraczające poza bezpieczeństwo
Warto zaznaczyć, iż choć początkowy koszt dostosowania się do nowych przepisów może być odczuwalny dla budżetów domowych, to w dłuższej perspektywie może przynieść również korzyści finansowe. Niektóre firmy ubezpieczeniowe oferują niższe stawki za ubezpieczenie nieruchomości wyposażonych w systemy wykrywania dymu i czadu, uznając je za mniej ryzykowne.
Nowe przepisy są elementem szerszej strategii poprawy bezpieczeństwa w budynkach mieszkalnych i publicznych. W kolejnych latach planowane są dalsze zmiany, między innymi zaostrzenie wymagań przeciwpożarowych dla materiałów budowlanych i wprowadzenie bardziej rygorystycznych kontroli instalacji gazowych i wentylacyjnych.
Ministerstwo podkreśla, iż nowe przepisy to inwestycja w zdrowie i życie obywateli, której wartości nie da się przeliczyć na pieniądze. Eksperci szacują, iż pełne wdrożenie tych regulacji może uratować życie choćby setkom osób rocznie i zapobiec tysiącom przypadków zatruć i poparzeń.