Tekst adwokata Jerzego Ciesielskiego:
Andżelika obudziła się z zaropiałymi oczami – jej powieki napuchły i kleiły się, a widzenie świata było ograniczone. Tak szybko, jak tylko mogła, podążyła do najbliższego NZOZ w miejscu jej zamieszkania (duże miasto w województwie łódzkim). Tam w rejestracji odmówiono przyjęcia jej przez lekarza okulistę ze względu na brak skierowania do specjalisty chorób oczu (dawniej okulisty) i wskazano jako jedyną możliwość pomocy lekarskiej podróż do Łodzi do kliniki okulistycznej (PZOZ) na ostry dyżur. Lekarz odmówił choćby wypisania (prostuję – wygenerowania) recepty na krople do oczu.
Andżelika napisała skargę na „najbliższy NZOZ” do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, a ten zwrócił się do łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia z zapytaniem, czy w ramach świadczeń refundowanych istnieje możliwość przyjęcia w poradni okulistycznej pacjenta bez skierowania. Z odpowiedzi wynikało, iż stosownie do artykułu 60 ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, skierowanie jest niezbędne, chyba iż mamy do czynienia ze stanem nagłym. Ten stan zaś określa się zgodnie z definicją zawartą w ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym i polega na nagłym lub przewidywalnym w krótkim czasie pojawieniu się objawów pogorszenia zdrowia, którego bezpośrednim następstwem może być poważne uszkodzenie funkcji organizmu. Zaznaczmy, iż odpowiedź ta była zgodna ze stanem prawnym (kreowanym przez zarządzenia prezesa funduszu na dzień udzielenia odpowiedzi – rok 2019). W innym terminie, wobec niestabilności stanu prawnego w zakresie świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, zasady przyjmowania pacjentów z chorobami oczu mogły być inne – przed 1 stycznia 2015 r. nie było konieczne posiadanie skierowania do lekarza okulisty. Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia, wprowadzając wymóg posiadania skierowania, zapowiadały znaczne skrócenie kolejki do okulistów. Praktyka pokazała jednakże, iż czas oczekiwania na pierwszą wizytę był przez cały czas dość długi, a dodatkowo wydłużony przez konieczność uzyskania skierowania.
W związku z wyjaśnieniem NFZ, Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej poczuł się zobligowany zasięgnąć opinii okulisty. Ze stanowiska biegłego wynikało, iż do worka spojówkowego pacjentki dostało się obce ciało, a zatem przypadek należy rozpatrywać w kategoriach „nagłego”. Lekarz z NZOZ naruszył zatem określony obowiązek i w związku z tym naraził się na odpowiedzialność zawodową, co zwerbalizował i sformalizował Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej, stawiając owemu lekarzowi zarzut naruszenia zasad etyki zawodowej, a mianowicie niedopełnienie obowiązku podjęcia działań wynikających z aktualnej wiedzy medycznej i specyfiki przypadku medycznego.
Obwiniony lekarz uparcie twierdził, iż w chwili zgłoszenia się pokrzywdzonej jej przypadku nie można było ocenić jako nagłego. Na pytanie, dlaczego tak uważa, stwierdził, iż mówiąc o stanie nagłym, mamy na myśli przypadek, w odniesieniu do którego istnieje niemożność odłożenia w czasie pomocy lekarskiej, a tymczasem dolegliwości, z którymi zgłosiła się pacjenta, nie pojawiły się nagle i nie pogarszały się szybko, a zatem nie zachodziła obawa utraty funkcji oka. Zaznaczył też, iż większość chorób okulistycznych przebiega wizualnie poważnie, ale w istocie nie są to stany nagłe. Jak łatwo spostrzeżemy, sformułowaniu tak kategorycznej opinii nie przeciwstawiało się zaniechanie zbadania pacjentki.
Dla Okręgowego Sądu Lekarskiego było jasne, iż opisany przypadek był „nagłym”, w związku z czym obwiniony lekarz otrzymał upomnienie.
Przedstawiona sprawa obrazuje zasadnicze skrzywienie myślenia lekarzy wykonujących współcześnie opiekę zdrowotną. W ich głowach Narodowy Fundusz Zdrowia – poprzez tworzenie kazuistycznych reguł postępowania medycznego – wytworzył warunkowy odruch (albo cyniczną reakcję), iż procedura medyczna ma pierwszeństwo przed badaniem pacjenta i rozpoznaniem choroby ad hoc. Nie masz, pacjencie, skierowania – bez badania dostaniesz odmowę przyjęcia, a nuż bowiem Narodowy Fundusz Zdrowia uznałby wykonaną procedurę (badanie i ewentualne przyjęcie) za nieprawidłową i odmówił wypłaty za udzielone świadczenie?
Zjawisko trafnie opisał Mieczysław Gałuszka, profesor Zakładu Socjologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, wskazując na dzisiejszą preferencję medycyny produktywnej, opartej na przeliczeniu wyników klinicznych na wskaźniki ekonomiczne. W systemie tym od lekarza oczekuje się przestrzegania zasad etyki zawodowej, troski o pacjenta i realizacji jego dobra, z jednoczesnym wymogiem zachowania efektywności. Pogląd ten (doskonale umotywowany) najlepiej obrazuje wykorzystany w tytule mojego artykułu, zapożyczony przeze mnie tytuł jego pracy „Makdonaldyzacja opieki zdrowotnej”.
Tekst opublikowano w Piśmie Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi „Panaceum” 5/2023.