Lojalność, wina, odpowiedzialność. Dziecko wobec rozwodu rodziców i ich nowych relacji.

fundacjamatuzalem.pl 3 dni temu

Rozpad związku rodziców to jedno z najbardziej stresujących wydarzeń w życiu dziecka. Niezależnie od tego, czy ma ono 5, 10 czy 15 lat, musi zmierzyć się z nową rzeczywistością: rozdzieleniem najbliższych osób, podziałem opieki, nowymi zasadami, a czasem także ze stworzeniem więzi z nowymi partnerami rodziców. W tym emocjonalnym chaosie mogą pojawić się uczucia, które potrafią być trudne do zidentyfikowania choćby dla dorosłych – poczucie winy, lojalność wobec jednego i drugiego rodzica, która nagle ustawia dziecko “na linii ognia” między matką a ojcem, a czasem także fałszywe poczucie odpowiedzialności za sytuację rodzinną. Jak można pomóc najmłodszym radzić sobie z tak poważnymi wyzwaniami?

Dziecko jako „łącznik”

W wielu rodzinach przechodzących proces przemiany w związku z rozstaniem rodziców (zresztą – nie tylko w nich), dziecko staje się nieświadomie mediatorem, posłańcem lub wręcz emocjonalnym wsparciem dorosłych. Rodzice, sami nie radząc sobie do końca z zaistniałą sytuacją, potrafią mniej lub bardziej intencjonalnie wciągać dziecko w swoje własne trudności relacyjne dotyczące byłej żony czy byłego męża. Należy zacząć od tego, iż mamy tu do czynienia z tzw. triangulacją – niezdrowym mechanizmem obecnym w systemach rodzinnych, polegającym na “wciąganiu” w problem należącej do innego pokolenia osoby, której rzecz bezpośrednio nie dotyczy.

Zjawisko takie bywa znacznie mniej oczywiste, niż się wydaje. choćby takie komunikaty jak “musisz być teraz silny”, czy “jesteś moją jedyną podporą”, mogą stanowić emocjonalne obciążenie. Choć niekiedy wypływać mogą z dobrych intencji, to jednak ich wspólnym mianownikiem jest emocjonalne angażowanie dziecka w rodzicielski konflikt. Należy więc zadawać sobie nieustannie pytanie, czy jedynym naszym celem jest ochrona dziecka przed negatywnymi konsekwencjami emocjonalnymi naszego wyboru. o ile nasze słowa i działania obliczone są na coś innego, prawdopodobnie przekraczamy już jakieś granice.

Dorośli muszą uświadomić sobie, iż takie komunikaty, choćby wypowiadane mimochodem, są dla dziecka ogromnym ciężarem, choć paradoksalnie bardzo często nie umie ono tego nazwać z powodu braku życiowego doświadczenia. Może czuć się jednak zobligowane do opowiedzenia się po jednej ze stron, co naturalnie nie powinno mieć miejsca w normalnych warunkach. Odbiera w ten sposób sygnał, iż jego zadaniem jest podtrzymanie równowagi, lojalności, lub choćby pocieszanie rodzica, który cierpi. W efekcie może wykształcić się u niego fałszywe poczucie odpowiedzialności – za emocje rodziców, za przyszłość rodziny, a choćby za sam fakt jej rozpadu. Jest to prosta droga do tego, co w psychologii nazywa się “parentyfikacją” – odwróceniem ról dziecka i rodzica, sytuacją, w której to ono dba o emocjonalny komfort i potrzeby dorosłego. I choć de facto opiekunowie mogą być całkowicie sprawnymi, dojrzałymi i odpowiedzialnymi ludźmi, to percepcja dziecka nie musi pokrywać się z rzeczywistością – interpretuje ono sytuację, przypisując sobie odpowiedzialność za rodzinny spokój. Dlatego tak ważna jest w takim przypadku stała, otwarta komunikacja.

