Właściwie to wytworzyła nam się już taka rodzinna tradycja, iż na przełomie stycznia i lutego wyjeżdżamy z Elą na chwilę z domu. Z jednej strony zostawiamy "wolną chatę" Jackowi, by mógł z przyjaciółmi świętować swoje urodziny, z drugiej strony to przecież nasz porocznicowy miesiąc miodowy.
Tym razem zabrałem Żonę na Zamek w Krasiczynie.
Zamek w Krasiczynie |
Byliśmy tu już w roku... 1989. Na koloniach z niepełnosprawnymi. Mamy więc kolejny nostalgiczny powrót po latach.
Dobrze, iż fosa sucha |
Po tak długim okresie czasu nie pamięta się zbyt wiele. Został mi w głowie zamek z okrągłymi basztami - to na pewno. Dziś wygląda bardzo okazale. Pewnie w międzyczasie przeszedł solidny remont.
Nie pamiętam, gdzie żeśmy wtedy spali. Chyba gdzieś przy parafii.
Parafia św. Marcina |
Z mroków pamięci zaczynam sobie przypominać, iż kościół był opasany murem i przechodziliśmy do niego przez małą bramkę.
Piękne barokowe wnętrze |
Wnętrze kościoła - coś mi tam lekko świta. Choć z pewnością wtedy nie było tak czysto i jasno.
Jednak zupełnie nie pamiętam, gdzie żeśmy wtedy mieszkali. Może jutro za dnia coś sobie przypomnę?
Tak czy inaczej Zamek w Krasiczynie jest piękny i wart odwiedzenia.
Zamek w Krasiczynie |
Pozdrawiam