Janusz Korwin-Mikke i jego metody wychowawcze. Klapsy? "Córkę traktuję delikatniej"

wiadomosci.gazeta.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl


Janusz Korwin-Mikke wciąż przekonuje, iż "klapsy" są świetną metodą wychowywania dzieci. Polityk otwarcie mówi, iż zdarza mu się uderzyć 10-letniego syna. Na "przychylność" może natomiast liczyć córka. W opinii polityka takimi praktykami oburzają się jedynie "chorzy psychicznie ludzie".
Janusz Korwin-Mikke konsekwentnie trzyma się swoich ideałów, zwłaszcza, jeżeli chodzi o wychowywanie dzieci. - Klapsy to nic złego - uważa 81-letni polityk Konfederacji na łamach "Super Expressu". Warto dodać, iż opinia ta jest sprzeczna z tym, co od lat dowodzą psychologowie.


REKLAMA


Zobacz wideo
"Potrzebujemy narodowej strategii walki z przemocą wobec dzieci"


Janusz Korwin-Mikke "surowy, acz dobrotliwy". Córkę traktuje trochę delikatniej
Janusz Korwin-Mikke w rozmowie z gazetą ujawnił, iż na taką formę narażony jest przede wszystkim jego 10-letni syn - chłopak "generalnie grzeczny", tylko "czasem z niewłaściwymi pomysłami". Na przychylność ojca może z kolei liczyć 12-letnia córka, którą "traktuje trochę delikatniej". Psycholodzy podkreślają, iż klapsy są formą przemocy i odbijają się na psychice dziecka, na co zwrócili uwagę dziennikarze. Jak zareagował na to lider Konfederacji? - Potem tacy ludzie wychodzą, co się szwendają po ulicach i nie wiedzą, co ze sobą zrobić! - odparł. - To, iż chorzy psychicznie ludzie się oburzają, to nie ma się czym przejmować - stwierdził.


- Korwin-Mikke to jest taki "pan wczorajszy" i o ile on nic złego w tym nie widzi, to jest to po prostu przerażające - powiedziała posłanka Lewicy Katarzyna Piekarska. - Tym bardziej, iż jako poseł i osoba publiczna stanowi dla wielu ludzi autorytet. Mogą pomyśleć: "Skoro on leje swoje dzieci i nic mu się nie dzieje, to dlaczego ja mam tego nie robić?" - dodała w rozmowie z "Super Expressem".


Konfederacja bije dzieci? Mentzen: Kabel od żelazka wykracza poza definicję
Warto przypomnieć, iż w marcu 2023 r. w podobnym tonie wypowiedział się Sławomir Mentzen. - Chciałbym, aby normalne było, iż rodzic może dać dziecku klapsa. Co do zasady klaps ma dyscyplinować, więc musi być nieprzyjemny. Z badań wynika (nie wiadomo, o jakie badania chodzi, polityk nie potrafił podać konkretów - red.), iż dzieci, które dostają klapsy, mają mniej problemów niż te, które w ogóle nie są karane - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską. Dopytywany przez dziennikarza, co w przypadku, kiedy rodzic trafiłby w inne miejsce np. w nerkę, stwierdził, iż wtedy musiałby o tym zdecydować organ sprawiedliwości. Jednocześnie "uspokoił", iż bicie "kablem od żelazka" wykraczałoby poza definicję lekkiej kary cielesnej. - Ale to każdorazowo powinna być decyzja sądu - zastrzegł.
Idź do oryginalnego materiału