Już od 1 lipca! Skrócony tydzień pracy ujawnia chaos kadrowy i rak przygotowania

warszawawpigulce.pl 6 godzin temu

Od 1 lipca krótszy tydzień pracy. Firmy i pracownicy wchodzą w nową rzeczywistość, to prawdziwy przełom w kodeksie pracy. Zmiany wchodzą w życie już za chwilę. 1 lipca 2025 roku wchodzą w życie przepisy, które zmienią codzienność milionów Polaków. Ustawa o skróconym czasie pracy staje się faktem.

Fot. Warszawa w Pigułce

Pracownicy zyskają więcej wolnego czasu, a pracodawcy będą musieli dostosować się do nowych realiów – i to bez okresu przejściowego. Rząd tłumaczy zmianę koniecznością poprawy dobrostanu psychicznego oraz zwiększenia efektywności pracy w dłuższej perspektywie.

Nowe przepisy przewidują skrócenie tygodniowego czasu pracy z 40 do 35 godzin w pełnym wymiarze etatu. W niektórych branżach będzie to oznaczać czterodniowy tydzień pracy, w innych – krótsze dni robocze. Nie przewidziano obniżki wynagrodzeń. To oznacza, iż pensja ma pozostać na dotychczasowym poziomie, mimo mniejszej liczby godzin spędzanych w pracy.

Reakcja firm? Nerwowość i próby reorganizacji

Choć wiele firm wiedziało o nadchodzących zmianach od miesięcy, dla znacznej części z nich lipiec oznacza początek intensywnego testu. Sektory takie jak handel, produkcja czy logistyka już teraz sygnalizują trudności z utrzymaniem ciągłości operacyjnej. Dyrektorzy HR gorączkowo modyfikują grafiki, a działy prawne szukają sposobów, by nie naruszyć zapisów ustawy.

W mniejszych przedsiębiorstwach pojawiły się obawy o konieczność zwiększenia zatrudnienia lub reorganizacji zmian. W wielu przypadkach oznacza to także dodatkowe koszty – od konieczności wprowadzenia systemów zarządzania czasem po rekrutację uzupełniającą.

Czego chcą pracownicy? Więcej niż wolnego

Po stronie pracowników emocje są wyraźnie pozytywne. W badaniach przeprowadzonych przez ośrodki analityczne aż 72% ankietowanych popiera zmiany. Najczęściej wskazywane powody to chęć spędzania więcej czasu z rodziną, poprawa zdrowia i zmniejszenie poziomu stresu.

Ale oczekiwania rosną. Pracownicy chcą, by skrócony czas pracy szedł w parze z elastycznością i rzeczywistym odciążeniem. W praktyce wiele zależy od pracodawców – czy potrafią wprowadzić nowe zasady bez zwiększania presji na efektywność, która może zniweczyć cały sens reformy.

Gospodarka na rozdrożu. Rachunek dopiero przed nami

Choć zmiana ma charakter systemowy, jej skutki będą zależeć od branży i regionu. W sektorze usług kreatywnych czy technologii krótszy tydzień pracy może wręcz zwiększyć produktywność. W przemyśle lub ochronie zdrowia pojawiają się jednak pytania o możliwość realnego wdrożenia nowych przepisów bez utraty jakości lub wydłużenia kolejek.

Ekonomiści podkreślają, iż reforma to ryzykowny ruch w czasie niepewności makroekonomicznej. Wzrost kosztów pracy, niedobory kadrowe i presja inflacyjna to tylko niektóre z czynników, które mogą wpłynąć na efekty zmian. Wśród analityków nie brakuje opinii, iż pierwsze półrocze po reformie zdecyduje o jej sukcesie lub porażce.

Nowe przepisy zmieniają punkt ciężkości w relacjach zawodowych

Reforma to także sygnał przesunięcia akcentów w polskim modelu pracy. Dotychczas dominował nacisk na długie godziny, dyspozycyjność i sztywne normy. Teraz nacisk przesuwa się na jakość, zaufanie i zarządzanie efektywnością zamiast czasem.

Dla pracowników to szansa na większy wpływ na swoje życie zawodowe. Dla pracodawców – wyzwanie, ale i okazja do odbudowy zaufania wewnątrz organizacji. Jedno jest pewne: lipiec 2025 roku zapisze się w historii polskiego rynku pracy jako początek nowego etapu, którego skutki odczują wszyscy – niezależnie od branży czy stanowiska.

Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl

Idź do oryginalnego materiału