Po opublikowaniu przez Przemka Górczyka Podcast wywiadu z dr hab. Jarosławem Jóźwiakiem na Instagramie pojawiło się kilka zarzutów o brak podparcia merytorycznego. Część z nich w mojej ocenie była zwykłym wbiciem kija w mrowisko, ponieważ oprócz takiego stwierdzenia niczego nie wniosła, a część zasługuje na szersze wyjaśnienie. W niniejszym artykule postaram się odnieść do komentarzy, do których udało mi się dotrzeć.
Na początku artykułu chciałabym wspomnieć, iż wykonuje zawód psychologa – specjalisty, który pracuje z dorosłymi i dziećmi, również z ADHD. Ponadto po autodiagnozie, zdecydowałam się na szeroką diagnozę z psychologiem i psychiatrami – dostałam potwierdzenie. Jestem również osobą z ADHD, więc temat znam z dwóch stron. Poniżej w nagłówkach będę wymieniać konkretne zarzuty użytkowników IG. Następnie dodam moją opinię.
Wywiad nie jest wykładem
Pierwszą i najważniejszą kwestią, o której chciałabym tu powiedzieć, jest to, że… wywiad nie jest wykładem. Formuła rozmowy, której będą słuchać setki tysięcy ludzi (takie zasięgi ma Przemek Górczyk Podcast) wymaga mówienia zupełnie innym językiem, niż kiedy dr Jóźwiak prowadzi wykład dla lekarzy, psychologów, czy studentów. Jest to dla mnie całkowicie zrozumiałe i oczywiste – zupełnie nie rozumiem, dlaczego specjaliści odnoszący się do słów doktora słuchają ich z taką uważnością i dosłownością. To nie był wykład dla specjalistów.
Dr hab. n. med. Jarosław Jóźwiak w wywiadzie sugeruje, iż tylko on i jego zespół dobrze diagnozują ADHD w Polsce
Ja treść słów wypowiadanych przez dr Jóźwiaka odebrałam jako zauważenie problemu braku specjalistów zajmujących się tematem ADHD. Ogólnie dostęp do psychologów i psychiatrów w Polsce jest ograniczony. Natomiast tych zajmujących się diagnostyką zaburzeń neurorozwojowych, zwłaszcza na NFZ jest bardzo utrudniony. Z mojego podwórka – pracuję w placówce oświatowej na wielkopolskiej wsi – u nas diagnostyka spektrum autyzmu albo ADHD w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej trwa czasem choćby ponad rok. Dla dzieci to bardzo dużo czasu.
Studiowałam psychologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. To jedna z najlepszych uczelni w Polsce. W czasie całych studiów miałam krótką zmiankę o ADHD na przedmiocie „psychopatologia” na 2 roku. To wszystko. Po studiach też miałam w głowie stereotyp małego biegającego chłopca, a miałam już dyplom psychologa. Dopiero gdy zaczęłam się dokształcać, dostrzegłam, iż to coś więcej.
Natomiast przez cały czas jak rozmawiam z różnymi specjalistami, z którymi mam okazję współpracować to widzę, iż wiedza części z nich w tym obszarze zatrzymała się na poziomie niskich ocen, problemu ze skupieniem uwagi i bieganiem wokół ławki. Wielu specjalistów uważa także, iż z ADHD można wyrosnąć i przekazuje takie informacje dorosłym Pacjentom, którzy szukają pomocy.
Gdy sama chciałam potwierdzić lub wykluczyć u siebie ADHD już jako osoba dorosła, pierwsza psychiatrka, u której byłam, otwarcie powiedziała mi, iż nie zajmuje się ADHD. Dodała, iż kiedyś u dorosłych nie diagnozowało się ADHD, więc może powinnam pójść do psychiatry dziecięcego na konsultację. Jestem jej wdzięczna za otwartość i jasne postawienie sprawy, a nie negowanie ADHD. Ale znam wiele historii zanegowania zespołu nadpobudliwości psychoruchowej u osób, które go miały, co spowodowało opóźnienie odpowiedniej terapii o długi czas.
Sama oczywiście nie odsyłam moich Klientów na diagnostykę do Almy, pomimo iż jestem redaktorką psychiatraplus. W Poznaniu też mamy specjalistów w tym zakresie, dlatego nie namawiam Klientów do jazdy kilkaset kilometrów na kilkuetapową diagnostykę. Aczkolwiek nie znam wielu specjalistów w tej dziedzinie, pomimo iż Poznań to duże miasto. Co więcej, nie mamy gwałtownie dostępnych terminów na diagnostykę, choćby w placówkach prywatnych. Dlatego Klienci czekają. Czekają. I czekają. jeżeli chodzi o dorosłych – świat się nie wali, natomiast jeżeli chodzi o dzieci – czas gra rolę.
Gdybym jednak mieszkała w Warszawie, wiedziałabym, iż w Centrum Alma moi Klienci będą zaopiekowani. Dlatego, iż jest to poradnia, gdzie pracuje najwięcej specjalistów zajmujących się szczególnie diagnostyką i terapią osób z ADHD. Niestety nie znam miejsca, gdzie byłoby więcej specjalistów z tej dziedziny, a przysięgam, iż chciałabym, aby takie miejsce było w moim mieście. Myślę, iż dr Jarosław Jóźwiak jest świadomy swojej ponadprzeciętnej wiedzy w obszarze ADHD, ale słuchając wywiadu, nie miałam wrażenia, iż próbuje powiedzieć słuchaczom, iż na diagnozę TYLKO do niego.
