Od dawna wiadomo, iż zachowanie się tłumu ma swoją specyfikę, adekwatną jedynie większej zbiorowości ludzi, a zarazem tak odmienną od tej, jaką przejawiałaby w określonej sytuacji jednostka. Jak twierdził socjolog i filozof współczesności Le Bon o tłumie można mówić wówczas, gdy myśli złożonych na niego osób opanowane są wspólną ideą. Będąc pod wpływem większej zbiorowości, pojedynczy człowiek czasowo zatraca swą indywidualność, a cechy jego osobowości czy choćby umiejętność refleksji nad własnym postępowaniem pozostają w cieniu samonapędzającej się machiny zbiorowej wyobraźni. Emocje wymykają się spod kontroli, dotychczasowe normy społeczne są kwestionowane, a zachowaniami rządzą impulsy. Arystoteles określał człowieka jako ,,zwierzę społeczne” i ten termin chyba w najlepszy sposób opisuje fakt, iż gdyby nie społeczeństwo i stadny instynkt tkwiący w ludziach, natura ludzka pozostałaby czymś nieposkromionym i – być może – przerażającym. W zbiorowości emocje są zaraźliwe, a idea, pomysł czy problem rozchodzą się gwałtownie i gwałtownie.
Obserwując reakcje ludzi związane z wybuchem epidemii koronowirusa, mam wrażenie, iż społeczeństwa świata i rodzimej Europy przechodzą swoisty test dojrzałości. Nie trzeba było nam wojny, aby postawić tłumy w stan niebywałej gotowości i codziennego mierzenia się z pojawiającymi się w związku z zaistniałą pandemią gigantycznymi problemami. Ten stan wciąż trwa, a my jesteśmy w każdej chwili gotowi do skoku. Być może – w całkiem inną już rzeczywistość. Takiej, w której ustali się nowy ład i nowe od dotychczasowych wartości. Trudno tu bowiem uniknąć wrażenia, iż jest to próba dla wszystkich z nas, próba odpowiedzialności i cierpliwości. Jednocześnie może napawać smutkiem, jak mało jest osób wpływowych i prominentnych, na stanowiskach i bogatych, którzy byliby w najwyższym stopniu zaangażowani w walkę o jak najszybsze uzdrowienie tej sytuacji. Znalazło się zaledwie kilku, którzy zdecydowali się poświęcić masę środków z własnych wpływów na niezbędne badania, przebieg leczenia czy pomoc zwykłym ludziom w sytuacji, kiedy ich zarówno materialna, jak i rodzinna czy zdrowotna sfera uległy potężnemu zagrożeniu. Masowy lęk o dalszy los zbiorowości wymaga tymczasem nadzwyczajnych posunięć. Rzeczowość i klarowność w przedstawianiu sytuacji na każdym etapie jest tu czymś, co wydaje się czymś najbardziej niezbędnym. Co prawda współczesne media skłonne są raczej napędzać panikę aniżeli ją niwelować, jednak wśród sprzecznych informacji na różnych kanałach, możemy wyłowić dla siebie te, które nas uspokoją i nie odbiorą nam nadziei na pozytywne zakończenie. Konieczność pozostania w izolacji i zamknięcie w domach, w kręgu osób nam najbliższych, dla których na co dzień być może nie mieliśmy zbyt wiele czasu także może okazać się czymś, co każe nam przewartościować parę spraw i zmienić nasze podejście do życia w rodzinie. Ma to oczywiście swoje tak dobre, jak i złe strony. Małe społeczności, rodzinne i sąsiedzkie przejdą w tym czasie prawdopodobnie niejeden poważny kryzys, ale może się także okazać, iż przysłowiowe ,,pięć minut” dla tego rodzaju relacji okaże się tym, czego od dawna potrzebowaliśmy i co da nam nowe siły do mierzenia się ze światem i jego problemami. Jest wysoce prawdopodobne, iż związki, w których już od dawna wiało pustką , i które oparte były na nietrwałych fundamentach, runą niczym domki z kart, a te oparte na głębokich wartościach, ulegną umocnieniu i zrozumiemy, co jest dla nas w życiu najistotniejsze. Niektórzy z nas zachorują, ale pamiętajmy iż statystyki są dość pocieszające: większość ludzi wychodzi z tego cało. Nie znamy jeszcze antidotum na CV -19, ale wszelkie wysiłki podejmowane na świecie zmierzają ku temu, aby wynaleźć szczepionkę szybko, zaś starania rządzących (i nie tylko) mają na celu jak największe złagodzenie niszczących skutków epidemii, tak dla naszej materii, jak i psyche. Na pewno nie warto dać się zbiorowej panice, nie ma powodów abyśmy działali na oślep i wbrew dotychczasowej logice: gigantyczne zakupy w hipermarketach i wykupywanie wszystkiego, co nam tylko przyjdzie do głowy, branie gigantycznych kredytów z myślą, iż liczy się tylko chwila, nadmierne skupienie na sobie i swoich potrzebach aż po szaleństwo mogą stać się tym, co nas przerośnie i zdezorganizuje poważnie nasze życie i stan posiadania, gdy największy kryzys przeminie. Musimy pamiętać, iż gdy rządzą nami wyłącznie emocje, może to doprowadzić do zachowań niepożądanych – niszczycielskich, a niekiedy choćby zbrodniczych. Najczęściej to lęk uruchamia to wszystko w nas, czego nie chcielibyśmy na co dzień zobaczyć. I każdy z nas musi go oswoić na swój sposób, aby godnie przetrwać. Być może obnaży on także tę pozytywną stronę naszej osobowości i będziemy mile zaskoczeni, gdy odkryjemy euforia czerpaną z codziennych, zwykłych spraw: wspólnego spaceru, zabawy z dziećmi w chowanego, sprzątania, gotowania, dawno odkładanej rozmowy z mamą przez telefon i kawy, którą ktoś być może poda nam z niespotykaną dotąd czułością. Bo sprawa jest poważna. Tu chodzi o NASZE Życie.