– Należy zwiększyć dostępność do naloksonu, antidotum na fentanyl i inne opioidy. Ten lek powinny mieć w domu osoby uzależnione, a także m.in. ich bliscy – przekonuje dr n. med. Piotr Jabłoński, dyrektor Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.
Nie ma fentanylowej epidemii
Ministerstwo Zdrowia szuka sposobu na rozwiązanie problemu wykorzystywania e-recept na leki opioidowe, m.in na fentanyl, bo coraz częściej korzystają z nich nie tylko potrzebujący ich pacjenci, ale też użytkownicy substancji psychoaktywnych.
Do końca lipca mają powstać przepisy, które uniemożliwią wydawanie recept na opioidy przez receptomaty. Po wprowadzeniu zmian leki narkotyczne, psychotropowe i opioidowe nie mogłyby być wypisywane podczas teleporady, ale jedynie na podstawie tradycyjnej konsultacji lekarskiej.
Dyrektor Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom dr n. med. Piotr Jabłoński podkreślił w rozmowie z PAP, iż w Polsce nie ma fentanylowej epidemii, ale powinniśmy przygotować się na to, iż problem występujący w innych krajach może dotrzeć również do nas. Według niego konieczne jest jak najszybsze uszczelnienie systemu e-recept oraz zwiększenie dostępności do naloksonu, czyli bezpiecznego leku, który może odwrócić skutki przedawkowania opioidów.
Czy fentanyl stosowany jako
używka, a nie jako lek anestezjologiczny i przeciwbólowy, to w Polsce problem
nowy?
– Nie. Na przykład kilka lat temu
chwilowo wzrosła wśród użytkowników substancji psychoaktywnych popularność
karfentanylu, choć nie przybrało to formy szerszego zjawiska. I to się nie
zmieniło do dziś – nie ma w Polsce fentanylowej epidemii.
Dane policji pokazują, że konfiskaty fentanylu sprzedawanego poza systemem aptecznym przez służby są naprawdę mikroskopijne, a według badania CBOS wśród młodzieży odsetek osób, które miały doświadczenie z fentanylem przynajmniej raz w życiu, w ostatnich latach utrzymuje się w granicy 0,2–0,3 proc.