Nie grozi nam nadrozpoznawalność zaburzeń psychicznych ►

termedia.pl 7 miesięcy temu
Zdjęcie: Szymon Czerwiński


– To psychiatrzy stoją na straży rozpoznawania chorób psychicznych. Ich rolą jest ubranie w pewne normy i nazewnictwo wszelkich zaburzeń psychicznych. Mamy do tego narzędzia i je stosujemy – wyjaśnił w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” dr n. med. Piotr Wierzbiński, psychiatra w Sense Med Concept.

– Na co dzień w praktyce klinicznej spotykamy się z tym, iż wielu pacjentów przychodzi do psychiatry po to, żeby szukać wyjaśnień swoich dolegliwości. To pozytywny trend będący pokłosiem większej komunikacji w tym zakresie. Coraz częściej mówi się o zaburzeniach psychicznych, o potrzebach w zakresie zdrowia psychicznego. Niestety mówi się też, iż w Polsce na medycynie i sporcie znają się wszyscy – trend ten zauważalny jest też w psychiatrii. Pojawiła się koncepcja nadrozpoznawalności chorób psychicznych – podkreślił w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” dr Piotr Wierzbiński.

Ekspert zaznaczył jednak, iż takie założenie nie jest zgodne z prawdą. – Psychiatrzy wiedzą, kiedy zaczyna się choroba, a kiedy nie. Kiedy mamy do czynienia z zaburzeniem, to rolą lekarzy jest wyraźne stwierdzenie zaburzenia – zauważył.

Psychiatra odpowiada za rozpoznanie choroby
Dr Wierzbiński stwierdził, iż w sytuacji gdy psychiatra ma w gabinecie pacjenta, który usilnie chce mieć rozpoznanie choroby, to wtedy, też stawia rozpoznanie. – Mówimy wtedy o zaburzeniach hipochondrycznych, zaburzeniach osobowości. Zdarza się i tak, iż pacjenci chcą wykorzystać psychiatrię w celu np. uniknięcia odpowiedzialności i to też trzeba wyraźnie powiedzieć – wyjaśnił.

– Psychiatrzy spełniają rolę strażnika „normy”. Mają pewne ramy, kryteria, kategorie i rozpoznają chorobę, kiedy ona jest – podkreślił.

Toksyczność farmakoterapii – czy należy jej się obawiać?
W odpowiedzi na pytanie, jak groźne jest dla pacjenta przedawkowanie leków przeciwpsychotycznych – wytłumaczył, iż na szczęście nowe leki, które są do dyspozycji specjalistów, nie mają dużej toksyczności.

– Mówiąc o lekach przeciwpsychotycznych, nie można porównać ich ze sobą, ponieważ jest to bardzo heterogenna grupa. Leki przeciwdepresyjne nowej generacji, choćby przy zażyciu większej ilości, mają naprawdę małą toksyczność. Zupełnie inaczej wygląda to w odniesieniu do leków starszej generacji, które faktycznie miały wysokie ryzyko toksyczności – ocenił.

Wskazał również, iż cały czas mówimy o intencjonalnym przedawkowaniu leków. – o ile ktoś przejawia myśli samobójcze, psychiatrzy stratyfikują czynniki ryzyka. Znając stan pacjenta, żaden psychiatra nie zapisze mu leków o dużej toksyczności – powiedział ekspert.

– To pokazuje, iż era leków z dużymi działaniami niepożądanymi w pewnym stopniu mija. Oczywiście znajdziemy takie leki, ale jest ich w tej chwili w naszym portfolio znacznie mniej – podkreślił dr Piotr Wierzbiński.

Rozmowa do obejrzenia poniżej.

Idź do oryginalnego materiału