Tragiczna śmierć 30-latki: Pan Marek skontaktował się z redakcją Kontakt24 i podzielił historią dotyczącą śmierci jego 30-letniej córki Patrycji. Kobieta zemdlała pod koniec marca w swoim domu. Po 20 minutach od zgłoszenia na miejscu pojawiło się pogotowie. Na SOR-ze w Świdnicy okazało się, iż 30-latka doznała udaru krwotocznego i konieczny jest szybki transport do oddalonego o 20 kilometrów szpitala w Wałbrzychu. "Karetki jednak nie było, a personel miał rozważać między innymi zamówienie taksówki" - pisze TVN24.
REKLAMA
"Byłem w szoku": - Poinformowali nas, iż tak nie powinno być, ale nie znaleźli transportu dla mojej córki, odmówiono też śmigłowca. choćby padła sugestia, iż jeden z lekarzy zawiezie ją autem do Wałbrzycha. Nie chcąc tracić czasu, zaproponowałem, iż zawiozę ją swoim samochodem. Nie dostałem na to zgody. Usłyszałem za drzwiami, jak dwóch lekarzy rozmawia między sobą i wymieniają pomysł zamówienia taksówki. Byłem w takim szoku, przez cały czas nie dowierzam - przekazał pan Marek w rozmowie ze stacją. Później medycy mieli poinformować mężczyznę, iż transport nastąpi prywatną karetką, jednak dopiero za półtorej godziny. Pan Marek na własną rękę wezwał 112, gdzie usłyszał, iż nie ma wolnej karetki. Koordynator przekierował rozmowę na linię LPR, jednak tam powiedziano, iż lotnicze pogotowie "nie świadczy transportu między szpitalami i piloci nie latają w nocy" - przytacza mężczyzna.
Zobacz wideo W UE tylko Bułgaria i Rumunia wydają mniej na ochronę zdrowia niż Polska
Pani Patrycja zmarła po wielogodzinnym oczekiwaniu: Ostatecznie według relacji mężczyzny pani Patrycja trafiła do szpitala w Wałbrzychu dopiero po czterech godzinach od omdlenia. Placówka zajmowała się jednak wówczas innym nagłym przypadkiem i przekazała, iż kobieta będzie musiała poczekać cztery do pięciu godzin. Przez następne 40 minut miano szukać innego szpitala. Po sześciu godzinach od omdlenia 30-latka trafiła do placówki we Wrocławiu, jednak "nie było już dla niej ratunku". Pan Marek podkreśla, iż jego córka była dawczynią organów, czym uratowała kilka osób.
Szpital odpowiada: Grzegorz Kloc, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego "Latawiec" w Świdnicy w odpowiedzi na pytania stacji przekazał, iż zostało wszczęte wewnętrzne postępowanie wyjaśniające sprawę. Podkreślił także, iż podobne sytuacje nie zdarzają się często i "zawsze w takim przypadku szpital stara się zorganizować alternatywny transport". Zaznaczył też, iż w przypadku pani Patrycji placówka wykorzystała wszystkie dostępne możliwości, a opóźnienie było niezależne od nich.
Tymczasem rząd "uszczupla budżet NFZ": 4 kwietnia Sejm przyjął projekt ustawy zakładający obniżkę składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Zdaniem wielu ekspertów decyzja ta może pogłębić problemy ochrony zdrowia w Polsce. - Decyzja Sejmu ma prostą konsekwencję: uszczupla budżet NFZ na świadczenia opieki zdrowotnej - mówił w rozmowie z Next.Gazeta.pl Michał Zabdyr-Jamróz, stały współpracownik Europejskiego Obserwatorium Systemów i Polityk Zdrowotnych w Brukseli, członek Polskiej Sieci Ekonomii. - Na nasze szpitale i przychodnie powinniśmy składać się w sposób odpowiedzialny - aby przynajmniej tę samą procentowo część przychodu każdy przekazywał na system zdrowia. Obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców realnie umacnia system regresywny - tłumaczył.
"Ten rząd doprowadzi do prywatyzacji ochrony zdrowia": - To jest zła, szkodliwa ustawa. Ustawa, która uderza w setki tysięcy polskich pacjentów. Po głosowaniach w Sejmie, które miały miejsce wczoraj, jest już jasne, iż ten rząd doprowadzi do prywatyzacji ochrony zdrowia - mówił natomiast Adrian Zandberg. - Zostały przepchnięte zmiany w składce zdrowotnej, które oznaczają, iż do 20 miliardów dziury, która już działa w Funduszu Zdrowia, zostanie dołożone kolejne 6 miliardów - dodał.
Przeczytaj także: "Masowe zatrucie w Kętrzynie. Są nowe informacje. '47 osób w szpitalach'". Źródła: TVN24, Next.Gazeta.pl 1, 2