1. Praca to nie nasze centrum wszechświata
Nie, nie jesteśmy leniwi. Jesteśmy po prostu mądrzejsi emocjonalnie. Nie chcemy żyć dla pracy – w weekendy, święta, po godzinach, na każde zawołanie szefa.
Napatrzyliśmy się na rodziców i dziadków, którzy poświęcili zdrowie i marzenia, żeby utrzymać rodzinę – często kosztem relacji, pasji, siebie. Wiemy, jak to się kończy. Dlatego wolimy mniej zarobić, ale mieć spokój psychiczny, szacunek w pracy i przestrzeń na życie. Szef mobber? Dziękujemy, next.
2. Zwierzaki to rodzina – z pełną odpowiedzialnością
Dla wielu z nas pies czy kot to nie "dziecko zamiast dziecka", ale pełnoprawny członek rodziny. Nie traktujemy ich jak gadżetu ani chwilowej zachcianki. Czytamy o behawioryzmie, kupujemy zdrową karmę, płacimy za weterynarzy więcej niż za swoje zęby. Dlaczego? Bo pamiętamy Burka na łańcuchu i karmienie kota resztkami z obiadu. I przysięgliśmy sobie: nigdy więcej.
3. Związki z wyboru, nie z obowiązku
Nikt z moich znajomych nie zaręcza się, "bo wypada", ani nie bierze ślubu, "bo już ten wiek", nie planuje dziecka "bo rodzice chcą wnuka". Dla nas związek to partnerstwo, nie społeczna umowa. Miłość? Tak, ale świadoma.
Terapia par? Bez wstydu. Rozstanie? Też w porządku. Nie będziemy tkwić 20 lat w nieszczęśliwej relacji, bo "co ludzie powiedzą". Inwestujemy w siebie i w relacje – nie z przymusu, tylko z potrzeby serca.
4. Pasje są ważniejsze niż opinia cioci z imienin
Jesteśmy pokoleniem, które usłyszało od matek i babć: "gdybym nie miała tak wcześnie dzieci to…" albo "też chciałam, ale nie było kiedy…".
My chcemy inaczej. Malujesz? Tańczysz? Grzebiesz w silnikach? Rób to. Rodzina nie jest dla nas obowiązkowym punktem w CV życia – a jeżeli się pojawi, to nie kosztem własnej tożsamości. Dzieci są wyborem, nie ucieczką od samotności.
5. Wyrażamy siebie – bez poczucia winy
Różowe włosy, tatuaże, makijaż w stylu Euforii, vintage za 8 zł z lumpeksu. To nie bunt, to styl życia. Nie chcemy się już dopasowywać do "tak wypada". Czasem wyglądamy jak z katalogu, czasem jak z planu teledysku – i jedno, i drugie jest okej. Bo nasza ekspresja to nie przebranie, tylko część tożsamości. A "co ludzie powiedzą"? Ludzie i tak powiedzą. Niech chociaż będzie ciekawie.