"Jedna flaszka, druga flaszka"? Nie! Oto dlaczego Polki nie chcą mieć dzieci

mamadu.pl 2 lat temu
Zdjęcie: Zdjęcie ilustracyjne: Protest w Gdańsku w 2 rocznicę wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji fot. Wojciech Strozyk/Reporter/EastNews


Nie milkną echa kuriozalnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o przyczynach niskiej dzietności w Polsce. Ja co prawda dzieci mam, niekoniecznie dlatego, iż nie dawałam w szyję. Mam, bo chciałam. Bo zaplanowałam. Bo się nie bałam. Czy teraz podjęłabym decyzję o rozmnożeniu się? Nie. Z tych samych powodów, dla których nie podejmują jej młode kobiety.


“Jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia, kurde bele, leci”... Tak sobie radośnie śpiewał Kazik Staszewski o rodzicach, których podopieczni wyjechali na wakacje. I o ile piosenki Kultu zwykle dobrze punktują polską rzeczywistość, w tym przypadku jednak artysta wyraźnie rozminął się z prawdą.

A ta, jak wiemy od soboty i wizyty JW Prezesa Kaczyńskiego w Ełku, jest taka, iż te flaszki, jedną po drugiej i to prosto w szyję, wypijają całkiem bezdzietni, przede wszystkim zaś młode kobiety, które nie ukończyły 25 lat. A wiadomo - jak piją, to i dzieci z tego nie ma.

2 lata i już jesteś alkoholiczką, nie to, co twój facet


Nasz kraj przez to pijaństwo młodych kobiet zamienia się więc powoli oddział geriatryczny, rechoczący na spotkaniach z miłościwie nam panującym prezesem jedynie słusznej partii. Jałową pustynię zamieszkałą przez alkoholiczki o pustych łonach i mężczyzn, którzy alkoholikami może i będą, ale dopiero po 20 latach od wychylenia setnej ćwierci (pozostając przy twórczości Staszewskiego, tym razem Seniora).

"Bo pamiętajcie, iż mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa" - przestrzegał w Ełku Kaczyński, bazując na…

Dobra, trudno powiedzieć, na czym bazował, chyba iż na przywołanej podczas tego samego spotkania z wyborcami współpracy (oczywiście w podziemiu, oczywiście w latach 80.) z ordynatorem oddziału dla alkoholików. Lub, jak śmiem przypuszczać, na swej wrodzonej mądrości i wiedzy z każdego obszaru, a szczególnie tego, w którym nie ma żadnych osobistych doświadczeń.

Pijesz, boś młoda i głupia, a potem nie będziesz mieć dziecka


Przez te nietrzeźwiejące Celiny cenny męski materiał genetyczny marnuje się. Nie pomaga pińcset plus, nie pomogło choćby 12 tysi na dziecko. Młode Polki wolą balować, wypijać tępo bez gazu szklanki, a potem jest płacz, bo na starość tej bez procentów już nie będzie miał kto im podać. Ach, jakie dno! Gdzie był Jarosław, kiedy zaczynałyśmy pić, dlaczego nie bił w pysk?

Ale dobrze już, wystarczy tych muzycznych nawiązań i parafraz, zatrzymajmy się na chwilę. Spoważniejmy. I wytłumaczmy JW Prezesowi i jego klakierom, dlaczego Polki nie rodzą dzieci.

Dlaczego Polki nie chcą mieć dzieci?


W lipcu 2021 roku opublikowany został raport z "Badania warunków do poprawy kondycji demograficznej Polski". Badanie przeprowadziło Centrum Badań i Analiz Rynku na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej w ramach rządowego Projektu Strategii Demograficznej 2040. Wystarczyłoby, żeby Jarosław Kaczyński zapoznał się z wynikami badania (są na stronie gov.pl, podpowiadam), a nie plótłby farmazonów w Ełku.

Ale wtedy nie byłoby też funu dla zgromadzonych tam popleczników, nie spijaliby słów Prezesa z jego usteczek, nie mogliby pośmiać się szyderczo i nagradzać oklaskami. Może więc, iż zaryzykuję śmiałą (?) tezę, JW raport zna, ale nie chodziło tu o fakty, a trochę fajnej męskiej zabawy i poklepywania po plecach?

