Nie odbieraj zachowania dziecka jak jego wyboru. Potraktowałbyś tak dorosłego?

mamadu.pl 7 miesięcy temu
Zdjęcie: Wciąż pokutuje w nas bowiem przekonanie, że dzieci to miniatury dorosłych, tymczasem to zupełnie nie tak. Fot. Pexels.com


Zara Kadir, psychoterapeutka, opublikowała na swoim profilu post, który mnie mocno poruszył. Pisze w nim o tym, co dzieje się wokół wciąż niezmiennie, zbyt często. O tym, jak brakuje nam empatii i wiedzy o rozwoju naszych własnych dzieci.


By sprostać oczekiwaniom


Kadir przytacza bardzo obrazowe przykłady, w których ukazuje różnice w traktowaniu dorosłych i dzieci. A te różnice wynikają z niewiedzy. Wciąż pokutuje w nas bowiem przekonanie, iż dzieci to miniatury dorosłych, tymczasem to zupełnie nie tak.

Dziecko pozostaje dzieckiem. Potrzebuje czasu, by nauczyć się wielu rzeczy, które dla nas, dorosłych, są oczywiste. Dziecko potrzebuje lat, by osiągnąć dojrzałość emocjonalną, neurologiczną, psychofizyczną, równowagę hormonalną. To są wielkie, wielkie procesy, które zachodzą nieustannie i wymagają wysiłku.

Dziecko nie robi nam na złość, ono najczęściej nie jest w stanie sprostać naszym oczekiwaniom.

Spójrzcie, państwo, na te słowa:


"Jeżeli twój dorosły znajomy upuściłby telefon, rozbił go i był tym zmartwiony, czy powiedziałbyś do niego: 'Cóż, tak właśnie się dzieje, kiedy nie jesteś ostrożny!'?

Gdyby twój partner próbował nauczyć się języka hiszpańskiego, ale przeżywał frustrację, ponieważ nauka byłaby trudna, czy krzyknąłbyś w jego stronę: 'Używaj hiszpańskiego, kiedy do mnie mówisz!' i oczekiwałbyś od niego, iż dzięki temu szybciej nabędzie tę umiejętność?

Gdybyś poruszał się z pomocą wózka inwalidzkiego, nie mógł używać swoich nóg i ktoś krzyknąłby, byś wstał i pobiegł… Czy spontanicznie rozwinąłbyś w sobie neurologiczne ścieżki, które nie istnieją, by spełnić kogoś prośbę?".

O ile łatwiej byłoby nam nawigować w rodzicielstwie, gdybyśmy nie traktowali dzieci jak siebie samych? Gdybyśmy posiadali wiedzę na temat rozwoju ich mózgów, ciał, predyspozycji, kompetencji…

To wszystko już tutaj jest. Mamy do tej wiedzy, wyników badań, publikacji, specjalistów, większy dostęp niż kiedykolwiek. To, czego potrzebujemy, to empatia i świadomość i zaangażowanie w proces poznania.

A przede wszystkim zejście do poziomu dziecka na tyle, jak dalece się da. Próba zrozumienia jego perspektywy, zamiast skupiania całej swojej uwagi na własnej nieomylności i ego.

Idź do oryginalnego materiału