Punktualnie o 19.30 granatowy Käeltebus rusza spod siedziby chrześcijańskiej organizacji pomocy Stadmission w berlińskiej dzielnicy Moabit. Na pokładzie specjalnego volkswagena transportera śpiwory, karimaty i gorąca woda w termosach. Dzięki wrzątkowi proszek w przygotowanych półlitrowych kubkach zamieni się niebawem w sycącą kartoflaną zupę. Käeltebus, czyli w wolnym tłumaczeniu Auto na Chłód, od kilkudziesięciu już lat pomaga bezdomnym na berlińskich ulicach, a dziś za jego kierownicą siada Polak streetworker Artur Darga. Obok niego koleżanka – niemiecka lekarka. Ten nocny dyżur Käeltebusa będzie nietypowy, bo pełniony w wersji Ambulanz. Prócz standardowego wsparcia ciepłym posiłkiem i ekwipunkiem pozwalającym spać na ulicy, załoga jest przygotowana na udzielenie bezdomnym podstawowej pomocy medycznej.
Pierwszy przystanek wypada obok stacji metra Potsdamer Platz w jednej z najbardziej luksusowych części Berlina. Przy prowadzących na peron schodach koczuje kilkunastu przykrytych kocami i śpiworami mężczyzn, jeden z nich to Czech, reszta – Polacy. Ustawia się kolejka po zupę, Artur rozdaje potrzebującym karimaty i śpiwory. – Kamil! – zwraca się do najmłodszego z bezdomnych. – Pamiętaj, żeby jutro zgłosić się do przychodni, bo po południu są darmowe przyjęcia, a ty masz robaki pod skórą, musisz to leczyć!