Dzieci bardzo często internalizują konflikty dorosłych. Widząc, iż rodzice się kłócą, mogą dojść do wniosku, iż to one są przyczyną: bo były niegrzeczne, bo miały trudności w szkole, bo „zawiodły”. To typowe dla dziecięcego sposobu myślenia – w niewinny sposób egocentrycznego i jeszcze nie w pełni rozwiniętego poznawczo. Im młodsze jest dziecko, tym większą będzie miało tendencję do przypisywania sobie sprawczości tam, gdzie w rzeczywistości jej nie ma. Bardzo małe dzieci dopiero uczą się tego, iż są kimś odrębnym od świata i od reszty ludzi – to, co w psychologii określa się jako “poczucie wszechmocy” małego dziecka, które uważa, że, mówiąc kolokwialnie, świat obraca się wokół niego, okazuje się mieć swoją ciemną stronę. Tak samo bowiem, jak dzieci uważają się za centrum sytuacji dobrych, tak samo będą przyznawać sobie centralne miejsce – a przez to i winę – w sytuacjach trudnych. Brak wyjaśnień ze strony dorosłych potęguje te emocje, a niektóre dzieci mogą przez wiele lat nosić w sobie przekonanie, iż rozpad rodziny to ich wina. Niekiedy takie przekonanie pozostaje na poziomie emocjonalnym (gdyż wraz z dorastaniem kształtujemy w sobie lepsze rozumienie przeszłości), ale tkwi bardzo głęboko i przez cały czas może oddziaływać w relacjach.

Lojalność wobec dwóch domów

Po rozwodzie lojalność dziecka często rozdziela się na dwa światy. Zaczyna żyć niejako podwójnym życiem – w jednym domu obowiązują inne zasady, inny klimat emocjonalny, inne zakazy i nakazy niż w drugim. Czasem dziecko odczuwa ponadto, iż ciesząc się z czasu spędzonego z jednym rodzicem, dokonuje zdrady wobec drugiego. Pojawia się tzw. „konflikt lojalnościowy”, który rzadko kiedy sam z siebie słabnie – w końcu sytuacja ta jest permanentna. W skrajnych przypadkach prowadzi to do alienacji jednego z rodziców, jeżeli dziecko, by uniknąć poczucia winy, całkowicie odcina się od jednej strony. Co więcej, czasem rodzice zauważają odmienność zachowania po powrocie “od tego drugiego”, i potrafią to dzieciom wypominać (“widzę, iż przy ojcu/matce zaczynasz pozwalać sobie na brak kultury”).

Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy któreś z rodziców wchodzi w nowy związek. Dziecko może odczuwać zazdrość, poczucie zdrady względem drugiego rodzica, a także lęk o utratę swojej pozycji w życiu mamy lub taty. Może też bać się zaakceptować nowego partnera rodzica – jakby oznaczało to zgodę na to, iż „stary” układ rodzinny już nie wróci, absolutną konfrontację ze stratą. Dopóki więc utrzymuje się dystans, dopóty można mieć poczucie, iż sprawy są jeszcze odwracalne. Przywiązanie do nowego członka rodziny – czyli nowego partnera czy partnerki rodzica – oznacza rezygnację z takiej nadziei.

Z perspektywy dziecka najważniejsze są emocje: lęk, niepewność, wstyd, złość, poczucie wewnętrznego rozdzarcia. Ponieważ dziecko bardzo często nie ma jeszcze narzędzi do tego, żeby emocje ponazywać (zwerbalizować) i wyrazić je konstruktywnie, nadając im racjonalne ramy, bardzo często pojawia się zjawisko somatyzacji, czyli dawania upustu skumulowanym i niewyrażonym emocjom poprzez dolegliwości cielesne – pojawiają się bóle brzucha, głowy, czy choćby infekcje (przy nadwyrężonym przez stres układzie odpornościowym). Innym sposobem na “skanalizowanie” tych trudnych uczuć są problemy w szkole, agresja lub wycofanie.

