Całkiem przystojny facet, prawda? Tylko że… to wcale nie jest facet. To kolejna ofiara transseksualnego oszustwa, która uwierzyła, iż tranzycja rozwiąże wszystkie jej problemy, a potem pozostało tylko żałować swoich decyzji. Scott Newgent, bo tak w tej chwili nazywa się człowiek urodzony jako kobieta, nie wzbudza jednak aż takiej mojej empatii, jak wspominana tu kiedyś Chloe Cole. Ta pierwsza dała się bowiem oszukać jeszcze jako nastolatka, a środowisko transpłciowe zataiło przed nią i jej rodzicami wszelkie skutki uboczne operacji zmiany płci. Tymczasem Scott…
Uczmy się na cudzych błędach
Tymczasem Scott zdecydowała się (tak, wiem, jak to brzmi, ale co poradzę?) na ten krok już jako dorosła osoba i matka trójki dzieci. Staram się zrozumieć, ale wydaje mi się, iż dobro dzieci powinno być na pierwszym miejscu – a podejrzewam, iż dla nich było to co najmniej dziwne, kiedy mama nagle stała się tatą. A teraz znowu mamą, mimo iż wygląda jak mężczyzna. Nastolatki są bardzo łatwe w manipulacji, ale wydaje mi się, iż dorosła kobieta powinna być odporniejsza na takie zabiegi. Tak czy inaczej, Newgent jest kolejną osobą, która głośno mówi, iż tranzycja wcale nie jest ratunkiem, dlatego też przez „przyjazne” mu kiedyś środowisko jest nazywana w tej chwili fanatykiem. Bardzo podobna sytuacja dotknęła przecież Polaka, Łukasza Sakowskiego. Scott przede wszystkim podkreśla, iż w medycznych tranzycjach, zwłaszcza dzieci, nie chodzi o żadną tolerancję czy prawa człowieka, ale o pieniądze. Jak zawsze. Badania rynkowe mają przewidywać, ze w ciągu mniej niż dziesięć lat, „opieka” afirmująca tożsamość płciową będzie generować więcej niż pięć miliardów dolarów rocznie. I dokona tego, oszukując i manipulując przede wszystkim młodymi ludźmi. A, jak podkreśla ten człowiek, operacja zmiany płci jest zwyczajnie eksperymentalna, niebezpieczna i niczego nie leczy. Na co mamy niestety coraz więcej przykładów. Na tej stronie opisałam co najmniej trzy, a słyszałam jeszcze o kilku kolejnych. Nie zapominajmy też, jak środowisko LGBT reaguje na takie osoby, więc można chyba śmiało podejrzewać, iż tych osób jest więcej, ale boją się ujawnić.
Konsekwencje nie do naprawienia
Newgent przeszła terapię hormonalną i serię operacji, żeby zmienić się z Kellie w Scotta i, jak twierdzi, prawie umarła w jej trakcie, a na pewno skróciła sobie życie o ładnych kilka lat. I to chyba boli ją najbardziej, bo w tej chwili jej dzieci są dla niej najważniejsze, a obawia się, iż nie będzie żyła na tyle długo, żeby poznać swoje wnuki. Do tej pory ma powracające zakażenia i nikt nie wie, dlaczego, bo „nie powinno tak być”. Ale czego innego można się spodziewać po operacji tak mocno ingerującej w organizm człowieka, zwłaszcza iż była zupełnie niepotrzebna? Tak, tranzycja jest formą samookaleczenia i należałoby zacząć karać z pełną surowością ludzi, którzy manipulują młodymi, zagubionymi dzieciakami, bo przecież liczy się kasa. Trans-mężczyzna podkreśla, iż tak naprawdę nie wiadomo, co się będzie działo z ciałami dzieciaków w przyszłości, które przeszły taką operację, bo… nigdy nie zrobiono żadnych badań. Lobbyści transseksualizmu nie mają jednak żadnych oporów, żeby nakłaniać do tego najmłodsze osoby, mimo iż wiadomo już, iż skutkuje to wczesną osteoporozą, bezpłodnością i brakiem zadowolenia z seksu – przy czym to ostatnie jest chyba najmniejszym problemem. Newgent wylicza, iż często dorosłe już osoby, które przeszły takie operacje we wczesnej młodości, mają serca i płuca o rozmiarach jak u dwunastolatków. Można się domyślać, z jakimi rodzajami problemami zdrowotnymi prawdopodobnie będzie się to wiązało. Albo już wiąże.
