Styczeń wielu z nas kojarzy się m.in. z szaloną zabawą studniówkową, wedle tradycji ostatnią formą rozrywki przed czteromiesięcznym maratonem nauki przed intensywną nauką do jednego z najważniejszych egzaminów w życiu - maturą. Myślę, iż niejeden uczeń szkoły średniej, po usłyszeniu różnych opowieści na ten temat od starszych roczników, z utęsknieniem czeka na tą wyjątkową noc, podczas której będą mogli wybawić się bezkarnie w towarzystwie znajomych z klasy i ze szkoły. Osobiście nie mogłam doczekać się tej uroczystości, chociaż wiem, iż niektórym moim kolegom z klasy nie w smak była moja obecność. Wiecie co, miałam to gdzieś - czy tego chcieli czy nie byłam częścią ich klasy i miałam takie samo prawo do wzięcia udziału we studniówce, jak oni. I wcale tego nie żałuję.
Myślę, iż trójka innych dziewiętnastolatków, Robert, Marcin i Monika tego dnia też myślami byli już na balu studniówkowym, zastanawiając się nad tym, w co się ubiorą na tą noc. A może w bufecie szkolnym dyskutowali też nad tym, na jaki kierunek studiów złożą papiery po zdanej maturze? W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat braku pieniędzy. W pewnym momencie Marcin wpadł na pomysł, iż można by napaść na firmę, w której dorabiał sobie przy kolportażu gazetek. Uprzedził jednak, iż być może będzie trzeba przy okazji kogoś "unieszkodliwić". Jego kompani przystali na tą propozycję. Następnie cała trójka udała się do mieszkania Marcina, gdzie dopracowali szczegóły napadu, a także zabrali ze sobą nogę od krzesła, kij bejsbolowy i nóż kuchenny. Tak uzbrojeni wsiedli do taksówki i pojechali na miejsce zbrodni.
Drzwi biura wspomnianej firmy otworzyła uprzedzona o wizycie Marcina i jego znajomych 22-letnia Jolanta B. Nie zdziwiło jej większe grono osób, bo Marcin zapowiedział, iż przyprowadzi do pracy nowych kolegów. Jolanta przywitała serdecznie całą trójkę i zaprosiła do środka. Niczego nie podejrzewając usiadła przy biurku i przystąpiła do spisywania danych Moniki. To wtedy doszło do ataku. Pierwszy cios kijem bejsbolowym w głowę Jolanty zadał Robert. Potem Monika krzyknęła "już", dając tym samym sygnał do działania dla Marcina, który zaczął dusić ofiarę. W czasie kiedy oprawcy zadawali Jolancie kolejne ciosy, a potem wbijali jej nóż w ciało, Monika przeszukiwała mieszkanie.
Po wszystkim mordercy umyli się, wyczyścili ubrania oraz obmyli z krwi kij bejsbolowy oraz umywalkę. Z mieszkania zabrali magnetowid, dwa telefony, biżuterię, pagery i dokumenty Jolanty. Później pojechali do Śródmieścia, gdzie udali się na pizzę. Skradzione rzeczy sprzedali jeszcze tego samego dnia. Po odliczeniu sum wydanych na taksówki, łączny zysk ze zbrodni wyniósł dla wszystkich z nich po kilkaset złotych. Kilka tygodniu później cała trójka bawiła się na studniówce. Nikt nie zauważył w ich zachowaniu żadnej zmiany.
Zatrzymanie trójki niedoszłych maturzystów podejrzanych o morderstwo Jolanty nastąpiło 19 lutego. Pierwszy do zbrodni przyznał się Marcin. Robert i Monika początkowo zeznali, iż brali udział w kradzieży i napadzie, podczas którego miało dojść jedynie do ogłuszenia ofiary. Wedle ich zeznań zabójstwo zaplanował tylko Marcin. Ale dowody zebrane przez prokuraturę w tej sprawie wykazały, iż cała trójka jest winna morderstwa Jolanty.
Wyrok dotyczący maturzystów oskarżonych o zabójstwo Jolanty B., zapadł w marcu 1999 roku. Na mocy orzeczenia sądu I instancji wszyscy troje zostali skazani na karę dożywotniego więzienia. O wysokości kary przesądził brak wątpliwości co do winy sprawców, ich zamiarów oraz okoliczności tej wyjątkowo brutalnej zbrodni. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom Moniki i Roberta, iż w trakcie zdarzenia działali pod wpływem szoku.
Tytuł: "Morderstwo przed studniówką"
Autor: Maria Łopatkowska
Wydawnictwo: Jacek Santorski & CO Wydawnictwo
Warszawa 1997
Liczba stron: 103
Zawiera ona trzy reportaże: pierwszy o Gosi, która została matką zastępczą m.in. dla niepełnosprawnego Adasia; drugi o Monice, ofierze przemocy psychicznej i emocjonalnej w domu, która w ostateczności popełniła samobójstwo oraz tytułowe "Morderstwo przed studniówką" przedstawiające opisaną powyżej historię 3 maturzystów.
O samej historii gdzieś tam kiedyś słyszałam, albo o niej czytałam. Sama już nie pamiętam. W każdym razie kojarzyłam ją. Teraz miałam okazję przypatrzeć się jej bliżej. Tym bardziej, iż wydarzyła się w czasach, kiedy już byłam na świecie, ale raczej nie mam prawa jej pamiętać.
Pierwsze, co mnie zmroziło to zdania opisujące ofiarę, czyli Jolantę B. Była ona młoda i pełna życia. Na zdjęciach szeroko i przemiło uśmiecha się do obiektywu. Wychowała się na wsi, ale dzięki swojej pracowitości wyrwała się do miasta, do stolicy, gdzie znajomy zatrudnił ją w swojej firmie. I był naprawdę zadowolony z jej lojalności i zaangażowania w to, co robi. To co uderza to też to, iż Jolanta niebawem miała wyjść za mąż. Tymczasem, zamiast iść do ślubu w białej sukni - została w niej pochowana.
No i sprawcy zabójstwa, trójka młodych ludzi, którzy za kilka miesięcy mieli zdawać maturę. Myślę, iż brak pieniędzy dokucza niejednemu nastolatkowi. Kradzież może się wydawać łatwym rozwiązaniem, ale na pewno pociąga za sobą masę konsekwencji. Fakt, iż byli oni pod wpływem alkoholu i narkotyków wcale nie działał na ich korzyść. Taka mieszanka (presja + alkohol + narkotyki) nigdy nie przynosi niczego dobrego. Czyżby oni tego nie wiedzieli? A może po prostu o tym zapomnieli?
Szkoda młodzieży, mieli przed sobą całe życie, które mogłoby być naprawdę piękne, a zostanie ono spędzone za kratami. Choć nie do końca, bo sąd umożliwił im ubieganie się o zwolnienie po 25-latach odsiadki. Z prawa tego skorzystała Monika (która w książce nosiła imię "Sandra") - w 2023 roku w wieku 47 lat opuściła więzienne mury. O mężczyznach nie znalazłam żadnych informacji na ten temat, więc prawdopodobnie w dalszym ciągu odbywają swoje wyroki.