Kolejna afera w Ciechocinku. Pani Ewa jest wściekła. "Zaczęły po mnie pełzać robaki"

g.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: WOJCIECH KARDAS-Agencja Wyborcza.pl/Elif Bayraktar-Istock.com


Sanatorium w Ciechocinku nie cieszy się ostatnio zbyt dobrą sławą. Dla jednej z kuracjuszek wyjazd okazał się prawdziwym koszmarem. "Zaczęło się niewinnie", a skończyło na robakach pełzających po ciele. To nie pierwsze doniesienia o pacjentach pogryzionych przez pluskwy.
Niedawno informowaliśmy, iż w uzdrowisku w "Domu Zdrojowym" w Ciechocinku pacjentki zauważyły na swoich ciałach dziwne ślady po ugryzieniach. Czerwone, swędzące kropki zostały powiązane przez obsługę z komarami, jednak gwałtownie okazało się, iż jest to sprawka pluskiew. Ostatecznie kuracjuszki zdecydowały się na złożenie skargi do prezesa ośrodka Marcina Zajączkowskiego, a do akcji wkroczył również sanepid oraz NFZ. Sprawa na długo nie ucichła, ponieważ teraz kolejna pacjenta podzieliła się swoimi doświadczeniami z tegorocznego turnusu w Ciechocinku.


REKLAMA


Zobacz wideo Jak się pozbyć moli spożywczych? Są na to domowe sposoby


Sanatorium Ciechocinek. Kolejna osoba mówi o tonusie w towarzystwie pluskiew
W rozmowie z serwisem TVP3 Bydgoszcz pani Ewa zdradziła, iż podczas swojego pobytu w sanatorium również miała do czynienia z pluskwami. Na początku jednak myślała, iż to zwykłe uczulenie na słońce.


Zaczęło się tak niewinnie, myślałam, iż to uczulenie na słońce, czy coś. Na kolanie najpierw jedną noc. Ale w drugą noc, jak zaczęły po mnie pełzać robaki, to złapałam i zaniosłam do pielęgniarki


- stwierdziła kuracjuszka. Pacjentka ślady po ugryzieniach miała niemalże na całym ciele. Znajdowały się zarówno na rękach, jak i nogach, co uniemożliwiało korzystanie z zaplanowanych zabiegów.


To była kropka za kropką, jakby wojsko szło po nodze. Koszmarnie wyglądałam, byłam pogryziona cała. Był upał, więc ani ubrać, ani zakryć. No i żadne zabiegi, masaże, nic nie mogłam mieć


- dodaje pani Ewa.


Sanatorium w Ciechocinku kontra pluskwy. Któraś z pań przywiozła je ze sobą?
Z relacji kuracjuszki wynika, iż po odsunięciu szafek oraz stolika nocnego znalazła co najmniej osiem insektów. Co więcej, obecność pluskiew została potwierdzona przez lekarza. Na koniec pobytu w kracie wypisu pani Ewy znalazła się informacja o widocznych ugryzieniach, które zostawiły insekty. W przypadku poprzednich doniesień dotyczących pluskiew w sanatorium w Ciechocinku prezes Marcin Zajączkowski stwierdził, iż to któraś z pań przywiozła insekty do ośrodka. Zapewnił również, iż w uzdrowisku regularnie prowadzona jest dezynsekcja i deratyzacja.


Każdy gestor bazy hotelowej, szpitalnej czy sanatoryjnej ma świadomość tego, iż do takiego zdarzenia może dojść, a we wspólnej opinii ekspertów z inspekcji sanitarnej nie było żadnych siedlisk lęgowych. Prawdopodobnie któraś z pań przywiozła pluskwy ze sobą


- tłumaczył wówczas dr Marcin Zajączkowski, cytowany przez TVP3 Bydgoszcz. Pracownicy stacji sanitarno-epidemiologicznej przeprowadzili kontrolę i nie dopatrzyli się żadnych nieprawidłowości. Zalecono jedynie profilaktyczne procesy dezynfekcji. Z relacji kuracjuszek wynika natomiast, iż podczas tegorocznych turnusów było kilka kwestii, które pozostawiały wiele do życzenia.


Od czasu naszej skargi do dyrektora obiektu zaczęło się w końcu sprzątanie, bo w budynku panował brud, śmierdzące kanapy w górnych korytarzach i różne insekty w łazienkach, ćmianki, larwy. Na dodatek zapchane wiecznie WC. Na naszą prośbę o wymianę WC, pani pokojowa powiedziała, iż mamy spłukiwać kał miską z wodą. Jesteśmy po operacjach z zakazem schylania


- podkreślała jedna z kuracjuszek, cytowana przez "Gazetę Wyborczą".


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału