Kiedy się śledzi podcasty czy media społecznościowe psychologów i terapeutów, to można odnieść wrażenie, iż od paru lat mamy w Polsce epidemię narcyzmu. Tym tematem zajmują się bowiem niemal wszyscy eksperci. I na wyścigi radzą, jak rozpoznać narcyza, jak nie dać się narcyzowi zmanipulować bądź jak się wyplątać ze związku z narcyzem. Nikt nie wyjaśnia jednak, skąd w ostatnich latach taki wysyp ludzi z tą cechą osobowości i co można zrobić, żeby w przyszłości to grono się nie powiększało.
Jak powstaje narcyz?
Te pytania zadał sobie prof. Marcin Zajenkowski, psycholog z UW. Żeby na nie odpowiedzieć, zrobił badania, podczas których sprawdził, czy za nadreprezentację narcyzów nie odpowiada współczesny model wychowania. I odkrył, iż "hodowcami" narcyzów są rodzice, którzy bezkrytycznie i przesadnie chwalą swoje dzieci. Nie za konkret, ale za wszystko. Bo w ten sposób nieświadomie budują w dziecku przekonanie, iż jest lepsze od innych, a więc należy mu się wyjątkowe traktowanie i specjalne przywileje.
"Jeśli rodzice będą jedynie mówili: jesteś wyjątkowy(a), inteligentny(a), wybitny(a), to dziecko nie zobaczy swoich słabości. Rodzic postrzega je po swojemu i koniec, a dziecko nie ma możliwości zbudowania adekwatnego obrazu siebie. Prawdopodobnie w ten sposób powstaje narcyzm: jako maska czy próba sprostania oczekiwaniom" – tłumaczy w swojej pracy prof. Zajenkowski. Lata takiego wychwalania prowadzą do tego, iż dziecko jest święcie przekonane, iż inni są gorsi i staje się roszczeniowe, bo przecież jemu – jako lepszemu – należy się od życia więcej niż innym. A gdy tego nie dostaje, to pojawia się frustracja.
Wyjątkowi, ale tylko w swojej głowie
Frustracja jest nieunikniona z jeszcze jednego powodu. Narcyz nie widzi swoich ograniczeń. Przecenia siebie i swoje możliwości, tak jak robili to rodzice. Wcześniej czy później dojdzie jednak do zderzenia z rzeczywistością. Zwykle brutalnego, bo niemal każdy narcyz nie jest tak inteligentny, za jakiego sam siebie uważa. Potwierdził to także prof. Zajenkowski, który badał pod tym kątem ośmioletnie dzieci. Wiek jest tu istotny – u ośmiolatków są już widoczne cechy narcystyczne. "U dzieci badamy ten aspekt, pytając np.: oceń, jak bardzo mądry/mądra jesteś. I okazuje się, iż dzieci bardziej narcystyczne postrzegają siebie jako mądrzejsze, niż są w rzeczywistości, już w wieku 8 lat" – stwierdził w raporcie z badań psycholog.
Prof. Zajenkowski w swojej pracy podkreśla, iż narcyzm to cecha bardzo skomplikowana i o tym, czy dziecko wyrośnie na narcyza, decyduje wiele różnych czynników. Ale jednym z najważniejszych jest właśnie wychwalanie przez rodziców. Takie oderwane od rzeczywistości przeceniania jego wiedzy, talentów, inteligencji. Bo jeżeli maluch słyszy wciąż od mamy i taty, iż jest "naj", to zaczyna tak o sobie myśleć. I nie dostrzega, iż ta wyjątkowo pozytywna samoocena jest kompletnie niezasłużona.
Jak chwalić, by nie zaszkodzić?
Nie znaczy to jednak, iż rodzice nie powinni swoich dzieci chwalić, żeby przypadkiem nie zrobić z nich narcyzów. Powinni. Pochwała jest dobra. Tylko nie należy jej mylić z idealizowaniem dziecka. "Kluczowe jest, aby opierały się na rzeczywistości, a nie wyobrażeniach i oczekiwaniach dorosłych" – radzi psycholog.
Czyli zamiast "jesteś najmądrzejszy", lepiej powiedzieć "to, co mówisz, jest bardzo mądre". Zamiast "jesteś najbardziej inteligentna", lepiej pochwalić "świetnie poradziłaś sobie z tym zadaniem, jestem z ciebie dumny". Zamiast "jesteś wybitnie zdolna" lepiej skomentować "bardzo podoba mi się twój rysunek, a szczególnie to, jak realistycznie pokazałaś dom. Masz talent i trzeba go rozwijać". Zmiana sposobu chwalenia ma znaczenie. Dziecko poczuje się docenione, ale nie zacznie samo siebie przeceniać, co w przyszłości skomplikuje życie i jemu, i jego bliskim.