Nie chcemy niepożądanych zdarzeń zamiatać pod dywan

termedia.pl 7 miesięcy temu
Zdjęcie: Naczelna Izba Lekarska


– Resorty zdrowia i sprawiedliwości obiecały „klauzulę wyższego dobra”. Zmiany mają być wprowadzone do maja, wtedy powiemy „sprawdzam” – powiedział prezes NRL Łukasz Jankowski, dodając, iż dzięki nim pacjenci szybciej uzyskają rekompensaty za niepożądane zdarzenia medyczne, a wśród pracowników medycznych skończy się „atmosfera strachu”.



  • Naczelna Rada Lekarska wskazuje, iż 70 proc. niepożądanych zdarzeń medycznych, które zdarzają się w podmiotach świadczących usługi medyczne, to wina niewydolnego systemu ochrony zdrowia
  • Obecny w Polsce system rozliczania zdarzeń niepożądanych oparty jest na penalizacji i strachu. To prosta droga do wypalenia zawodowego kadr medycznych i utraty wyspecjalizowanego personelu
  • W Europie co dziesiąty pacjent szpitalny staje się ofiarą zdarzenia medycznego. Samorząd lekarski zabiega o to, aby poszkodowani pacjenci otrzymali odszkodowanie w prosty i szybki sposób
  • Podobne spojrzenie na problem mają przedstawiciele resortów zdrowia i sprawiedliwości, którzy obiecali lekarzom „klauzulę wyższego dobra”. Ten drugi chciałby zmiany wprowadzić w Kodeksie karnym

Winę za błędy ponosi niewydolny system

– 70 proc. niepożądanych zdarzeń medycznych, w tym błędów medycznych, to wina niewydolnego systemu ochrony zdrowia. Żyjemy w atmosferze systemu stawiającego na karanie niewinnych lekarzy, którzy ciągani są po sądach, prokuraturach, tracą czas, a mogliby skupić się na leczeniu pacjentów – powiedział rzecznik prasowy NIL Jakub Kosikowski.

Według europejskich statystyk co dziesiąty pacjent w szpitalu padnie ofiarą zdarzenia medycznego. Jak tłumaczył rzecznik NIL, takie zdarzenie może być wynikiem błędu lekarskiego, ale też organizacji systemu (postępowania wielu osób). w tej chwili – jak mówił – pacjent, gdy chce pociągnąć kogoś do odpowiedzialności i uzyskać odszkodowanie, skazany jest na wieloletnie udowadnianie, iż jest to błąd lekarski, lub błąd systemowy, a nie po prostu zdarzenie, które może się wydarzyć.

– Zależy nam na tym, żeby 10 proc. pacjentów, którzy ucierpią w wyniku takiego zdarzenia, mogło uzyskać odszkodowanie w prosty i przystępny sposób, oraz aby mogli przeznaczyć te środki na rehabilitację i przystosowanie swojego życia do tego, co się stało – mówił rzecznik.

Jak kontynuował, NRL chce, aby te błędy nie były zamiatane pod dywan, aby niepożądane zdarzenia były nauczką dla szpitala i personelu medycznego – po to, by więcej nie dochodziło do takich przypadków lub, by zminimalizować ryzyko wystąpienia takich zdarzeń w przyszłości.

Przez wypalenie zawodowe tracimy kadry

Natomiast wiceprezes NRL Mateusz Kowalczyk zwrócił uwagę, iż po okresie pandemii ponad 60 proc. personelu medycznego walczy z wypaleniem zawodowym. Jak stwierdził, jest to szeroka grupa objawów – od zaburzeń lękowych po uzależnienia i depresję. Podkreślił, że przodują tutaj specjalizacje zabiegowe – tego rodzaju praca powoduje największe narażenie na stres.