Niewygodne fakty?
Newgant miał też odkryć, dlaczego w Szwecji, która do niedawna była wiodącym krajem, jeżeli chodzi o tranzycje, wstrzymano wszelką medykalizację dzieci w tym zakresie. Podobno istnieje dokument, który w USA jest całkowicie niedostępny, mówiący iż kręgosłupy dziewczynek nie rozwijają się prawidłowo podczas przyjmowania blokerów dojrzewania. Jest duża szansa, iż taka przykładowo piętnastolatka będzie chodzić zgarbiona przez resztę swojego życia. A dodajmy sobie do tego niemal pewną osteoporozę. Scott zresztą prognozuje, iż takie nastolatki dożyją potem najwyżej trzydziestki, ale nie wiem, czy trochę nie przesadza. choćby o ile tak, to mimo wszystko inne skutki takiej operacji powinny skutecznie zniechęcać do podobnych eksperymentów. Newgantowi mieli wmawiać, iż jest mężczyzną uwiezionym w ciele kobiety (najczęstszy „argument” chyba), iż jej silna osobowość stanowi dowód, iż tak naprawdę jest facetem. Słyszał ktoś kiedyś podobne bzdury? To kobiety nie mogą mieć silnej osobowości? Czekajcie, nasłuchuję głosów sprzeciwu ze strony feministek. A nic, cisza. interesujące dlaczego? Powiedziałby coś podobnego Bosak albo Kaczyński, a kwik ciągnąłby się jeszcze przez dwa tygodnie. Aha, i Kellie miała się ubierać bardziej jak mężczyzna. To zadecydowało. Tak jakby zjawisko tzw. chłopczyc, czyli dziewczynek, które ubierają się raczej w ciuchy dla chłopców i lubią podobne rozrywki nie jest chyba nikomu obce. To się przecież bardzo często zdarza. Sama taka byłam w dzieciństwie.
Kiedy pociągniemy trans-aktywistów do odpowiedzialności?
Wciąż jednak nie potrafię zrozumieć, jak mogła dać się tak nabrać 42-letnia kobieta? Która na dodatek była matką, więc odpowiedzialność rodzicielską powinna jednak przedkładać nad własne dobro. To była już dorosła, wydawałoby się, iż dojrzała osoba, która podjęła świadomą decyzję. Nieodwracalną decyzję. Decyzję, która zrujnowała jej życie. Ale dużą część odpowiedzialności ponosi ona sama. Wydaje mi się, iż nie może szukać winy tylko wśród trans-aktywistów, bo sama chyba powinna mieć już na tyle oleju w głowie, żeby rozumieć, iż chodzenie w sportowych ciuchach i interesowanie się „męskimi” sprawami niczego w kobiecości nie ujmuje. Co nie zmienia faktu, iż mam olbrzymią pogardę do ludzi, którzy w ten sposób manipulują nastolatkami i przekonują ich do samookaleczenia, żeby czerpać z tego zyski czy to finansowe, czy medialne. Nie ma we mnie odrobiny zrozumienia do osób, które świadomie (albo przeciwnie, z powodu własnej ignorancji) doprowadzają innych do zniszczenia swojego życia. To jest coraz szersze zjawisko, a pamiętajmy, iż coraz częściej słyszy się, iż mówi się, iż są transpłciowe o dwuletnich dzieciach. A iż to szaleństwo się nie zatrzymuje, można się obawiać, iż być może zaczną stosować taką „terapię” na kilkulatkach, bo na przykład taki malec w ramach zabawy wysmaruje się szminką i wskoczy w szpilki swojej mamy. Dlatego ważne są takie głosy, jak ten, mimo iż tym razem ofiara tego rodzaju działalności w dużej mierze sama jest sobie winna.
M.