Potrzeba tutaj dużej uważności, ponieważ rodzice, często skupieni na własnym cierpieniu, problemach prawnych czy emocjonalnych, nie zawsze dostrzegają subtelne sygnały wysyłane przez dziecko. Czasem są przekonani, iż „szybko się przystosuje”, „nie rozumie, co się dzieje”, albo iż „najważniejsze, by nie było świadkiem kłótni”. Niestety, dzieci wyczuwają napięcia, choćby jeżeli nie są ich bezpośrednimi świadkami – o ile coś jest nie tak między dorosłymi, bardzo trudno to ukryć. W ten czy inny sposób będzie się to ujawniać w ich relacjach. Dlatego też należy o trudnościach mówić otwarcie – ale bez gniewu i oskarżeń.

Jak pomóc dziecku w tej sytuacji?

Powstaje pytanie, jak można zatem dziecku w tej sytuacji pomóc. Jak zwykle – odpowiedź w sprawach relacyjnych jest zarazem banalnie prosta i bardzo wymagająca. Nie ma bowiem nic lepszego, niż po prostu otwarta rozmowa, podczas której nazwiemy problem i wytłumaczymy dzieciom, co się dzieje. Warto w bardzo bezpośredni sposób “odczarować” omówione powyżej przekonania – na przykład to, iż dziecko jest zobligowane do mediacji czy dbania o emocje rodziców. Najcenniejszym darem jest przekazanie pociechom informacji, iż dorośli poradzą sobie sami ze swoimi sprawami, i nikt inny nie musi (i nie może!) przejąć za to odpowiedzialności.

Choć bywa to trudne, dobrze jest podkreślać, iż dziecko ma swobodę tworzenia swoich więzi – iż może robić to, co dyktuje mu serce. Oczywiście w niektórych sytuacjach akceptacja tego, iż były mąż czy żona są w nowym związku, i przyjęcie do wiadomości, iż dziecko będzie tworzyło dobre relacje z osobą, którą czasem współobwiniamy za własne nieszczęście, jest niezwykle trudna. Niemniej jednak warto uświadomić sobie, iż nie można za ten stan rzeczy karać dziecka, “przeciągać go” na własną stronę, właśnie ze względu na jego bardzo trudne położenie emocjonalne – poczucie, iż znajduje się w sytuacji wchodzących ze sobą w konflikt obowiązków lojalności.

Na koniec rzecz najważniejsza, a często niedoceniana: najlepszym darem dla dziecka są szczęśliwi rodzice. Dotyczy to także sytuacji kryzysu, w której stoimy przed koniecznością uporania się z bólem i uleczenia ran. Najlepsze, co można w tej sytuacji zrobić, to odpowiedzialnie zająć się własnym cierpieniem, tak, żeby nie przenikało otoczenia, “nie rozlewało się” na inne relacje. Jest to oczywiście długotrwały proces, i nikt nie przechodzi go w sposób idealny. Jednak dla dziecka obserwowanie, iż dorosły zachowuje w sobie emocjonalną dojrzałość choćby wobec największych życiowych wyzwań, jest nie tylko krzepiące i odciążające, ale stanowi też piękny przykład i wzorzec na dalsze życie.

Choćbyśmy tego nie chcieli, rozpad związku rodziców to doświadczenie, które na zawsze zapisuje się w psychice dziecka. Nie musi być jednak wcale traumą, jeżeli dorośli zadbają o to, by rozstanie przebiegało we adekwatnych warunkach – a zwłaszcza, żeby dziecko nie zostało obciążone odpowiedzialnością, poczuciem winy, czy uwikłane w konflikt lojalnościowym Kluczem są tu empatia, uważność i otwarta komunikacja. Dziecko nie potrzebuje perfekcyjnych rodziców – potrzebuje “bezpiecznych”, kochających dorosłych, którzy potrafią oddzielić własne emocje od jego świata. Wówczas choćby najtrudniejsze zmiany można przejść razem – z szacunkiem, troską i wiarą, iż nowy rozdział może być dobrym początkiem.

Zachęcamy do pobrania artykułu poniżej.

Lojalność, wina, odpowiedzialnośćPobierz
Idź do oryginalnego materiału