Lekarz widzi więcej, niż pacjent myśli

termedia.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: 123RF


Co trzecie zwolnienie lekarskie w Polsce to nadużycie – wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Lekarze rodzinni coraz częściej przyznają, iż pacjenci próbują „ugrać” kilka dni wolnego, udając ból, którego badanie nie potwierdza. Jak naprawdę wykrywają symulantów i co grozi tym, którzy kłamią dla L4?



Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w 2024 r. lekarze wystawili ponad 22 miliony e-ZLA – czyli o prawie 300 tys. więcej niż rok wcześniej. Przeciętny Polak spędził na L4 27 dni w ciągu roku. ZUS i pracodawcy alarmują: co trzeci skontrolowany przypadek okazał się nadużyciem. Najczęściej chodzi o krótkie, kilkudniowe „zwolnienia weekendowe” albo powtarzające się infekcje bez potwierdzenia diagnostycznego.

Jak lekarze rozpoznają symulantów?

Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz POZ z Białegostoku, przyznaje, iż większość pacjentów jest uczciwa, ale system e-ZLA i platforma P1 pozwalają zauważyć niekonsekwencje.

Dr Zabielska-Cieciuch mówi, iż pacjenci zapominają, iż system pokazuje recepty, badania i wizyty z ostatnich miesięcy. – Symulant myśli, iż oszukuje lekarza, ale oszukuje siebie – stwierdza.

Doktor stwierdza jednak, iż nie zawsze lekarz jest w stanie wykryć, czy pacjent symuluje.

– Zawsze jest pytanie, po co to robi? – pyta dr Zabielska-Cieciuch, dodając, iż w praktyce najskuteczniejszym narzędziem nie są systemy, ale wywiad i badanie przedmiotowe. Lekarz potrafi zauważyć, gdy dolegliwości są niespójne z obrazem klinicznym.

Przykład z gabinetu

Pacjent zgłasza silny ból krzyża i prosi o L4. W badaniu wychodzi brak objawów korzeniowych, napięcia mięśni, ograniczenia ruchu. – jeżeli ktoś naprawdę cierpi, to widać – jak wchodzi, jak siada, jak mówi. Symulant często gra rolę, ale nie wie, iż ciało zdradza więcej niż słowa – mówi lekarka.

Nie każdy przypadek symulacji jest oczywisty. Należy zwrócić uwagę, iż część pacjentów rzeczywiście cierpi, ale przyczyna jest psychosomatyczna: stres, wypalenie, depresja. Inni nie potrafią dokładnie opisać i zlokalizować źródła cierpienia. Jeszcze inni próbują wykorzystać system, by zyskać kilka dni wolnego. Według psychologów pracy mechanizm ten bywa strategią obronną wobec przeciążenia zawodowego. Dlatego lekarze muszą balansować między empatią a kontrolą.

„DGP” wymienia czerwone flagi, które widzą lekarze POZ:

  • zwolnienia wystawiane często w piątki i poniedziałki,
  • pacjent deklaruje chorobę, ale nie leczy się i nie stosuje do zaleceń,
  • kolejne L4 na te same objawy bez nowych wyników badań,
  • niezgodność między historią medyczną a zachowaniem – np. aktywny udział w mediach społecznościowych podczas zwolnienia,
  • niespójność między stanem a zawodem – np. „ból ręki” u osoby, która maluje ściany na swojej działce.

Co trzecie L4 to nadużycie

Wśród najbardziej „chorowitych” miesięcy królują maj, lipiec i grudzień. Polacy lubią brać L4 na weekend, gdyż wiąże się to z pewnymi korzyściami.

Najwięcej nieprawidłowości ZUS wykrywa w branżach produkcyjnych i logistycznych, gdzie rotacja pracowników jest duża, a system premiowy oparty na obecności w pracy.

– Niektórzy boją się utraty premii, inni wykorzystują chorobowe, by dorobić na boku. To złożony problem – nie zawsze to czyste oszustwo, czasem po prostu ludzie nie mają siły – mówi dr Zabielska-Cieciuch.

Gazeta tłumaczy, iż pacjent, który wykorzystuje zwolnienie lekarskie niezgodnie z jego celem, ryzykuje nie tylko utratę zasiłku. To może być cofnięcie świadczenia i obowiązek zwrotu pieniędzy czy utrata prawa do zasiłku chorobowego w przyszłości.

Przeczytaj także: „Rząd reformuje zwolnienia”, „L4 pod palmami”

Idź do oryginalnego materiału