Gry i zabawy, morskie kąpiele, zabiegi rehabilitacyjne, ale nade wszystko świetne towarzystwo i magiczna atmosfera. Pobyt na letnim turnusie „J-elity” w nadmorskiej Stegnie na długo zostanie w pamięci małych i dorosłych uczestników.
Gnieździmy się w upalnej poczekalni Oddziału Gastroenterologii we Wrocławiu, czekając na przyjęcie do szpitala. Mojego syna Jacka czekają kolejne badania endoskopowe. Jest ósma rano, a na dworze 30 stopni. Spoglądamy na zatroskanych rodziców i smutne dzieci. Tylko nam jest wesoło! Minął tydzień od powrotu z turnusu rehabilitacyjnego, amy przez cały czas jesteśmy nabuzowani mega pozytywną energią! Dla nas Stegna to nie nadmorska miejscowość. To stan umysłu.
To były nasze drugie wakacje z „J-elitą” w Stegnie. W nadmorskim ośrodku Bałtyk tym razem zawitało blisko 140 osób z całej Polski. W tym roku postanowiliśmy dojechać pociągiem. Stegna to niewielka mieścina i samochód w sumie do niczego nie jest potrzebny. Wystarczy wsiąść w meleks, których jest cała masa, i dojedzie się wszędzie. Nauczeni doświadczeniem innych uczestników turnusu większość bagażu wysłaliśmy kurierem – doskonałe rozwiązanie, kiedy podróżuje się całą rodziną. Do kartonu zapakowaliśmy planszówki, na wszelki wypadek, bo z pogodą nad polskim morzem może być różnie.
Spędzanie wakacji w tym samym miejscu może wydawać się nudne: ta sama plaża, te same sklepy, ten sam ośrodek, to samo (świetne!) towarzystwo. Już w Gdańsku na dworcu PKS spotkaliśmy znajomych obozowiczów w drodze do Stegny. Na miejscu w ośrodku Bałtyk od wejścia witaliśmy się ze znajomymi uczestnikami zeszłorocznych wczasów; niczym starzy znajomi, którzy ostatni raz widzieli się zaledwie miesiąc temu.
Bo tak działa Stegna! Wszyscy, którzy tworzą stowarzyszenie „J-elita”, mają w sobie to coś, dzięki czemu każdy uczestnik turnusu czuje się jak u siebie. Nikogo nie znacie? Żaden problem! Po pierwszym wspólnym grillu poczujecie się częścią wielkiej rodziny „J-elity”. Jak co roku, wolontariusze przygotowali dla nas całą masę atrakcji: gry i zabawy dla dzieci (i dorosłych) na plaży, zajęcia artystyczne, gry terenowe i wspólne wieczory „pod grzybkiem”. Do tego pogoda doskonale dopisała! Basen w ośrodku był codziennie oblegany przez szalonych nastolatków i roześmiane dzieci, mamy na leżakach z książkami i wesołych tatusiów, skaczących na bombę do wody. Ci, którzy wolą (lub muszą) chować się przed słońcem też znaleźli coś dla siebie: stół do ping-ponga, kort tenisowy, zabiegi rehabilitacyjne, całkiem nieźle wyposażony bar. To właśnie w barze codziennie rozrywały się zacięte turnieje w UNO, Piotrusia i „wojnę”. Starsi grali w planszówki: w Sabotażystę, Talizman i Warhammera. Na dzieci czekały codziennie darmowe lody, cymbergaj, dwa stoły do bilardu i automat do koszykówki. choćby kiepski internet nie przeszkadzał! Naprawdę, całe piętnaście dni można było spędzić w samym ośrodku!
Ale nie samym ośrodkiem człowiek żyje! Ośrodek Bałtyk usytuowany jest zaledwie 500 metrów od plaży, ale za to jakie 500metrów! W zależności od humoru i sił w nogach, można wybrać górkę mniejszą, lub większą… czyli „Karpaty”. Malowniczo położona Stegna cieszy nie tylko świeżym powietrzem, ale przede wszystkim pięknymi widokami, magicznymi zachodami słońca, cudownym lasem i skrzypiącym piaskiem na plaży. A dzięki mniej lub bardziej wymagającym podejściom w drodze nad morze, bardzo łatwo znaleźć dla siebie piękny, spokojny kawałek, nie zagrodzony kilometrami kolorowych parawanów. Dlatego też cała banda „J-elity” często bywała na plaży; mieliśmy do dyspozycji piłki plażowe, badmintona, frisbee i świetne towarzystwo. Jedni grali w zbijanego lub w siatkówkę, inni budowali zamki i fosy, a ci najbardziej wytrwali skakali na falach i nurkowali w zimnym Bałtyku. Wolontariusze „J-elity” zorganizowali dla nas również zawody na piasku. W zaciętej rywalizacji brały udział całe rodziny!