Nie powinno się stawiać diagnozy zaburzenia osobowości borderline
Zarzutem jest negowanie przez dr hab. Jóźwiaka zaburzenia osobowości borderline. Oczywiście profesor powiedział o swojej opinii, którą omawiał wiele razy. Opinia ta poparta jest najnowszymi badaniami. Być może rzeczywiście w wywiadzie to nie wybrzmiało jasno. Ten temat został szczegółowo omówiony w wykładzie na YouTube tutaj oraz tu. Ponadto dr. hab. Jarosław Jóźwiak opisał to w tym artykule.
Zaburzenie borderline i ADHD mają wiele wspólnych objawów. Ostatnie badania pokazują, iż ADHD jest potencjalnym prekursorem zaburzenia osobowości borderline. Natomiast leki na ADHD, zwłaszcza stymulanty i atomoksetyna wykazują najlepsze działanie w leczeniu zaburzenia borderline. Pomagają w łagodzeniu objawów oraz zmniejszają ryzyko samobójstw.
Oczywiście na ten moment zaburzenie osobowości borderline wciąż jest opisane w ICD-11 i DSM-V. przez cały czas obowiązują wytyczne, co do terapii tego zaburzenia. Natomiast najnowsze badania są obiecujące i niewykluczone, iż wytyczne niedługo zostaną zmienione.
Leczenie Pacjentów powinniśmy opierać na badaniach naukowych oraz na zaleceniach czy to Światowej Organizacji Zdrowia, czy Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Jednak mając z tyłu głowy, iż zalecenia mogą się zmienić, jeżeli badania wykażą coś nowego i zostanie to potwierdzone w kolejnych.
Nie ma czegoś takiego jak prawdziwa depresja – to sugeruje, iż może być nieprawdziwa
Wydaje mi się, iż tutaj wystąpiła kwestia błędnego tłumaczenia pojęcia „major depressive disorder”. W Polsce tłumaczy się je raczej jako „duże zaburzenie depresyjne”, ale psychiatrzy czasami w swoim żargonie nazywają je “prawdziwą depresją”.
ADHD to tylko nadwrażliwość na opinie i odrzucenie
Wszelakie tylko, zawsze, nigdy są dużym nadużyciem. Takie słowa nie padły ze słów dr Jóźwiaka. Na ADHD składa się przede wszystkim:
- hiperaktywność lub zmniejszona aktywność (nadmiar lub brak energii)
- zaburzenia koncetracji i uwagi
- impulsywność
Objawy te mogą jednak różnie wyrażać się u różnych osób i wyglądać na całkiem nieoczywiste. Przykładowo do objawów ADHD należą:
- sprawianie wrażenia jakby się nie słuchało.
- popełnianie błędów z nieuwagi.
- gubienie kluczy, telefonu i portfela.
- niezdolność do odłożenia czynności na później.
- trudności z zarządzaniem czasem.
- robienie wszystkiego na ostatnią chwilę.
Można by jeszcze długo wymieniać. Naturalnie, iż jeden objaw nie świadczy o występowaniu zaburzenia. Gdy weźmie się jeden czy kilka objawów i pogłębi diagnostykę, może okazać się, iż postawioną diagnozą będzie nadczynność lub niedoczynność tarczycy, otępienie, choroba afektywna dwubiegunowa, zespół stresu pourazowego itd. Dlatego, co profesor w wywiadzie podkreślał, diagnozę stawia lekarz zajmujący się ADHD. Psycholog może zrobić testy psychologiczne, które pomagają w diagnostyce, ale lekarz zawsze poszerza wywiad i decyduje.
Jednocześnie badania pokazują, iż zaburzenie regulacji emocji jest brakującym ogniwem w rozumieniu ADHD. Dr hab. Jarosław Jóźwiak prowadzi w tym kierunku badania, własne statystki pracując z Pacjentami i wymienia się najnowszą wiedzą w tym obszarze z pionierami, jeżeli chodzi o terapię ADHD na świecie. Można też o tym poczytać tutaj. Jednak sama dysregulacja emocji czy po prostu wahania nastroju z pewnością nie są jedynym objawem, który decyduje o postawieniu przez lekarza diagnozy ADHD.
Dr. hab. Jarosław Jóźwiak sugeruje, iż metodą diagnostyczną ADHD jest włączanie leków i sprawdzanie co się zadzieje
Takie oskarżenia są dużym nadużyciem. Podczas wywiadu dr Jóźwiak powiedział, iż lek na ADHD działa inaczej na osobę z ADHD a inaczej na osobę bez ADHD. Jednak to zdanie całkowicie wyrwano z kontekstu. Moim zdaniem jasno zostało powiedziane, iż lekarz nie zaleca, aby w taki sposób sprawdzać czy ma się zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytami uwagi. Dodał także, iż nie poda zaleceń dobierania odpowiedniej dawki leku do Pacjenta, aby właśnie takich pomysłów nie ułatwiać.