Listy z klatki schodowej – miłość, czosnek i pies na dywaniku

bejsment.com 8 godzin temu

To zjawisko może nie jest nowe, ale zdecydowanie przybiera na sile. Kartki i listy zawieszane na klatkach schodowych coraz częściej pojawiają się w blokach, kamienicach, wieżowcach czy apartamentowcach. I choć temat bywa różny – ton i cel niemal zawsze ten sam: sąsiedzka frustracja.

Niektórym przeszkadzają dźwięki „intymnej bliskości” sąsiadów o niekoniecznie dogodnych porach. Innych irytują kulinarne eksperymenty po północy – zwłaszcza gdy po całym pionie roznosi się aromat czosnkowego curry. Bywają też klasyki: psi właściciele, którzy zapominają po swoim pupilu posprzątać, albo dzieci, które zbyt hałaśliwie bawią się nad czyjąś sypialnią.

Wszystkie te sprawy trafiają na… ściany klatek schodowych, drzwi wind czy tablice ogłoszeń. Styl? Różny. Czasem grzeczne prośby, czasem pasywno-agresywne przytyki, a bywa też, iż zwykłe złośliwości.

Sąsiedzi nie mają nic przeciwko

Zapytaliśmy przypadkowych mieszkańców o ich opinię. Zdania są podzielone.

– Nie mam nic przeciwko temu. W końcu jakoś trzeba sobie przekazywać informacje. U nas od czasu do czasu ktoś wywiesza taki list – ogłoszenie. Nikomu to nie przeszkadza – mówi Dagmara Wiśniewska.

Bardziej sceptyczna jest Krystyna Bartosik z łódzkich Bałut:
– Mam mieszane uczucia. jeżeli coś mi przeszkadza w zachowaniu sąsiada, to najprościej chyba zwrócić się do niego bezpośrednio. Nie trzeba pisać kartek i wywieszać ich gdzie popadnie.

Sąsiedzka dyplomacja XXI wieku?

Psychologowie społeczni podkreślają, iż takie formy komunikacji to często sposób rozładowania napięcia bez bezpośredniego konfliktu. Nie każdy czuje się na siłach, by pukać do drzwi sąsiada i powiedzieć mu wprost, iż za głośno gotuje albo zbyt entuzjastycznie kocha.

Czasem list staje się wentylem bezpieczeństwa. Czasem – początkiem kłótni na cały blok.

Na podst. i.Pl

Idź do oryginalnego materiału