Łódzki szpital zorganizował pokój dla rodziców wcześniaków

angora24.pl 2 godzin temu

Wcześniaki przebywające w takich warunkach, jak pokazują dane ze szpitali w Skandynawii, gdzie tego typu pokoje cieszą się większą popularnością, są po prostu zdrowsze. Mają mniej powikłań i szybciej wychodzą do domów. Dr Anita Chudzik, kierownik oddziału neonatologicznego CSK UM, mówiła w „Faktach” TVN m.in. o lepszym oddychaniu i rozwoju psychoruchowym noworodka. – Pod każdym względem ma to korzystny wpływ na naszego pacjenta, ale też na jego rodzinę – zaznaczała. Lekarze wspominają też o florze bakteryjnej, którą dziecko przebywające z rodziną przejmuje od najbliższych, a jest ona dużo zdrowsza i bezpieczniejsza niż bakterie żyjące w szpitalu.

Łódzkie pokoje to pierwsze takie miejsce w regionie. Trafiają tam wcześniaki, które nie wymagają już ciągłego nadzoru lekarzy lub położnych, jednak nie mogą jeszcze zostać wypisane ze szpitala. – Gdy przeprowadzimy te dzieci przez najtrudniejszy okres życia, mama może położyć się z dzieckiem i uczyć się noworodka, który często ma inne potrzeby niż dzieci urodzone o czasie – wyjaśniała dr Chudzik na łamach „Dziennika Łódzkiego”, zaznaczając jednocześnie, iż w nauce opieki nad wcześ niakiem młodą mamę wspiera szpitalny zespół neonatologów. – Taki okres bardzo sprzyja budowaniu więzi i oswajaniu strachu, częstego u rodziców wcześniaków. Mamy nabierają wiary i pewności siebie – dodaje kierowniczka neonatologii. – Chciałam takiej bliskości z moim dzieckiem, więc jak tylko Róża wyszła z inkubatora i miałam tę możliwość, to się tutaj przeniosłyśmy – mówiła w „Faktach” TVN Weronika Borowiak.

Każdy z dziewięciu pokoi wyposażony jest w łóżko dla rodzica, łóżeczko dziecięce lub inkubator oraz monitor. Na razie razem z noworodkiem może tam przebywać tylko jedna osoba, ale lekarze mają nadzieję, iż w przyszłości powstaną pokoje dla całych rodzin. Czy mamę może zastąpić ojciec i zostać z dzieckiem na noc? – Jeszcze takiego tatusia nie mieliśmy, bo ciężar opieki nad wcześniakiem spada na barki mam. Ale możliwość jest – zachęca na łamach „Dziennika Łódzkiego” dr Anita Chudzik.

Idź do oryginalnego materiału