– Problemy służby zdrowia uznano za nierozwiązywalne, dlatego kolejni szefowie rządów umawiali się ze swoimi ministrami zdrowia na nicnierobienie. Zaniechanie działań jest także określoną opcją w sferze polityki zdrowotnej. Dobrą, jeżeli minister zdrowia krytycznie podejrzewa, iż jego aktywność mogłaby przynieść więcej szkody niż pożytku – komentuje w „Menedżerze Zdrowia” Jacek R. Łuczak.
Reformowanie sektora zdrowia jest trudne, kosztowne i obarczone poważnym ryzykiem niepowodzenia. Z tych powodów, po 1999 r., kolejne rządy nie były zainteresowane wprowadzaniem gruntownych, wizjonerskich reform, a raczej oczekiwały, iż wskazany przez partię polityczną minister zdrowia zapewni ekipie spokój.
Jak pisał ekonomista i były wicepremier Polski Jerzy Hausner, „Rządzący dzielą problemy na nierozwiązywalne i samorozwiązywalne. Polityka została sprowadzona do gry o władzę”.
Nierozwiązywalne?
Problemy służby zdrowia uznano za nierozwiązywalne, dlatego szefowie rządów umawiali się ze swoimi ministrami zdrowia na nicnierobienie. Zaniechanie działań jest także określoną opcją w sferze polityki zdrowotnej. Dobrą, o ile minister zdrowia, krytycznie podejrzewa, iż jego aktywność mogłaby przynieść więcej szkody niż pożytku.
Należy przestrzec partie polityczne przed nadzieją na szybki i spektakularny sukces w reformowaniu systemu opieki zdrowotnej, bo manipulowanie przy służbie zdrowia przypomina rozbrajanie bomby.
W książce „Polityka zdrowotna w społeczeństwie demokratycznym” prof. Cezarego Włodarczyka przedstawiona jest możliwa, racjonalna z perspektywy rządu i kierownictwa Ministerstwa Zdrowia strategia postępowania wobec sektora zdrowia: „Podstawową racją z punktu widzenia rządu jest niezakłócone sprawowanie władzy przez całą kadencję z otwarciem szans na reelekcję, to oznacza:
- dający się akceptować poziom funkcjonowania opieki zdrowotnej, wystarczający zarówno co do wielkości zasobów, jakie są nań przeznaczone, jak i oczekiwań społecznych,
- ograniczenie wydatków (wzrost tuż przed wyborami),
- unikanie skandali związanych z działaniem służby zdrowia,
- ograniczenie wpływu, siły i zakresu wpływów profesji medycznych,
- nieangażowanie rządu w trudne decyzje,
- gotowość podejmowania działań, które przysporzą mu politycznego poparcia (wyborców)”.
Opinia publiczna w Polsce jest zdezorientowana odnośnie do realnej sytuacji w służbie zdrowia. Polacy źle oceniają dostępność i jakość świadczeń gwarantowanych w systemie publicznym. W przekazie medialnym dominuje nieświadoma lub intencjonalna dezinformacja. Dyskusje w środowisku ekspertów są powierzchowne i nieproduktywne. W Polsce na palcach rąk można policzyć osoby kompetentne w zakresie polityki zdrowotnej, ekonomiki zdrowia i organizacji ochrony zdrowia. Żadna z partii politycznych nie ma odpowiedniego, zorganizowanego zaplecza merytorycznego, które w sposób kompleksowy i systematyczny tworzyłoby spójny, innowacyjny plan zmian.
I tak dalej, i tak dalej...
Z kolei nie brakuje osób „przyuczonych”, irracjonalnie „zaczadzonych” wiarą w swoje intuicje i w magiczne hasła. Wypowiadających się z przekonaniem, iż wystarczy: wprowadzić współpłacenie, stworzyć Narodowy Fundusz Zdrowia, zlikwidować NFZ, wprowadzić model holenderski i model opieki koordynowanej, dać dużo pieniędzy, oceniać potrzeby i tworzyć plany, sprywatyzować wszystko, upaństwowić wszystko, podwyższyć składkę, obciążyć dodatkowo najbogatszych, upowszechnić medyczne technologie cyfrowe i e-medycynę, postawić na rozwój elektronicznych systemów zbierania i przetwarzania informacji, przywrócić karty magnetyczne Śląskiej Kasy Chorych i tak dalej...
