– Radykalna cystektomia to jedyne wyjście w Pana sytuacji. Konieczne będzie wyłonienie stomii. Wyniki jednoznacznie wskazują, iż nie ma na co czekać. Sugerowałbym pośpiech w podejmowaniu decyzji. Im szybciej tym lepiej
Andrzej siedział ogłuszony. Cystektomia? Radykalna? Stomia? Szybko?
– Umrę? To jedno małe słówko wyrwało mu się z wysuszonego nagle na wiór gardła, nie wie choćby kiedy. Głos, prawie szept, jakby nie należał do niego, był cichy, ale cisza która nastała była większa dlatego to jedno straszne słowo wybrzmiało wyraźnie i głośno, jakby krzyczał.
– Zrobimy wszystko, by nie za szybko – lekarz spojrzał w oczy mężczyzny siedzącego naprzeciwko. Facet jak ja, pomyślał, – nawet w podobnym wieku. Gdyby nie brak czasu u obu z nas moglibyśmy należeć do jednego klubu tenisowego czy kajakarskiego.
– Panie Andrzeju, po wszystkim żonie proszę kupić wielki bukiet najpiękniejszych kwiatów. Ma Pan 55 lat, to doskonały wiek, by zawalczyć. Wielu pacjentów z rakiem pęcherza zgłasza się do nas, gdy nie ma większych szans na sukces w leczeniu.
Z pierwszych badań wynika, iż Pana nowotwór nie pozostało tak zaawansowany, byśmy nie mieli szans go całkowicie usunąć. Stomia z kolei pozwoli Panu na powrót do dawnego życia. Będzie inaczej, ale czy gorzej, to będzie zależeć w dużej mierze od Pana.
– to nie jest mój nowotwór – ocknął się w końcu Andrzej. – Przecież ja choćby nie palę. Pracuję. Tym się zajmuję. W wolnych chwilach gram na pianinie, słucham Bacha, lubię też jazz, czytam science fiction, a żona dba, byśmy jedli zdrowo. Nie miałem gdzie złapać tego świństwa.
– niedowierzanie, wyparcie, potok słów – pomyślał doktor – wszystkie te objawy widział wielokrotnie. Bunt i gniew są dobre, pomagają zmobilizować siły. Najważniejsze żeby nie wygasły i nie dały się zastąpić rezygnacją.
– a kiedy ostatnio? – zapytał, gdy Andrzej umilkł i się zamyślił.
– co „kiedy ostatnio”? – zapytał, choć widział o co chodzi lekarzowi.
– kiedy ostatnio czytał Pan jakąś powieść, kiedy grał na pianinie? Albo kiedy był w klubie jazzowym?
Spojrzenie Andrzeja mogło być najlepszą odpowiedzą, jednak po chwili jednak się odezwał:
– nie pamiętam… Ostatnie lata były mocno zajęte. Było kilka ważnych spraw, dwa kontrakty do spięcia, dzieci na studiach, a to też koszty, bo to ambitne dzieciaki, chcą się wybić.
– Nie pamiętam… Uciekł wzrokiem na moment, ale zaraz przeniósł go na lekarza.
– nie będę się zastanawiał, jeżeli tylko będę miał szansę znów żyć jak dawniej, to zgadzam się. Żona z pewnością mnie poprze. W końcu to dzięki niej w ogóle już teraz rozmawiamy.
Andrzej wrócił do domu, Beaty jeszcze nie było. Wszedł do łazienki, by umyć ręce. Spojrzał w zamyśleniu w lustro.
Był szczupłym 55 latkiem. Zadbanym mężczyzną w sile wieku, wysoki, w typie wojskowego, z krótko przystrzyżoną szpakowatą fryzurą, ogolony na gładko. Błękitne oczy znamionowały upór, sprężysta, mimo wieku, sylwetka zdradza niecierpliwość, energię i pewność siebie. Jakoś kilka lat po czterdziestce zaczął zauważać pojawiające się problemy z oddawaniem moczu. Czuł, iż w toalecie nie załatwia wszystkiego, iż za chwilę znów będzie musiał przyjść, ale choć pęcherz przez cały czas zgłaszał pełność, efektu z tego przyjścia nie było żadnego. W nocy bywało podobnie. Zanim Andrzej zdążył się zaniepokoić już poważnie, objawy cichły i wszystko wracało do normy. W zeszłym roku pojawił się ból w podbrzuszu, problemy z oddawaniem moczu wróciły. Beata tym razem była nieugięta. To nie jest żadne zapalenie pęcherza, zżymała się, ani prostata, co sugerowali dobrzy znajomi i lekarz pierwszego kontaktu. – Andrzej, jak już nie dla siebie to dla mnie, idź to zbadaj. Przekonajmy się, co to, bo tak dalej nie można. Niepewność nas pożre. To pewnie nic wielkiego, zrób to dla starej żony. Proszę.
