Leczyć nadliczbowo czy nie leczyć?

termedia.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: 123RF


Dyrektorzy szpitali pozostających w sieci chcieli przekraczać zakontraktowane limity, aby wypracować wyższy kontrakt na 2026 r. Dziś – w związku z propozycją kierownictwa Ministerstwa Zdrowia – zastanawiają się, czy ma to sens.



„Dziennik Gazeta Prawna” przypomina – od 2017 r. pełne finansowanie ze środków publicznych mogą mieć tylko szpitale, które znajdują się w podstawowym szpitalnym systemie zabezpieczenia opieki zdrowotnej, nazywanym siecią szpitali. Zamiast, jak wcześniej, płacić placówkom za każde wykonane świadczenie (tzw. fee-for-service), były minister zdrowia Konstanty Radziwiłł postanowił finansować je ryczałtowo, na każdy rok przyznając określoną kwotę. Została ona wyliczona na podstawie wykonania świadczeń w latach poprzednich.

– Żeby jednak zmotywować zarządzających szpitalami do utrzymania stałej liczby świadczeń lub niezmniejszania ich, autorzy koncepcji sieci ustalili, iż placówki, które wykonają mniej niż 98 proc. ryczałtu, w kolejnym roku dostaną nieco mniej pieniędzy. Z kolei te, które wykonają 102 proc., będą mogły liczyć na jego zwiększenie. To jednak będzie zależeć od pieniędzy w puli na całe województwo i dobrej woli płatnika, czyli Narodowego Funduszu Zdrowia – wyjaśnia „Dziennik Gazeta Prawna”, informując, iż chociaż w ostatnich miesiącach często mówi się nadwykonaniach świadczeń limitowanych i nielimitowanych, to w podmiotach wciąż czekają na pieniądze za nadwykonania ryczałtu.

Pieniędzy w NFZ brakuje – dlatego wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz zapowiedział uśrednienie kwoty, jaką wypłaci szpitalom.

Wiceszef resortu mówił, iż w placówkach, w których przekroczono wartość ryczałtu, można liczyć na wypłatę nadwykonań w wysokości 27 proc. ich wartości.

– Wyliczyli bowiem, iż gdyby mieli zapłacić za wszystkie nadwyżki, kosztowałoby to budżet 600 mln zł – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.

– Nie możemy pozwolić sobie na zapłatę tak ogromnej kwoty, ale zdecydowaliśmy się zapłacić jej połowę, czyli 300 mln zł. Z naszych wyliczeń wynika, iż wystarczy ona na zapłatę 27 proc. nadwykonań w ryczałcie. jeżeli więc szpital wyrobił ryczałt w wysokości 104 proc., dostanie 27 proc. wartości nadwyżki, czyli 4 proc. – wyjaśnia cytowany wiceminister.

Części dyrektorów szpitali to jednak się nie podoba – zastanawiają się, czy ma to sens.

27 proc. nie pokryje kosztów wygenerowanych przez nadwykonania w świadczeniach, które powstały, bo takie było zapotrzebowanie ze strony pacjentów. W obecnej sytuacji świadczenia nadlimitowe nie opłacają się, co oznacza, iż szpitale będą ograniczały ich liczbę.

Przeczytaj także: „Powyborczy armagedon”.

Idź do oryginalnego materiału