Dodał również, iż w kontekście „klauzuli wyższego dobra”, mając na względzie zdrowie psychiczne personelu medycznego, samorząd lekarski uważa, iż trzeba wzmocnić atrakcyjność specjalizacji zabiegowych, zwłaszcza wśród młodych lekarzy. – W perspektywie kilku, kilkunastu lat nie będzie miał kto nas operować. Uważamy, iż jest to ostatni moment na to, abyśmy mogli temu zapobiec – powiedział wiceprezes.

– jeżeli tracimy wysoko wyspecjalizowanego chirurga z powodu wypalenia zawodowego, to zastąpienie takiej osoby kimś nowym jest bardzo czasochłonne i kosztochłonne. Warto, aby decydenci zdali sobie sprawę z tego, iż nas nie stać na to, aby system tracił takie osoby – dodał.

Na penalizacji błędów medycznych tracą wszyscy

– Na systemie opartym na karaniu tracą zarówno pacjenci, jak i lekarze. Pierwsi – bo sprawa przeciąga się w sądach i prokuraturach, u drugich [lekarzy – red.], którzy zostali pozwani w postępowaniu karnym, wzrasta ryzyko samobójstw – zauważył prezes NRL Łukasz Jankowski.

Jak wyjaśnił, celem złożonego w resorcie zdrowia projektu ws. „klauzuli wyższego dobra” jest przeniesienie ciężaru z postępowania karnego na odpowiedzialność cywilną, zadośćuczynieniową dla pacjenta.

Prezes Jankowski tłumaczył, jak miałaby działać klauzula. – Chodzi o to, aby lekarz, o ile widzi, iż doszło do niepożądanego zdarzenia medycznego, mógł poinformować pacjenta. Przekazałby, iż szpital analizuje zdarzenie, iż zostało ono zgłoszone do rejestru zdarzeń niepożądanych, a pacjent może udać się do Rzecznika Praw Pacjenta, gdzie odpowiedni komitet odnotuje tę sprawę i poszkodowany otrzyma rekompensatę, z której środki przeznaczy na rehabilitację – mówił.

Chodzi o kulturę sprawiedliwości

Prezes NRL dodał, iż proponowane zmiany mają być jednocześnie wstępem do „kultury sprawiedliwego traktowania” (tzw. just culture).

– Chcemy systemu, który traktuje pacjentów i lekarzy w sposób sprawiedliwy, chcemy systemu, który się uczy się na błędach i z pełną odpowiedzialnością podchodzi do leczenia – powiedział.

Jednocześnie zwrócił uwagę, iż w krajach zachodnich postępowania karne w przypadku lekarzy adekwatnie się nie zdarzają. Są prowadzone jedynie w przypadku medyków, którzy dopuścili się rażącego zaniedbania.

– W Polsce postępowania prokuratorskie liczone są w tysiącach, a skazywani są pojedynczy lekarze lub w ogóle – stwierdził Łukasz Jankowski, dodając, iż to powoduje, iż na system, który w tej chwili funkcjonuje, marnujmy czas pacjentów, zdrowie lekarzy i publiczne pieniądze.

– Nikt do tej pory nie postawił na pierwszym miejscu pacjenta i jego dobra. Chcemy z otwartą przyłbicą powiedzieć: doszło do zdarzenia, my ze swojej strony się uczymy, do podobnego zdarzenia więcej nie dojdzie, a pacjent dotknięty takim zdarzeniem, będzie mógł liczyć na pełne wsparcie – wyjaśnił.

– Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Sprawiedliwości obiecały nam „klauzulę wyższego dobra”. Do maja tego roku resort sprawiedliwości chciałby te zmiany wprowadzić w Kodeksie karnym – powiedział prezes Jankowski. Zapowiedział, iż w maju NIL będzie chciała sprawdzić efekty prac służących wprowadzeniu proponowanych zmian.

– Jesteśmy ostrożni w tym, aby spodziewać się w maju wiążących rozstrzygnięć, jednak czekamy na te wyniki – wskazał.

Przeczytaj także: „Medycyna asekuracyjna szkodzi! Pora na zmianę”.

Idź do oryginalnego materiału