– W 1999 r. moja pensja specjalisty zatrudnionego w przychodni w Stargardzie była dwukrotnie mniejsza niż osoby sprzedającej na pobliskim ryneczku przywiezione z hurtowni owoce i warzywa. Pan wiceprezes NFZ Jakub Szulc tęskni do tych czasów, bo były one dla funduszu po prostu dużo łatwiejsze – twierdzi Krzysztof Bukiel, oceniając wywiad z „Menedżera Zdrowia” pod tytułem „Czy NFZ bankrutuje – i kto to wszystko psuje?”.
- Wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia Jakub Szulc w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” przyznał, iż przy obecnym poziomie przychodów i kosztów zbilansowanie budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia jest niemożliwe. – A ustawa podwyżkowa jest głównym czynnikiem powodującym niestabilność finansową. Doszliśmy do punktu krytycznego. Roczny koszt funkcjonowania tych przepisów w 2025 r. to 58 mld zł, a budżet funduszu w całości to 207 mld zł – stwierdził
- Przedstawiciel płatnika ustawę o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych wprost określił jako podwyżkową
- Mówił też, iż koszty pozaświadczeniowe i niezwiązane bezpośrednio z leczeniem to związane z realizacją ustawy o minimalnym wynagrodzeniu o sposobie ustalania minimalnego wynagrodzenia
- Do tego wszystkiego – w swoim stylu – odniósł się Krzysztof Bukiel, były przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy
- W „Menedżerze Zdrowia” publikujemy jego komentarz











