Największa fobia na świecie to…

adamdebowski.pl 2 lat temu

Największa fobia na świecie to…

Fobia wystąpień publicznych.

Nawet doświadczeni aktorzy czy wokaliści po wieeelu latach na scenie czują stres. Niektórzy czują pozytywną tremę, wielu dotyka paraliż, który wywołuje wymioty – tak miała genialna Adele przez wiele lat.

Dlaczego tak jest? Przyczyn jest kilka. Zapraszam do 28 #felietondebowskiego.

Na początek krótki wstęp. Musimy być świadomi, iż współcześnie wystąpienia publiczne są niemal wszędzie. Kiedyś występował najstarszy z rodu na spotkaniu rodzinnym, ksiądz na mszy, władca kraju. Później w erze telewizji występowali aktorzy, gwiazdy i najlepsi dziennikarze. Kropka.

Od wielu lat mamy inną rzeczywistość. Aby budować sprzedaż swojej firmy warto pojawiać się na konferencjach branżowych czy choćby w social mediach. Aby sprzedać swoją książkę warto pojawić w wywiadach na YouTube, podcastach itp. Sportowcy nie tylko grają, ale pojawiają się na konferencjach, w programach telewizyjnych. Już nie tylko gwiazdy filmu i władcy występują przed nimi. Robią to miliony ludzi w setkach kontekstów.

A do tego jeszcze każdy normalny człowiek, aby dostać pracę musi zaprezentować się na kilku rozmowach rekrutacyjnych, musi umieć o sobie opowiedzieć, przedstawić argumenty. Co więcej, aby załatwić coś w szkole własnych dzieci, należy spotkać się z dyrekcją i umieć uargumentować, sprawić, aby nas wysłuchano. Do tego, musimy zdać sobie sprawę, iż wystąpienie publiczne to także podejście w sklepie i zareklamowanie produktu – należy w miejscu publicznym, gdzie ktoś może nas widzieć i słyszeć, podejść do kasy i przedstawić swoje oczekiwania.

To wszystko to różne aspekty wystąpień publicznych. Nie tylko wielka scena, teatr. Ale codzienne, przeróżne sytuacje życiowe. Okazuje się, iż w tych “prostych” momentach brakuje nam mocy, odwagi, pewności i zdolności zaprezentowania swojego zdania.

Czasami słyszę od klientów: “Po macierzyńskim/tacierzyńskim wychodzę do sklepu, chcę dopytać o produkt i mam gulę w gardle, czuję strach. Mam poczucie, iż zdziczałam, nie umiem się wysłowić. Co ze mną nie tak?!” Albo: “Siedzę na spotkaniu w pracy, widzę, iż mniej kompetentna osoba, powiedzmy sobie szczerze – gamoń, przedstawia swoje propozycje pewnie, dynamicznie i są one przyjmowane. Przecież wiadomo, iż to idiotyczne pomysły. Ale słuchają i przytakują. A ja, wiedząc lepiej, mając doświadczenie – siedzę jak kołek. I co? I dupa”.

Dlaczego tak się dzieje?

Po pierwsze przeszłość i szkoła. Większość szkół na świecie do dziś nie wspiera umiejętnie dzieci w wystąpieniach publicznych, a wręcz niszczy w nich odwagę, spokój i pewność.

Wyjście przed klasę było (i wciąż jest) karą za złe zachowanie. Tworzy się więc najprostszy na świecie system kotwiczenia, warunkowania mózgu. Dziecko zestresowane wychodzi na środek, patrzy na klasę. Emocja strachu łączy się w obrazem osób patrzących. Bam. Następuje powiązanie neuronalne. Właśnie w tej chwili tworzy się pierwsze połączenie w mózgu i ciele. Grupa, która patrzy = stres i strach.

Do tego dochodzi jeszcze krytyka rówieśników. jeżeli recytacja wierszyka pójdzie nam źle, śmieją się. jeżeli pójdzie dobrze, to część klasy przewraca oczami i krytykuje mówiąc: kujon.

Oczywiście nie zawsze tak było i nie zawsze tak jest. Ale ten kto tego doświadczył, wie.

Druga przyczyna to kwestia poczucia wartości.

W Change Value Process uważamy, iż poczucie wartości to alfa i omega psychiki człowieka, najważniejsza potrzeba. Umysł wszystkimi środkami dąży do tego, aby ochronić czucie swojej wartości, aby nie czuć się źle ze sobą, aby nie czuć się nikim, aby czuć się kimś, aby czuć swoją wartość.

W przypadku wystąpień publicznych mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jedna lub tysiąc osób patrzy na nas i świadomie albo podświadomie nas ocenia. Nieważne, czy pozytywnie czy nie – ocenia. jeżeli ktoś ma niestabilne poczucie wartości, ocenianie jest największym wrogiem, jest źródłem największych lęków. Nie chcemy, aby ktoś zobaczył “jacy jesteśmy słabi”.

A choćby jeżeli ktoś nas pochwali, to i tak jest źle. Niskie poczucie wartości może powodować brak zdolności przyjęcia komplementów. Mogą pojawiać się myśli: ta osoba nie mówi szczerze lub dlaczego ocenia mój poziom angielskiego, a nie moją wiedzę? Dlaczego ocenia moją wiedzę, a nie mój wygląd? I tak dalej i tak dalej.

Umiejętny trening wystąpień publicznych to jeden z największych procesów terapeutycznych, jakie można przejść. Ponieważ, aby dobrze wystąpić, potrzebujemy przejść przez uwolnienie się od strachu przed wystąpieniami, od strachu przed oceną, od strachu przed samym sobą.

Trzecia przyczyna jest zbiorem tzw. operacyjnych obaw – “a co jeśli”?

Czyli jest to obawa, iż nie poradzimy sobie w konkretnych sytuacjach, o których myślimy, iż mogą się pojawiać. Z najbardziej popularnych są to:

  1. A co, jeżeli nie będą się zgadzać ze mną, co mam powiedzieć?
  2. A co, jeżeli uznają, iż to nie jest dla nich przydatne, iż mam za małe doświadczenie?
  3. A co, jeżeli się zatnę i nie będę wiedzieć co powiedzieć?
  4. A co, jeśli…

Tych przykładów są setki. Kluczem jest tutaj trening, konsultacja z osobą doświadczoną lub po prostu znalezienie odpowiedzi na pytanie.

Niezwykłe dziwnym “błędem” ludzkiego umysłu jest to, iż zadaje pytania “a co, jeśli” tysiące razy i nie szuka tak naprawdę odpowiedzi. Tkwimy w swojej głowie z tymi obawami, ale nie robimy wiele, aby znaleźć rozwiązanie.

Taka sytuacja.

Taka Myśl, w ramach 28 #felietondebowskiego.

A jaka jest Twoja Taka Myśl?

Idź do oryginalnego materiału