– Jesteśmy na przedostatnim miejscu w Unii Europejskiej – jeżeli chodzi o pieniądze ze składek, które trafiają do budżetu NFZ, to tylko Rumunii płacą mniej od nas – mówi Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Jak zwykle, gdy w polskiej ochronie zdrowia pojawia się kolejny absurd, można liczyć na błyskawiczną reakcję środowiska młodych lekarzy z Porozumienia Rezydentów OZZL.
Obniżenie składki zdrowotnej właśnie na kolejny absurd zakrawa. A największym absurdem jest to, iż za obniżeniem składki głosowała choćby minister zdrowia Izabela Leszczyna. Gdyby głosowanie w Sejmie odbyło się 1 kwietnia, można byłoby uznać to za primaaprilisowy żart, niestety to naprawdę się dzieje.
Obniżenie składki zdrowotnej "sposobem" rządu na brak lekarzy, pielęgniarek i pieniędzy na leczenie?
Sytuacja, jeżeli chodzi o leczenie w Polsce, jest tragiczna. Ludzie czekają na niektóre zabiegi ponad rok, a na wizyty do niektórych specjalistów, choćby dwa lata.
Chorując na nowotwory, umieramy częściej niż pacjenci, którzy mają szczęście i urodzili się np. po drugiej stronie Odry, czyli w Niemczech.
Brakuje lekarzy. "Lekarstwem" miał być absurdalny pomysł rządu, by naprędce otwierać nowe uczelnie medyczne. Powstawały, jak grzyby po deszczu, często bez wykwalifikowanej kadry i z wirtualnym prosektorium, a studiować mógł tam adekwatnie każdy, kto chciał.
Brakuje pielęgniarek. W Polsce są szpitale, w których na oddziale leży 50 pacjentów i opiekuje się nimi jedna pielęgniarka, która w dodatku biega z piętra na piętro, bo oddział jest dwupoziomowy.
Polskie dzieci i nastolatki popełniają samobójstwa częściej niż ich rówieśnicy w innych krajach Unii Europejskiej. Są w fatalnej kondycji psychicznej i są bez szans na szybką wizytę u psychiatry. No, chyba iż ich rodzice mają pieniądze na prywatne wizyty.
Czy obniżenie składki zdrowotnej skłoni młodych lekarzy do protestów?
– Aż 27 procent wydatków na zdrowie Polacy pokryli w ubiegłym roku z własnej kieszeni – lecząc się prywatnie – mówi Sebastian Goncerz. – A jeżeli chodzi o wpływy z PKB, to mamy trzecie miejsce od końca – dodaje. O skutkach obniżenia składki zdrowotnej mówi:
– NFZ jest w dramatycznej sytuacji. Nie ma szans na wyjście z zapaści. Już jest tragicznie, a będzie jeszcze gorzej – mówi Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
W liście do prezydenta lekarze z Porozumienia Rezydentów OZZL podają twarde dane: Zmniejszenie składki zdrowotnej oznacza, iż aż 4,6 mld złotych mniej będzie w budżecie NFZ w przyszłym roku na nasze leczenie. A tym, którzy nie wiedzą, czy to dużo, czy mało, podaje przykłady:
Ta kwota to ponad dwa razy więcej niż NFZ wydał na 2024 na chemioterapię dla chorych na raka. I kilka mniej niż przez rok wydał na całą psychiatrią, włącznie z leczeniem uzależnień.
Choć obniżenie składki zdrowotnej ucieszyło wielu Polaków, szczególnie tych, którzy bez etatów, np. prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, którzy niezależnie od tego, czy zarobią, czy nie, muszą, jak mówią, „płacić haracz do ZUS-u” i mają nadzieję, iż nigdy poważnie nie zachorują, to jednak biorąc pod uwagę sytuację polskiej ochrony zdrowia, to, iż przegłosował to Sejm, wygląda to po prostu na klasyczną „Kiełbasę wyborczą”.
Czy Porozumienie Rezydentów OZZL, które nie raz w proteście przeciwko absurdom uderzającym w pacjentów i lekarzy wyszło na ulicę, zorganizuje kolejny czarny marsz ochrony zdrowia? Prawdopodobnie wszystko zależy od tego, jak na list zareaguje prezydent Andrzej Duda.