Żeby odpowiedzialnie zmierzyć się z dużymi zmianami w systemie ochrony zdrowia, potrzebne jest jednoznaczne i zdeterminowane zaangażowanie premiera i rządu działającego w warunkach przewagi sejmowej i akceptacji społecznej. Decyzja o podjęciu działań musi być uzupełniana obszerną analizą ekonomiczną.
Premier, rząd i minister finansów muszą być przygotowani na potrzeby zwiększenia i realokacji zasobów. Wola władzy, przynajmniej akceptacja opozycji politycznej i poparcie społeczne stanowią istotne warunki powodzenia reform w systemie ochrony zdrowia, zwłaszcza iż proces reformowania może przeciągać się w czasie na kilka kadencji.
Centrum kierowania procesami zmian mógłby być w Polsce urząd ministra zdrowia, pod kolejnym warunkiem – znalezienia adekwatnego człowieka na funkcję ministra. Znalezienie adekwatnej osoby, która kompetentnie wykonałaby pracę, może okazać się w Polsce bardzo trudne. Oprócz woli zmian, w decyzyjnych, sprawujących władzę kręgach politycznych, żeby ruszyć do przodu, potrzebna jest oparta na badaniach i faktach odpowiednia wiedza, a także odpowiedzi na pytania, co i jak będziemy robić.
Taką wiedzę co do wyboru drogi, powstałą z wykorzystaniem analizy istniejących, najlepszych rozwiązań światowych, adaptowalnych do naszych warunków oraz wiedzę, jak skutecznie wprowadzać zmiany w czasie, należy pozyskać z ośrodków naukowych i eksperckich. Bardzo starannie winno się wybierać osoby do pracy merytorycznej, unikając lub szczególnie dokładnie badając przydatność; polityków, lekarzy, urzędników, w tym tych z Banku Światowego i Światowej Organizacji Zdrowia.
Uzyskana wiedza powinna pozwolić na dokonanie istotnych wyborów rozwiązań i zbudowania strategicznego biznesplanu reform. Umożliwić bezpieczne i skuteczne wdrażanie zmian, przełamywanie oporu i przekonywanie grup niechętnych oraz pozyskiwanie społeczeństwa dla zmian.
Propozycja
Ministerstwo Zdrowia – jako centrum inspirujące, legislacyjne, regulacyjne, monitorujące, interwencyjne, informacyjne i tym podobne – musi utworzyć lub zreorganizować kilka niezbędnych instytucji lub sieci instytucji – do tych zaliczyłbym:
- Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji,
- Agencję Monitorowania Jakości i Akredytacji,
- Sieciowe know-how – zarządzanie zmianą,
- Sieciowe know-how – wiedza o systemach ochrony zdrowia,
- Agencję gromadzącą i zarządzającą informacją w ochronie zdrowia plus filie wojewódzkie,
- Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego z siecią oraz Główny Inspektorat Sanitarny z oddziałami wojewódzkimi,
- Biuro do spraw PR, promowania zmian, mediów i negocjacji.
Przykładowo, podczas prac przygotowawczych sieciowo zorganizowane polskie instytucje ekspercko-badawcze, uwzględnione w wymienionych w grupie instytucji w punkcie 4, opracują na podstawie analiz systemów w Szwajcarii, Singapurze, Holandii, krajach skandynawskich, USA, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii materiały umożliwiające podejmowanie decyzji w odniesieniu do preferowanych zmian systemowych. Kierunkowym celem do osiągnięcia byłaby poprawa bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków – reforma lecznictwa.
Podobne decyzje w zakresie reformowania zdrowia publicznego, dla kierunkowego celu, to poprawa stanu zdrowia Polaków, w przypadku której miarą poprawy jest wydłużenie oczekiwanej długości życia, przygotowywałyby Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego i Główny Inspektorat Sanitarny z siecią wojewódzkich i powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych, czyli punkt 6.
Ograniczyłem się do propozycji opisania niezbędnych procesów umożliwiających podjęcie decyzji o rozpoczęciu reform oraz potrzebnych zmianach w centrum – Ministerstwie Zdrowia.
Bez jednoczesnego wypełnienia wymienionych warunków, to jest woli i wiedzy władzy, znaczące zmiany reformatorskie są niewprowadzalne.
Artykuł Jacka R. Łuczaka, specjalisty organizacji ochrony zdrowia i zdrowia publicznego.











