W drugą dobę po porodzie, pani Dominika, mieszkanka gminy Horyniec-Zdrój opowiedziała, jak czuje się jako mama pięcioraczków. – Emocje są różne. Jest strach o dzieci i o to, jak to będzie. Jest to też coś niezwykłego, co nie jest dane każdemu – uważa. – Większą szansę mamy wygrać w totka, niż posiadać taką gromadkę – dodaje szczęśliwa mama.
Dominika i Vince Clarke pojawili się wczoraj na konferencji prasowej w krakowskim szpitalu, aby opowiedzieć o cudzie, jaki ich spotkał. – Kiedy planowaliśmy jeszcze jedno, 8. dziecko, okazało się, iż tych dzieci jest więcej – mówiła pani Dominika, której uśmiech rozświetlał całą twarz.
Dzieci w inkubatorach
Taka ciąża i poród to niewątpliwe wyzwanie dla lekarza. Pani Dominika wyszukała więc placówkę, która już radziła sobie w takich przypadkach. Trafiło na krakowski szpital. Tam, leżała przez 10 tygodni, aż do rozwiązania. To, nastąpiło niedzielę. Na świecie pojawili się: Elisabeth May, Evangeline Rose i Adrianna Daisy oraz dwaj chłopcy: Charles Patrick, Henry James. Wydarzyło się to w 28 tygodniu ciąży, poprzez cesarskie cięcie. Taka ciąża zdarza się raz na 52 miliony przypadków.
Maluchy są w tej chwili w inkubatorach. – Początkowo trójka, trzy dziewczynki, wentylowały się z niewielką pomocą nieinwazyjnego wsparcia oddechowego, a dwóch dżentelmenów było intubowanych przez mechaniczną wentylację – informował profesor Ryszard Lauterbach ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. – W tej chwili wszystkie dzieci pozostają na wentylacji nieinwazyjnej. Co daje nam nadzieje, iż ich płuca będą rozwijać się coraz lepiej, coraz szybciej i będziemy mogli obniżać stężenie tlenu. Już mają pierwsze dostawy pokarmu
– przekazał. Placówka obiecuje, iż po wyjściu dzieci ze szpitala będzie przez cały czas nad nimi czuwał. – Będziemy badać, konsultować i doradzać, aby ta opieka przez pierwsze 3 lata była prawidłowa dla tych maleńkich wcześniaków – mówi profesor.
Poznali się za granicą, ale mieszkają w Polsce
Pani Dominika poznała męża w Anglii, gdzie wyjechała po skończeniu studiów w Akademii Górniczo-Hutniczej. – Chciałam zaznać innego życia – wspomina. – Uczyłam tam w szkole angielskiego i matematyki. I tam też wpadłam mężowi w oko i nie chciał się już odczepić
– śmieje się. Do Polski przyjechali już razem, 6 lat temu. Wybudowali dom w środku lasu, z dużym ogrodem. Obydwoje prowadzą własne biznesy. Oprócz pięcioraczków, mają jeszcze siedmioro dzieci: najstarsze ma 12 lat, kolejne 10, 7-
-letnie i 4-letnie bliźniaki, a najmłodsze ma 10 miesięcy. Jak udaje im się radzić sobie z taką gromadką? – Trzeba mieć system, spokojne podejście, pozytywne nastawienie – zdradza. I podkreśla, iż kiedy leżała w szpitalu, opieka nad siedmiorgiem dzieci była na głowie męża. – Dał sobie radę – ocenia.
Na początku powiedzieli o trójce…
Rodzeństwo nie wiedziało, iż w domu pojawi się aż pięcioro nowych członków rodziny. – Na początku powiedzieliśmy im o trójce – opowiada pani Dominika, trzymając swojego męża za rękę. – Nie chcieliśmy ich przerażać, iż będzie to aż piątka, ani żeby poszły do szkoły i rozpowiadały takie nowiny – śmieje się kobieta. Powiedzieliśmy im dopiero w poniedziałek, podczas wideokonferencji. Bardzo się ucieszyły – zapewnia szczęśliwa mama.
Kinga Dereniowska