Niedzielny Armagedon Drogowy: Powroty znad Morza – czyli jak przeżyć epopeję na S3 i A6
Niedziela. Dzień święty, rodzinny, dzień odpoczynku – ale nie dla tych, którzy wpadli na genialny pomysł: „Skoczymy tylko na weekend nad morze, a w niedzielę wrócimy, przecież to tylko godzinka drogi!”. Ha, ha, ha – chciałoby się rzec, cytując klasyka: „jakież to było głupie, a jakie romantyczne!”.
Bo oto przychodzi niedziela, godzina 16:00, a tysiące samochodów rusza z plaż Świnoujścia, Międzyzdrojów, Dziwnowa czy Kołobrzegu. Rodziny wypoczęte (teoretycznie), lekko przypalone na czerwono, z piachem w butach i rybą z frytkami w żołądku. Wszyscy kierują się w stronę jedynej drogi, która może ich stamtąd wyprowadzić. I wtedy zaczyna się spektakl. Drogowy Armagedon.
Nie ma już jazdy do domu. Jest pielgrzymka blachy na kółkach, procesja samochodów sunących tempem ślimaka w kierunku Poznania, Wrocławia czy Warszawy. Wszyscy równi, wszyscy cierpią. Mercedes czy Matiz – tutaj nie ma znaczenia. Na trasie S3 wszyscy jadą tyle samo – czyli nic.
Korki większe niż Bałtyk
Powroty znad morza to nie powrót. To podróż duchowa. To katharsis. To szkoła cierpliwości i medytacji. jeżeli ktoś nie wie, czym jest nirwana, wystarczy wjechać w korek pod Goleniowem i spędzić tam 3 godziny. Tam można naprawdę spotkać samego siebie.
Wyobraźmy sobie typowego Kowalskiego:
– Planował wyjazd o 17:00, żeby uniknąć korków.
– Wyjechał o 15:00, bo myślał, iż oszuka system.
– Stanął w korku o 15:05.
Bo nie da się oszukać natury. Tak samo jak nie da się oszukać pogody, tak samo nie da się oszukać Niedzielnego Armagedonu Drogowego. To jak przypływ i odpływ – stały element życia nad Bałtykiem.
Satyrą w korek
Kto nigdy nie jechał w korku z Międzyzdrojów do Szczecina przez cztery godziny, nie zna smaku prawdziwego urlopu. Wakacje nad morzem mają swój niepowtarzalny rytuał. Najpierw smażenie na plaży, potem walka o stolik w smażalni, a na końcu ofiara z nerwów na ołtarzu drogi ekspresowej.
Patrzysz w lusterko – rodzina z dziećmi. Widać, iż jeszcze godzinę temu śpiewali „Stary niedźwiedź mocno śpi”, a teraz ojciec wygląda, jakby chciał sprzedać potomstwo na OLX. Obok – para w aucie. Jeszcze w piątek zakochani, dziś milczą jak obcy ludzie, bo on powiedział: „Mogłaś szybciej się spakować, to byśmy nie stali w korku”.
Porady dla podróżnych – jak przetrwać niedzielny powrót znad morza?
Skoro nie można tego uniknąć, trzeba to przeżyć. Poniżej kilka porad, które uratują Twoje zdrowie psychiczne, a może choćby małżeństwo:
1. Zadbaj o prowiant
Korek to nie droga. To piknik. Pomyśl o nim jak o biwaku na asfalcie. Kanapki, kabanosy, woda, a dla desperatów – grill elektryczny podłączony do zapalniczki samochodowej.
2. Muzyka czyni cuda
Zanim wyjedziesz, przygotuj playlistę: od disco polo przez metal po jazz. Po 2 godzinach stania usłyszysz choćby „Despacito” jak hymn narodowy.
3. Zamień samochód w kino
Tablet, Netflix, Disney+, YouTube – wszystko wchodzi w grę. Dzieci będą zachwycone, a Ty na chwilę zapomnisz, iż stoisz w miejscu.
4. Ćwicz cierpliwość
Medytacja, joga za kierownicą (uwaga: tylko w korku, nie podczas jazdy!), liczenie aut na rejestracjach z różnych województw – wszystko dobre, by nie oszaleć.
5. Nie pij za dużo kawy
Korek to nie miejsce na pełny pęcherz. To nie film akcji, gdzie zatrzymasz się na stacji co 15 minut. W korku stacja benzynowa to mit, fatamorgana.
6. Weź przykład z żółwia
On się nigdzie nie spieszy, a i tak dociera do celu. Po co się denerwować? I tak nic nie zmienisz.
7. Nie włączaj Google Maps co 5 minut
Nic się nie zmienia. Serio. A jeżeli zmienia – to na gorsze.
Psychologia korka
Naukowcy twierdzą, iż korek drogowy to zjawisko społeczne, które obnaża prawdziwą naturę człowieka. Wszyscy tacy równi, wszyscy cierpiący. Bogaty czy biedny, kierowca BMW czy Daewoo – w korku wszyscy są niewolnikami asfaltu.
Są jednak różne typy kierowców w niedzielnym armagedonie:
-
Filozof – mówi: „Nic się nie stało, widocznie tak miało być. Karma”.
-
Agresor – trąbi, wymachuje rękami, próbuje wyprzedzić o 20 cm, żeby być bliżej wyjazdu.
-
Rezygnat – wyłącza silnik, otwiera piwo (błąd, duży błąd) i czeka na koniec świata.
-
Rodzinny dyktator – co 5 minut pyta: „Kto chciał jechać nad to morze?!?”.
-
Streamer – odpala live’a na TikToku: „Siema, stoimy w korku już 2 godziny, kto też tak ma?”.
A mogło być tak pięknie…
Wyobraźmy sobie alternatywę. W Niemczech autostrady szerokie, ruch płynny. W Norwegii – tunele pod górami, promy, infrastruktura. A w Polsce? Polska to kraj, gdzie 10 milionów ludzi wpadnie na ten sam pomysł w tym samym czasie i ruszy tą samą drogą.
Powroty znad morza to już tradycja. To tak samo polskie jak schabowy w niedzielę i kolejka w Biedronce w sobotę. Można się denerwować, można narzekać, ale i tak w przyszły weekend zrobimy to samo. Bo przecież nic nie smakuje lepiej niż plaża w Międzyzdrojach i… korek w drodze do domu.
Ostateczna rada:
Jeśli naprawdę chcesz uniknąć korków, masz tylko trzy opcje:
-
Wyjedź o 5 rano – wtedy korki robią inni.
-
Zostań do poniedziałku – tylko szef nie będzie zachwycony.
-
Kup mieszkanie nad morzem – i problem z głowy.