Ciężko chory pan Adam trafił do szpitala, a już następnego dnia karetką odwieziono go do schroniska dla bezdomnych. - Był nieprzytomny. Ktoś zdecydował o tym, żeby tego człowieka przywieźć z powrotem do schroniska w takim stanie. Aż się popłakałam z bezsilności - mówi Agnieszka Panasiuk, kierowniczka schroniska. Szpital w Chełmie odpiera zarzuty.