„Miny” po poprzednikach

termedia.pl 8 miesięcy temu
Zdjęcie: iStock


W resorcie zdrowia przygotowywany jest pakiet zmian legislacyjnych zamiast jednej ustawy reformującej szpitale projektowanej wówczas przez Prawo i Sprawiedliwość. Mowa jest o rozbrajaniu „min” po poprzednikach – inaczej nie będzie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy.

– Wczytując się w dokumenty przygotowane dla Komisji Europejskiej, można wywnioskować, iż Ministerstwo Zdrowia chce ominąć „minę” pozostawioną przez poprzedników, czyli reformę szpitali. Została ona wpisana do kamieni milowych w Krajowym Planie Odbudowy i od jej spełnienia zależy wypłata pieniędzy na inwestycje w ochronie zdrowia. Jednak projekt ustawy za poprzednich rządów nie wyszedł choćby z resortu zdrowia. Teraz KE domaga się konkretów – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna kategorycznie sprzeciwia się propozycjom, które zostawili poprzednicy. Przyznaje, iż „nie chce tworzyć protez i spieszyć się z rozwiązaniami, które mogą być trudne do wprowadzenia lub potem spowodować więcej kłopotów”.

Dlatego resort zdrowia jako rozwiązanie proponuje pakiet zmian legislacyjnych zamiast jednej ustawy.

Co w nim będzie?

Przede wszystkim mają się zmienić kryteria wejścia do sieci szpitali, która w tej chwili obejmuje ponad 90 proc. placówek i daje gwarancję stabilności finansowania przez cztery lata. Zgodnie z nowymi zasadami o tym, czy lecznica znajdzie się w sieci, ma decydować spełnienie kryteriów przez poszczególne oddziały szpitalne, a nie całe placówki, jak jest obecnie.

Drugą dużą zmianą miałoby być wprowadzenie możliwości tworzenia i prowadzenia podmiotów leczniczych także przez związki jednostek samorządu terytorialnego.

O co chodzi?

– O to, by powiaty łączyły siły i przejmowały placówki. To pozwoli namówić samorządy do współpracy, o czym mówi od początku nowa szefowa resortu zdrowia. Dzięki temu dwa szpitale leżące blisko siebie, ale należące do różnych powiatów, miałyby przestać ze sobą konkurować. o ile takie dwie lub trzy placówki będą należeć do jednego właściciela – łatwiej będzie rozwiązać kwestię np. oddziałów nierentownych, ale kluczowych do utrzymania ze względu na potrzeby mieszkańców. kooperacja między samorządami ma pozostać jednak w formie zachęty, a nie być obowiązkiem – wyjaśnia „Dziennik Gazeta Prawna”.

Resort odchodzi także od obowiązku, który początkowo chciał wprowadzić minister zdrowia za rządów PiS, Adam Niedzielski, czyli wymogu MBA dla dyrektorów szpitali. I zamiast tego nowy resort zdrowia proponuje „uruchomienie programu szkoleń dla kadry zarządzającej publicznymi podmiotami leczniczymi”.

Zapisano to w KPO. Cały pakiet zmian ma być gotowy do końca roku.

– KPO jest teraz w konsultacjach. Potem musi go zaakceptować Komisja Europejska – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

Minister narzekała już wcześniej
Na początku marca minister zdrowia Izabela Leszczyna rozmawiała z „Newsweekiem” – odpowiedziała na pytanie, co jest najpilniejszą sprawą do załatwienia.

Krytykowała swoich poprzedników.

– Zadaniem na już jest naprawa spuścizny po Prawie i Sprawiedliwości, które do Krajowego Planu Odbudowy wpisało różne akty prawne i nic z tym nie robiło. Na przykład ustawę o modernizacji i poprawie efektywności lecznictwa, która zakładała likwidację tych nierentownych. Rząd PiS się z niej wycofał, ale na żadnym etapie nie usunął jej jako kamienia milowego z KPO. Powinnam realizować te zapisane przez poprzedników, ale to oznaczałoby konieczność likwidowania niektórych małych szpitali. To nie jest polityka moja jako minister zdrowia ani polityka rządu premiera Tuska. Pracuję zatem nad rozwiązaniem, które przekona Komisję Europejską, iż można zrestrukturyzować system ochrony zdrowia bez likwidacji tych szpitali. Bo można – wyjaśniła minister Leszczyna, podkreślając, iż „PiS chciało likwidować małe szpitale”.

– Ustawa, którą zaproponowało PiS, polegała na tym, iż jeżeli szpital w ciągu określonego czasu nie zacznie być rentowny lub przynajmniej nie będzie się bilansować, a więc nie będzie generował długu, to przechodzi w ręce komisarza, co de facto oznaczało albo jego zamknięcie, albo sprzedaż podmiotom prywatnym – przyznała Izabela Leszczyna.

Idź do oryginalnego materiału