Tegoroczny turnus jednak zostanie w mojej pamięci na długo z nieco innych powodów. Na obozowiczów zawsze czeka wieczór-niespodzianka: rok temu była to impreza w stylu Hollywood, w tym roku przywitał nas Szalony Kapelusznik! Wieczór w stylu Alicji w Krainie Czarów przerósł nasze najśmielsze oczekiwania! Magiczne, manualnie robione dekoracje, cudownie przystrojone stoły, ciasteczka z napisem „zjedz mnie”, buteleczki „wypij mnie”, gry, zabawy, quiz z nagrodami (dla dzieci i dla dorosłych)… A wszystko prowadzone przez utalentowaną Andzię, która potrafi wskrzesić kreatywność choćby u najbardziej wstydliwego malucha. Andzia w tym roku również zorganizowała dla nas rodzinne gry terenowe. Wszystkie konkurencje były niesamowicie pomysłowe, idealnie przemyślane i dopasowane zarówno do młodszych, jak i starszych uczestników. Bawiliśmy się świetnie!
Turnus z „J-elitą” jednak nie jest tylko dla dzieci i rodzin. Każdy jest mile widziany i każdy znajdzie tu coś dla siebie. choćby jeżeli spędzicie piętnaście dni na leżaku z książką! Nas przyciąga atmosfera. Nikt nie czuje się gorszy z racji swojej choroby, nikt nie czuje się samotny. To tak, jakby każdy z nas otoczony był niewidzialnym balonikiem, takim fioletowym polem siłowym, które chroni przed negatywnymi uczuciami i zatrzymuje w środku pozytywne emocje. Na tym właśnie polega efekt Stegny.
Rok temu po pierwszym wakacyjnym turnusie z „J-elitą” wróciłam naładowana pozytywnymi emocjami. Zrozumiałam bardziej to, co czuję. Przestałam winić siebie i świat za diagnozę Crohna u Jacka. „J-elita” pomogła mi zrozumieć, iż to, jak nazwiemy chorobę, będzie miało wpływ na to, jak będziemy z nią żyć. Jestem pewna, iż to dzięki wakacjom z „J-elitą” Jacek potrafi znaleźć dobre strony choroby Crohna!
Ten rok ugruntował moje pozytywne myślenie. Dziękujemy Andzi za wskrzeszenie kreatywności i przypomnienie, iż warto robić tylko to, co robi się z myślą o innych. Dziękuję Ani, za codzienną poranną jogę, kocie grzbiety i stanie na głowie. Dziękujemy wolontariuszom „J-elity” za stworzenie niepowtarzalnej atmosfery, do której chcemy wracać co roku. Bo podczas turnusu rehabilitacyjnego wcale nie trzeba korzystać z zabiegów – rehabilitacja mentalna, która po prostu dzieje się sama, jest o wiele ważniejsza.
Do zobaczenia za rok w Stegnie… bo Stegna to nie miejsce, a stan umysłu.
Dagmara Corrigan
Dzieci o turnusie w Stegnie
Magda Mliczek, 12 lat
Na turnusie byłam już trzeci raz. Bardzo lubię jeździć z „J-elitą”, bo jest miła atmosfera, a najlepsze jak zawsze są zajęcia plastyczne i gra terenowa. W tym roku poznałam dużo nowych kolegów i koleżanek, z którymi spotykałam się na placu zabaw. Potrafiliśmy rozmawiać i bawić się aż do północy. Urządzaliśmy sobie bitwy na szyszki oraz turnieje gier, graliśmy w UNO, Smoki i Czarne historie. Szkoda, iż turnus trwa tylko piętnaście dni, a nie miesiąc. Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu, żeby spotkać się ze znajomymi i poznać nowe osoby.
Szymon Gwóźdź, 10 lat
Podobała mi się gra terenowa, basen, plaża, ale w morzu była zimna woda. Jedzenie było dobre. Najlepsze było to, iż spotkałem się z kolegami z zeszłego roku. Bawiliśmy się super.
Jurek Zubkowicz, 11 lat
Na turnusie byłem po raz pierwszy. Bardzo podobały mi się okolice ośrodka w Stegnie: dzikie plaże i lasy pełne jagód. No i basen w ośrodku był naprawdę super! Można było zawsze chlupnąć do wody!Świetne były też zajęcia plastyczne i szwedzki stół na śniadanie. A najlepsza była zabawa z dziećmi i wieczorne wydarzenia: dyskoteka z klaunami, wspólny grill czy przyjęcie u Alicji w Krainie Czarów. A w grze rodzinnej – jako drużyna „Myszosmoków” – zajęliśmy drugie miejsce! To były dwa tygodnie dobrej zabawy.
Jacek Corrigan, 10 lat
Na turnusie byłem drugi raz. Fajnie było zobaczyć znowu kolegów z zeszłego roku. Poznałem też nowych super kolegów i bardzo świetnie się bawiliśmy. Pływaliśmy w basenie i w morzu. Biegaliśmy po placu zabaw, graliśmy w tenisa i w bilard. Fantastycznie było na imprezie Alicji w Krainie Czarów: były ciasteczka i super nagrody. Bardzo mi się podobały gry rodzinne. Nasza drużyna wygrała. Najlepsze były zawody na plaży i przechodzenie labiryntu z zamkniętymi oczami. Już się nie mogę doczekać obozu w przyszłym roku.
Oliver Corrigan, 6 lat
Fajnie było na obozie. Fajnie się bawiłem na basenie z Szymonem i z Jackiem. I jeszcze się bawiłem z Marcinem. Lubiłem ten obóz.