Prokuratura Okręgowa w Tarnowie skierowała do sądu wniosek o umorzenie postępowania w sprawie zabójstwa 3-letniej Nadii i 6-letniej Oliwii. Biegli orzekli, iż ich matka, Monika B., była niepoczytalna w chwili popełnienia zbrodni. Kobieta trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego.
Tragiczne wydarzenia w Woli Szczucińskiej
Do brutalnego morderstwa doszło w nocy z 9 na 10 maja 2024 roku w Woli Szczucińskiej (powiat dąbrowski). Śledczy ustalili, iż 40-letnia Monika B. zadała swoim córkom kilka ciosów nożem, a następnie ich ciała wrzuciła do ogniska rozpalonego na posesji.
O poranku kobieta wysłała do swojej matki wiadomość SMS, w której informowała, iż stało się coś złego. Babcia dziewczynek natychmiast przyjechała na miejsce i w pogorzelisku znalazła zwęglone zwłoki wnuczek. To ona powiadomiła policję.
Policja i prokuratura natychmiast podjęły działania. Monika B. została zatrzymana i przewieziona do szpitala psychiatrycznego, gdzie przeprowadzono pierwsze badania. Początkowo kobieta nie składała żadnych wyjaśnień. Śledczy postawili jej zarzut podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a następnie trafiła do aresztu śledczego, gdzie poddano ją dalszej obserwacji.
Śledztwo i opinia biegłych
Śledztwo prowadzone przez tarnowską prokuraturę skupiło się na ustaleniu, co doprowadziło do tej niewyobrażalnej tragedii. Zasięgnięto opinii biegłych psychiatrów, którzy przeprowadzili wielotygodniową obserwację kobiety w specjalistycznym ośrodku. Wyniki badań nie pozostawiły wątpliwości – Monika B. w chwili czynu miała całkowicie zniesioną zdolność rozpoznania znaczenia swoich działań i kierowania swoim postępowaniem.
– Biegli psychiatrzy stwierdzili, iż kobieta cierpi na chorobę psychiczną i w momencie popełniania czynu była niepoczytalna – poinformował prokurator Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Decyzja ta oznacza, iż Monika B. nie poniesie odpowiedzialności karnej w klasycznym wymiarze. Zamiast kary więzienia, sąd może skierować ją na przymusowe leczenie psychiatryczne.
Brak odpowiedzialności karnej
W związku z ustaleniami biegłych prokuratura zdecydowała się umorzyć postępowanie karne wobec Moniki B. oraz wnioskować o umieszczenie jej w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
– Istnieje realne niebezpieczeństwo, iż w przyszłości mogłaby ponownie popełnić podobne czyny – podkreśla prokurator Sienicki.
Ostateczną decyzję podejmie Sąd Okręgowy w Tarnowie, który rozpatrzy wniosek prokuratury. Wszystko wskazuje na to, iż kobieta spędzi wiele lat w specjalistycznej placówce pod stałym nadzorem lekarzy i terapeutów.
Sąsiedzi w szoku
Mieszkańcy Woli Szczucińskiej są wstrząśnięci tragedią. Według ich relacji, Monika B. wcześniej dobrze opiekowała się dziećmi i nie było sygnałów o problemach w rodzinie. Również policja nie odnotowała wcześniej przypadków przemocy domowej. Mąż kobiety w czasie tragedii pracował za granicą i miał niedługo wrócić do kraju.
– To był szok dla całej wsi. Nic nie wskazywało na to, iż coś takiego może się wydarzyć – mówi jedna z mieszkanek Woli Szczucińskiej.
Wielu mieszkańców zastanawia się, czy można było uniknąć tej tragedii. Czy ktoś mógł zauważyć niepokojące sygnały? Czy Monika B. wcześniej wykazywała oznaki choroby psychicznej? Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale jedno jest pewne – dramat ten na długo pozostanie w pamięci lokalnej społeczności.
Co dalej z Moniką B.?
Monika B. od momentu zatrzymania, czyli od 10 maja 2024 roku, przebywa w Oddziale Psychiatrii Sądowej aresztu śledczego w Krakowie. Teraz sąd zdecyduje o jej dalszym losie. Możliwe, iż zostanie skierowana do specjalistycznego zakładu psychiatrycznego na wiele lat.
Sprawa Moniki B. pokazuje, jak tragiczne mogą być skutki nieleczonej choroby psychicznej. Decyzja sądu w tej sprawie ma zapaść w najbliższym czasie. W międzyczasie eksperci apelują o większą uwagę na problemy psychiczne i konieczność ich leczenia, zanim dojdzie do nieodwracalnych tragedii.