No i poszedł. Choć nie od razu. Jeszcze trzeba było projekt domknąć. Potem kolejny i jakoś znów uciekło kolejne pół roku.
Zamknął oczy, oparł dłonie na umywalce i zwiesił głowę. Barki opadły, przygniecione tym wielkim ciężarem. choćby nie wiedział kiedy wróciła Beata, dopiero gdy mocno objęła go w pasie wrócił duchem do łazienki.
– Damy radę Andrzej, damy. Wiem to. Taka była jego Beata. Nic nie musiał mówić, a ona i tak wiedziała…
Potem siedzieli i przeglądali internet. Rak pęcherza moczowego dotyka przede wszystkim mężczyzn. Widełki wiekowe to 50-85 lat. Pik chorobowy przypada na około 80 lat. Objawy, bo przecież takie „niemęskie” są często bagatelizowane. Potem, mylone z symptomami, jakie daje kamica żółciowa czy przerost prostaty. Do lekarza chorzy zgłaszają się już praktycznie z objawami, które budzą w nich autentyczny strach, z krwiomoczem i problemami w toalecie, których już nie da się niczym wytłumaczyć. Wtedy szanse na sukces w leczeniu są niewielkie.
Wstyd to zły doradca. Brak wiary w siebie też. Człowiek ma prawo do opieki medycznej, ma prawo do leczenia i prawo do życia. Tak często o tym się zapomina, gdy temat wstydliwy i nie bardzo do pokazania. Trudno zwłaszcza mężczyznom. Zgodnie z obiegowym stereotypem facet musi być silny. Silny, czyli nie skarży się choćby gdy boli. Poboli i przestanie,. Szkoda, iż często to „przestanie”, to już na zawsze, i po nim nie ma nic, ani bólu, ani spokoju, ani życia.
Rak przewodu moczowego plasuje się tuż za podium. Zapadają na niego najczęściej mężczyźni.
Mówi się, iż potwory nie istnieją. Istnieją. To nowotwory, ten 4 w kolejności wcale nie jest milszy niż inne. Niesie smutek, pierwotny lęk, często ból, samotność i utratę nadziei. Jak i inne nowotworowe potwory i ten karmi się przede wszystkim wstydem, brakiem nawyku wsłuchiwania się w potrzeby własnego organizmu i zakłamywaniem rzeczywistości, iż „przejdzie samo”.
Andrzej miał szczęście. Wiedział o tym zaraz jak się obudził po operacji. To była jego pierwsza przytomna myśl – Wciąż żyję. Mam szczęście. Ten fakt i to podejście już startowo zwiększało szanse Andrzeja w tej nierównej walce o wszystko. Mimo wielkiego osłabienia, nagle poczuł, iż da radę, iż skoro się obudził, to zawalczy o to, co spowszedniało mu w pędzie. O życie, koncerty jazzowe w sobotnie wieczory, wypady w góry z żoną i na żagle z dzieciakami. Boże, dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo brakowało mu tych zwykłych przyjemności, rodziny, wspólnego śmiechu, muzyki. Niech ten ordynator nie przeszacował. Niech pozostało szansa odkręcić ten bałagan. To, o co tak zabiegał straciło na znaczeniu, nie, nie całkiem, trzeba mieć za co żyć, ale warto też z tego życia czasami skorzystać… Teraz liczy się Beata, dzieciaki, jazz i chwile przy kominku… Teraz kiedy los dał mu drugą szansę postara się ją wykorzystać w pełni.
Stomię potraktował jako stały dodatek do nowego życia.
Było trudniej niż zakładał. Urostomia była uciążliwa, przynajmniej dla niego. Wiele ciężkich słów padało przy jej obsłudze z jego ust. Zaliczył też wiele chwil zwątpienia i wiele dołów psychicznych, gdy woreczek się odklejał, gdy budził się w mokrym łóżku upokorzony i zniechęcony, gdy w sklepie czuł, iż ciepła ciecz spływa mu po nodze…. Szturm farmakologiczny, jaki przypuścili na jego organizm po operacji lekarza prawie zmiótł go z planszy. Był gotowy na walkę, ale nie na to wszystko. Po ludzku, zwyczajnie miał dość, zastanawiał się, czy warto, czy da radę, czy serio to da dobry efekt… gdyby przyszedł jeszcze wcześniej… Gdyby odpuścił ten kolejny kontrakt i nie stracił tych cennych miesięcy… Gdyby …
Maj to Miesiąc Świadomości Raka Pęcherza Moczowego. Niech nie będzie tematem tabu, chorobą starych ludzi, czymś co mnie nie dotyczy. Może dotyczyć kogoś, kogo kochamy. Bądźmy uważni. Wstyd i fałszywa skromność to źli doradcy, przerośnięty syndrom niezniszczalnego bohatera też. Obserwacje pokazują, iż żaden nie wytrzymuje konkurencji z rakiem w ostatnim stadium. Ale wtedy na podwinięcie peleryny i bieg do lekarza, często bywa już zwyczajnie, za późno.
Żyjemy w czasach gdzie trudno o postrzeganie sacrum i profanum w kategoriach jakie znaliśmy kiedyś. Dziś w internetach problemy podaje się w wersji saute, bez choćby figowego listka. Mówi się o wszystkim. W szczegółach i bez większego zażenowania. W masie kontentu pojawiają się też rzeczy ważne. Choroby, cierpienie, niepełnosprawności… Skoro celebryci nie wstydzą się mówić, iż mają stomię, iż przeszli ciężką operację nowotworową, dlaczego zwykli ludzie mają z tym taki problem?
Rak to nie wyrok, choć w społeczeństwie często pokutuje właśnie taka obiegowa opinia. Wcześnie wykryty, daje solidne podwaliny pod walkę o powrót do życia. Często to życie inne niż to przed chorobą. To wcale nie oznacza, iż gorsze.
Andrzejowi się udało, miał Beatę i sam nie był zawziętym niezniszczalnym. Poszedł zawalczyć o siebie. Wcześniej niż inni w jego sytuacji, ale i tak zbyt późno, by uniknąć wszystkich 7 mentalnych kręgów własnego piekła.
Miesiąc Świadomości Raka Pęcherza Moczowego właśnie powolutku dobiega końca. Niech to nas nie zwiedzie. Niech nie uśpi naszej czujności. Świadomość zapadalności na raka trzeba mieć nie tylko w maju. I ta prośba nie dotyczy jedynie Mężczyzn. Drogie Panie bądźmy uważne, to w końcu Mężczyźni naszego życia. Stawka jest wysoka. Nie dajmy się zwieść, iż wszystko jest w porządku, bądźmy uparte jak Beata. Walczmy o swoich bliskich. Namawiajmy do badań, najlepiej okresowych i profilaktycznych. Patrzmy na tych naszych Mężczyzn uważniej, słuchajmy, co do nas mówią, a jeszcze bardziej i uważniej słuchajmy tego czego nie mówią, a co często wybrzmiewa w mowie ich ciała i tonie. Nasi Mężowie, Bracia, Przyjaciele, Partnerzy, Ojcowie, Dziadkowie nie muszą umierać z powodu, który da się leczyć a często wyleczyć.
Rak to nie wstyd. To nie porażka i nie wyrok. Rak to pozycja wyjściowa do najważniejszej walki w życiu.
Rozpoczęta jak najwcześniej daje już na starcie ogromną przewagę. Po co więc czekać?
Jeśli coś Cię niepokoi drogi Czytelniku, jeżeli jest coś co wzbudza Twój lęk, droga Czytelniczko, nie czekaj aż ten lęk eskaluje wraz ze wzrostem objawów, które dręczą ważnego dla Ciebie człowieka, lub Ciebie. Kobiety co prawda rzadziej, ale także zapadają na raka pęcherza moczowego. Tak więc – reaguj. Zapisz się do lekarza. Opowiedz mu o Twoich objawach. A jeżeli nie czujesz się usatysfakcjonowana poradą, jeżeli nie przyniosła ona efektu i nie czujesz się lepiej, nie czekaj, nie tłumacz sobie, iż może trzeba czasu i te tabletki pomogą. Skonsultuj temat z innym specjalistą. Stawka jest ogromna. To w końcu Twoje życie. Rak da się leczyć. I to z sukcesem. Niech nie ogranicza Cię wstyd i poczucie, iż jakoś wytrzymasz, iż inni mają gorzej. Jakie znaczenie będzie miała taka postawa, gdy nic nie będzie można już zrobić, a Ty będziesz marzyć by jakoś cofnąć czas, bo wiedząc to, co wiesz dziś nie podchodziłbyś tak lekceważąco do tematu, bądź, nie dałbyś się zbyć nietrafioną diagnozą. Byłbyś uparty i dociekliwy. Walczyłbyś o siebie… Gdybyś tylko wiedział. Teraz, po lekturze tego artykułu już wiesz. Co zrobisz z tą wiedzą?
Rak to nie wyrok. Tylko nie czekaj. Daj sobie fory i nie odkładaj życia na później.
maj 2023
Tekst Iza Janaczek