Pewnie, rozumiem, też lubię się pośmiać. Łatwo się też jednak wkurzam, kiedy ktoś bawi się kosztem innym - a to właśnie zadziało się w Ełku. Do brzegu więc, wyłuszczmy Jarosławowi Kaczyńskiemu, dlaczego młode Polki nie chcą mieć dzieci, żeby nie musiał się przebijać przez oficjalne raporty:

Nie mamy dzieci, bo mieszkamy w Polsce


Agencja marketingowa Garden of Words i firma badawcza SW Research przyjrzały się w tym roku powodom, dlaczego kobiety w wieku 18-44 tak nielicznie decydują się na posiadanie potomstwa. Wśród odpowiedzi respondentek badania wcale nie padła ta o kobiecym alkoholizmie (ups, przykro mi, Prezesie). Aż 55 proc. kobiet (w tym 52 proc. matek!) powiedziało, iż Polska nie jest krajem do rodzenia dzieci. Dlaczego?

Badane wskazywały na brak realnego wsparcia systemowego dla rodziny, utrudniony dostęp do niezbędnych usług oraz… brak podstawowych wolności obywatelskich w naszym kraju. 22 proc. Polek, które wzięły udział w badaniu, powiedziało wprost: nasz kraj jest nietolerancyjny. Nie chcemy wychowywać dziecka w miejscu, w którym nie będzie mogło żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami.

Mieszkanie? Chyba kątem u rodziców lub teściów. Stopy procentowe, inflacja, niskie pensje - młodzi ludzie mogą zapomnieć o własnym M. O własnym wkładzie także. Nie mówiąc już o tym, iż tych mieszkań po prostu nie ma. "Puls Biznesu" donosi, iż w Polsce brakuje ich około 1,5-2 mln, a dane Eurostatu pokazują, iż nasze nieruchomości należą do czołówki najbardziej przeludnionych w Europie.

Powrót do pracy? Chyba z dzieckiem u nogi. Brak miejsc w żłobkach, oblężone państwowe przedszkola, czesne za prywatne placówki takie, iż odechciewa się pracować. A wyżyć z jednej pensji w naszym kraju? To w tym miejscu powinien wybrzmieć rechot popleczników Prezesa. Ponad 40 proc. kobiet we wspomnianym badaniu SW Research mówi wprost: nie stać nas na dziecko, nie chcemy rezygnować z pracy, bo boimy się, iż nie będziemy mieć gdzie wrócić.



Ciąża zagraża życiu matki? Dziecko urodzi się z poważną lub śmiertelną wadą? Nie szkodzi, urodzisz i pochowasz. Albo nie urodzisz, bo wcześniej pochowają ciebie. jeżeli dziecko przeżyje, a ty nie umrzesz, będziesz mogła za 2119 zł świadczenia pielęgnacyjnego opiekować się nim przez 24 godziny na dobę, ogrzewać się chrustem i żywić korzonkami (lub odwiedzać znajomych i wyjadać im coś z lodówki jak minister Czarnek podczas wakacji). I znikać. Do pracy już nie wrócisz, sobą już nie będziesz, umrzesz za życia, ale przynajmniej na ołtarzu macierzyństwa.

Partnerstwo? Badania CBOS z 2018 roku (najświeższe dostępne) pokazują, iż wychowanie i opieka nad dziećmi przez cały czas jest domeną kobiet. To na nich też spoczywa większość prac domowych, załatwiania spraw urzędowych i - jakżeby inaczej - codzienne zakupy dla rodziny. jeżeli nie czujesz się najlepiej w patriarchacie, czyli jesteś lewacką feminazistką, to nie urodzisz, jeżeli nie trafisz na tobie podobnego leminga i antychrysta.

Nie mamy dzieci, bo czasy się zmieniły


A tak! choćby gdybyś mieszkała w krainie mlekiem, miodem i równością płynącej, masz prawo nie chcieć mieć dzieci, możesz stawiać nad macierzyństwo siebie i swoją karierę, możesz odkładać to w czasie (tu biologia jednak może namieszać, więc nie w nieskończoność, ale na pewno dłużej niż kiedyś).

Nie do przemilczenia jest też argument, iż więcej oczekujemy też od potencjalnego ojca dzieci. Może i kiedyś było łatwiej, ale niekoniecznie lepiej. Ot, spotykało się delikwenta w okolicach 20 urodzin, brało ślub, płodziło dzieci i żyło. Bez szczególnej refleksji, iż można inaczej, szczęśliwiej czy po prostu godniej. Tak robiły nasze babki, tak robiły nasze matki, tak robiła część z nas.

Młode pokolenie Polek chce dla siebie lepszego życia. A żeby tak było, wybór partnera przestaje być przypadkowy. Pozostaje mieć nadzieję, iż podobne podejście przełożymy też na nasze głosy w przyszłych wyborach parlamentarnych.

Idź do oryginalnego materiału