Klinika zapewnia świadczenia w zakresie stacjonarnej całodobowej opieki paliatywnej nad pacjentami chorującymi na takie choroby, jak nowotwory, schyłkowe postacie niektórych chorób neurologicznych (stwardnienie boczne zanikowe, stwardnienie rozsiane, rdzeniowy zanik mięśni), schyłkowa przewlekła niewydolność oddechowa, AIDS, niektóre kardiomiopatie w stadium zaawansowanym.
Opieka paliatywna to opieka nad osobą z chorobą przewlekłą zagrażającą życiu lub w znacznym stopniu ograniczającą życie, wymagającą leczenia objawów fizycznych i psychicznych będących następstwem tej choroby lub jej leczenia, zapewniająca wsparcie w obszarze potrzeb społecznych i duchowych, z poszanowaniem odrębności kulturowych i seksualności, mająca na celu uśmierzanie cierpienia i optymalizację jakości życia tej osoby oraz jej najbliższych, prowadzona niezależnie od aktywności choroby oraz leczenia modyfikującego jej przebieg, na wszystkich jej etapach, a także po śmierci chorego w odniesieniu do osób najbliższych.
Jak przekazał „Menedżerowi Zdrowia” dr hab. n. med. Tomasz Dzierżanowski, p.o. kierownika kliniki, została ona powołana do życia w grudniu ubiegłego roku. Działa już cztery miesiące.
– Przyjęliśmy w tym okresie, w bardzo ograniczonych warunkach, ponad 130 osób. Zapotrzebowanie jest zatem ogromne. Nasza klinika jest zarówno jednostką kliniczną, gdzie się leczy chorych, jak i placówką, w której prowadzi się zajęcia dydaktyczne, kształci się studentów oraz lekarzy specjalistów. Prowadzimy także działalność naukową – zaznaczył.
Podkreślił też, iż niezwykle istotne jest, aby takie kliniki, jak ta w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus, powstawały w wielu miejscach, ponieważ największym problemem obecnej nie tylko opieki paliatywnej, ale także w ogóle opieki zdrowotnej jest brak kadr medycznych i specjalistów.
– Opieka paliatywna cierpi na brak lekarzy do pracy w takich placówkach, zarówno w hospicjach stacjonarnych, jak i zespołach paliatywnej opieki domowej, choćby jeżeli już takie powstają. Nie ma chętnych na taką pracę. Nasza klinika jest miejscem, w którym możemy wykształcić, wychować i przekonać do tej pracy młodych ludzi – studentów, stażystów czy rezydentów. Zależy nam na ich pozyskaniu, bo nie nadążamy z zastępowaniem odchodzących na emeryturę lekarzy nowymi specjalistami – stwierdził dr Dzierżanowski.
– To bardzo trudna praca, która wymaga odpowiednich cech osobowościowych, ale i potrzebne są odpowiednie wzorce, mentorzy, z których można brać przykład w bezkompromisowej walce o dobro chorego. Młodzi medycy chcą się na takich osobach wzorować, jak w maksymie „verba docent, exempla trahunt”. Z naszą kliniką dopiero wystartowaliśmy i mamy jeszcze niedobory kadrowe, ale nasz zespół tworzą osoby bardzo młode, świeżo po stażu dyplomowym. Na dyżury przychodzą też studenci czwartego, piątego, szóstego roku. Dobrowolnie. Chcą po prostu tu być, pracować. Chcą poznać swoją pracę, uczyć się. Pomagają nam bardzo dzielnie – dodał.
Jak podkreślił dr Dzierżanowski, w działaniach towarzyszących powstaniu kliniki medycyny paliatywnej miał bardzo dużo wsparcia ze strony władz szpitala i rektora WUM Zbigniewa Gacionga.
– Dzięki wrażliwości społecznej powstała ta klinika, co jest ogromnym sukcesem. Kolejnym będzie zbudowanie młodego zespołu, który zapewni pacjentom najlepszą opiekę. Musimy walczyć o dusze, o serca młodych medyków, którzy nie chcą być tylko bezdusznymi maszynami medycznymi, ale także realizować swoje powołanie.
Zdaniem dr. Dzierżanowskiego sama zmiana finansowania opieki paliatywnej, to, iż świadczenia w jej zakresie będą nielimitowane, nie będzie miało żadnego przełożenia na powstawanie takich klinik jak ta w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus. Otwarcie każdej jednostki opieki paliatywnej stacjonarnej nie jest łatwe. Żeby zrobić to w uczelni medycznej jest szczególnie trudne, bo trzeba przekonać wiele osób, iż dziedzina, jaką jest medycyna paliatywna, jest tak samo ważna jak onkologia, kardiologia, diabetologia i wiele innych.
– Oczywiście można powiedzieć, iż przecież na wielu uniwersytetach są zajęcia z medycyny paliatywnej, ale w ramach na przykład onkologii czy przy łóżku pacjenta, kiedy studenci wysyłani są do hospicjów. Czy my jednak kardiologii uczymy, wysyłając pacjentów do domów opieki społecznej? Musimy zmienić podejście do kształcenia studentów w zakresie opieki paliatywnej. Nauka musi się odbywać w szpitalach wielospecjalistycznych, w klinikach, gdzie kształcący się lekarze zmierzą się z wyzwaniami tej dziedziny medycyny – powiedział dr Tomasz Dzierżanowski.
.