🧭 Jak podejmować lepsze decyzje, dzięki poznaniu siebie
Czy można podejmować lepsze decyzje w biznesie dzięki… głębszemu poznaniu siebie? Czy rozwój firmy zaczyna się nie w tabeli Excela, a w duszy właściciela? Brzmi jak coachowy bełkot? A jednak – spójrzmy na tą „dziwną, ale skuteczną” ścieżkę. Bo w świecie integralnym nic nie jest oderwane: HR łączy się z psychologią, marketing z wartościami, a strategia z… medytacją.
Ten pierwszy „biznesowy” odcinek Dębowski Podcast to nie wykład z zarządzania, ale próba odpowiedzi na fundamentalne pytanie: jak podejmować decyzje w najtrudniejszych momentach – kiedy sprzedaż leży, motywacja topnieje, a poczucie sensu wyparowało? I jak w tym wszystkim nie tylko przetrwać, ale zbudować coś, co będzie miało duszę.
🌱 Wszystko zaczyna się od człowieka
Integralny model biznesu (IMB) zaczyna się nie od rynku, nie od produktu, a od… człowieka. I jego talentu. Nie mówimy tu o talencie „do śpiewania w Mam Talent”, ale o predyspozycji – czymś, co przychodzi naturalnie, co nas niesie, co daje energię. Czasem odkrywa się to mając lat 15, a czasem – 55. A czasem nigdy.
Brak kontaktu z własnym talentem może prowadzić do wieloletniej frustracji, a choćby depresji. Bo jak można żyć pełnią, nie wiedząc, do czego się jest stworzonym? Przykład serialu „The Bear” na streamingu “Disney” staje się tu piękną metaforą – o ludziach pogubionych, którzy nie znając siebie, ranią innych, aż do momentu, gdy… odkryją swoje miejsce. I nagle wszystko klika. W życiu – jak w restauracji walczącej o gwiazdki Michelin – trzeba odnaleźć swoje danie popisowe.
💡 Pomysł to nie fanaberia – to konieczność
Ale sam talent to za mało. Musi pojawić się idea – most między tym, co potrafisz, a tym, co świat potrzebuje. To może b
yć pomysł na produkt, usługę, sposób pracy. Bez niego – choćby najbardziej utalentowany człowiek stanie się więźniem własnych możliwości. Dlatego w podejściu CVP nie ma miejsca na bierne czekanie na natchnienie – jest eksploracja, dialog z podświadomością, eksperymentowanie.
Dopiero połączenie talentu i idei staje się początkiem biznesu. I – co ważne – nie każda idea musi być od razu firmą na miliony. Może być prostym działaniem: „kocham góry, to zostanę przewodnikiem”. Albo: „lubię rozwiązywać problemy, może zostanę terapeutą?”. Grunt, by pasowało do Ciebie – bo wtedy masz szansę nie tylko przetrwać, ale zakwitnąć.
🔥 Trudne momenty jako brama do decyzji
Kiedy przychodzi kryzys – to nie zawsze znak, iż coś się kończy. Czasem to zaproszenie, by wrócić do źródła. W 2013 roku nasza Szkoła Terapii i Coachingu, którą zaczęliśmy rozwijać w 2009 roku przestała się sprzedawać. Nie zauważyliśmy co robimy źle, nie widzieliśmy, iż pojawiła się konkurencja oraz iż zbyt słabo pokazujemy wartość jaką dajemy.
Pojawił się ból, niewyspanie, noworodek w domu i spadające zarobki – w okresie 3 miesięcy nawarstwiło się wiele. Były momenty załamania, przeciążania, rezygnacji i frustracji. Ale zamiast desperacko ciągnąć to dalej, zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy szerzej: co dalej, na czym się skupić.
To właśnie wtedy pojawiła się szansa współpracy z firmami – i choć było to trudne, okazało się rozwijające. Ta historia to więcej niż anegdota – to esencja podejścia integralnego. Bo często największa siła przychodzi nie ze zwycięstw, a z “porażek”, które zmuszają nas do głębszego spojrzenia. Nie chodzi tylko o to, co robisz – ale z jakiego poziomu siebie to robisz.
📈 Zewnętrzny rynek vs. wewnętrzna prawda
W podejściu integralnym nie wystarczy znać tylko siebie. Trzeba równie uważnie przyglądać się rynkowi. Nasza Szkoła przestała się sprzedawać, m.in dlatego, iż przestaliśmy analizować, co dzieje się w branży, ale też nie rozwijaliśmy się wystarczająco w zgodzie ze swoimi talentami. Uderzające? A jakże życiowe.
Nie wystarczy być „sobą”. Trzeba jeszcze znaleźć sposób, by to „ja” rezonowało ze światem. By jego forma – produkt, usługa, komunikat – trafiła w realną potrzebę. To właśnie napięcie między wewnętrznym a zewnętrznym tworzy przestrzeń dla strategii. I choć może się wydawać, iż nie da się połączyć serca z Excelem – IMB pokazuje, iż to nie tylko możliwe. To konieczne.
🔄 Zmiana kierunku to nie porażka
W 2014 roku zapadła decyzja: Szkoła pauzuje, ruszamy we współpracę z firmami. I nie było to „odcięcie się” od pierwotnej idei. Wręcz przeciwnie – to był jej rozwój. Przez 5 lat, od korporacji do korporacji, od firmy do firmy, zdobywałem doświadczenie, które… w końcu stało się paliwem do odnowienia Szkoły w nowej, lepszej formule.
Ten moment pokazuje, iż zmiana kursu w biznesie nie oznacza zdrady misji. Czasem to jedyny sposób, by ją uratować. Bo droga do realizacji talentu nie zawsze jest liniowa. Czasem trzeba zejść z głównego szlaku, by odnaleźć nową ścieżkę – bogatszą, mądrzejszą, bardziej naszą.
Tak naprawdę lata 2014-2019 pozwoliły mi połączyć pracę jako psycholog, coach, terapeuta z rozwojem w obszarze biznesu. Pracowałem z menadżerami, zarządami, właścicielami firm. O tym marzyłem od prawie początku kariery, alle nigdy nie poszedłem w ścieżkę pracy w korporacji. Dzięki pracy trenerskiej dla firm, obserwowałem organizacje od środka. Wspierałem ich dając to co umiałem najlepiej, a zarazem sam uczyłem się widząc co robią dobrze lub źle. To zaprocentowało później, gdy od 2020 zaczęliśmy rozwijać projekty, które zaowocowały stworzeniem ELZ – czyli Ekosystemu Lideru Zmian w skład, którego wchodzą w tej chwili 4 firmy, których jestem współwłaścicielem, fundacja, którą teraz budujemy oraz projekt AIT (czyli AI Therapy), który niedługo ma szansę stać się technologicznym międzynarodowym startupem.
⚙️ Synchroniczność, czyli magia w biznesie
Czy w biznesie jest miejsce na… cud? Carl Jung zauważył, iż w życiu mają miejsce czasami „synchroniczności” – tajemnicze momenty, gdy wszystko się nagle układa. Ktoś dzwoni z kontraktem. Ktoś przypomina sobie o spotkaniu sprzed lat. Pojawia się projekt, którego się nie szukało, ale na który się czekało.
To nie magia – to efekt głębokiej wewnętrznej pracy. Jest takie powiedzenie: “gdy mistrz jest gotowy pojawia się uczeń, gdy uczeń jest gotowy, pojawia się mistrz”. To mógłbym powiedzieć: „gdy przedsiębiorca jest gotowy, świat reaguje”. I to jeden z najbardziej wzruszających elementów tej opowieści – pokazujący, iż integralne podejście nie ignoruje racjonalności, ale dodaje do niej coś więcej: wiarę, iż jeżeli naprawdę żyjesz w zgodzie ze sobą, to prędzej czy później… coś się zadzieje.
Po takich doświadczeniach kieruje się więc zasadą: “Rób swoje, bazuj na wartościach, tych prawdziwych, a prędzej czy później wszystko się ułoży”.
🤝 Talent + idea + ludzie = produkt dla ludzi
Gdy masz talent i pomysł, zderzasz się z rynkiem. A ten rynek to nie „słupki sprzedaży”, tylko ludzie – ze swoimi potrzebami, obawami, historiami. I tu zaczyna się kolejny etap integralnego myślenia: tworzenie produktu lub usługi, która z jednej strony jest wyrazem Twojego wnętrza, a z drugiej – odpowiedzią na realne „AU!” drugiego człowieka.
W tym podejściu nie chodzi o to, żeby „wymyślić coś, co się sprzeda”. Chodzi o to, by odkryć, co z Twojej głębi może autentycznie pomóc innym. I dopiero wtedy zacząć to komunikować. Bo dopiero wtedy Twój biznes ma szansę nie tylko przetrwać, ale rezonować – jak dźwięk w dobrze nastrojonym instrumencie.
🧩 Indywidualne rozwiązania zamiast kopiowania schematów
Nie istnieje uniwersalna recepta na sukces. Nie da się skopiować jednego modelu biznesowego i osiągnąć identycznych efektów. Każda firma, zespół, człowiek – to unikalna konfiguracja wartości, doświadczeń i możliwości. To dlatego integralne myślenie wymaga… twórczości.
Kluczowe pytanie brzmi: „czego potrzebuje nasza firma – teraz?” A nie: „co działało u konkurencji?”. Przykładem są mastermindowe spotkania, które w Szkole stały się jednym z filarów. Nikt nie planował ich jako głównego rozwiązania – ale powstały z obserwacji realnych potrzeb studentów. I… z intuicji.
W tym ujęciu innowacja nie zawsze wynika z „burzy mózgów” i tabeli SWOT. Czasem z nudy. Czasem z frustracji. Czasem z ciszy. Ale zawsze – z uważności na ludzi i kontekst. I dlatego właśnie to, co działa u kogoś innego, nie musi zadziałać u Ciebie. Bo Twoje „dlaczego” jest inne. I Twój zespół też.
🧱 Ekosystem zamiast jednej gwiazdy
Przez lata wszystko kręciło się wokół mnie. Mojego nazwiska, mojej reputacji, mojej twarzy. Ale to nie jest droga skalowalna. A już na pewno – nie jest droga integralna. Bo integralność to też… odpuszczenie ego. Właśnie dlatego powstał Klub CVP, później społeczność, potem 4People – firma, która nie opiera się na mojej osobie, ale na wspólnocie ludzi.
To głęboka zmiana w myśleniu: od „ja mam misję” do „my mamy misję”. Od „ja prowadzę” do „ja współtworzę przestrzeń”. I tu znów pojawia się magia – bo kiedy dajesz innym pole do działania, oni zaczynają błyszczeć. I nagle okazuje się, iż część klientów zapisuje się na kurs… bo chcą być częścią tego ekosystemu. Bo widzą siebie jako przyszłych liderów. A to już nie jest zwykła szkoła. To ruch. To przestrzeń rozwoju. To coś więcej.
🏗️ Gdy działy oddzielają ludzi od idei
W miarę jak firma rośnie, powstaje zagrożenie: odklejenie. Talent i idea, które były iskrą, znikają gdzieś w strukturze. Działy się specjalizują, procesy się rozrastają, a ludzie zaczynają widzieć tylko… swój kawałek tortu. I wtedy łatwo o kryzys. Bo jak podejmować decyzje, jeżeli już nie wiadomo, po co się coś zaczęło?
IMB (Integralny Model Biznesowy) w swojej pełnej formie pokazuje właśnie to napięcie. Na górze – talent, idea, człowiek. Na dole – struktury, procesy, kompetencje. A pomiędzy nimi – DZIAŁY. jeżeli nie ma przepływu między tymi warstwami, firma staje się jak korpo-zombie. Działa, ale nie żyje. Reaguje, ale nie czuje. I najgorsze – nie tworzy.
Dlatego integralność w tym modelu oznacza ciągłe przypominanie sobie: dlaczego zaczęliśmy? Z kim to robimy? I czy jeszcze pamiętamy, dla kogo to wszystko?
🔍 Mentalność, komunikacja, strategia – ukryte silniki
Niezwykle istotne dla całej układanki są trzy obszary, które często umykają liderom: mentalność zespołu, przepływ komunikacji i jakość strategii. Bo nie wystarczy mieć świetny produkt. Trzeba mieć jeszcze ludzi, którzy go rozumieją. I strukturę, która pozwala im działać.
To dlatego niektóre firmy mimo świetnego pomysłu toną – bo wewnętrznie coś nie działa. Albo zespół jest zdemotywowany. Albo lider komunikuje się niejasno. Albo procesy są zbyt sztywne. W podejściu integralnym nie chodzi o perfekcję – ale o świadomość. O systematyczne zadawanie sobie pytań: co działa? co się zacina? co przestało mieć sens?
To jak jazda samochodem – możesz mieć silnik Ferrari, ale jeżeli nie sprawdzasz ciśnienia w oponach, nie dojedziesz daleko. A jeżeli nie rozmawiasz z pasażerami, możesz nie zauważyć, iż wszyscy wysiedli.
🧠 Zrozumieć klienta (i pracownika) na nowo
Jedna z kluczowych części Integralnego Modelu Biznesowego to analiza ścieżki klienta – od doświadczenia życiowego, przez ból, aż po decyzję zakupową. Ten fragment IMB to mapa która pokazuje, iż sprzedaż nie jest poprzedzona samą “decyzją zakupową” – jest to o wiele bardziej złożony proces.
Bo nikt nie kupuje kursu, terapii czy farby do ściany „tak po prostu”. Zawsze wcześniej jest jakaś decyzja życiowa. A przed nią – potrzeba. A przed nią – problem. A jeszcze wcześniej: profil ludzi, rola, doświadczenie. Ta głębia analizy pokazuje, jak bardzo spłycamy nasze działania, gdy patrzymy tylko na dane z Excela.
I co więcej – ta sama analiza dotyczy… pracowników. Tak, zatrudnienie kogoś to też akt zakupu. Ale zanim ktoś podejmie decyzję, by związać się z firmą, musi w sobie przejść cały wewnętrzny proces. jeżeli liderzy tego nie rozumieją – przyciągają nie ludzi, tylko życiorysy. A to kolosalna różnica.
🌍 Spojrzenie z lotu ptaka – i zejście na ziemię
Na koniec proponuję spojrzeć na cały model z góry – w formie kołowego schematu. Nie po to, by się zachwycić, ale by… się zatrzymać. Zadać pytanie: na którym obszarze ostatnio przestaliśmy się skupiać? Może zbyt mocno siedzimy w operacyjce? Może zapomnieliśmy o wizji? A może przestaliśmy rozmawiać – naprawdę rozmawiać – z ludźmi?
To jest siła modelu IMB – nie w tym, iż wszystko się „układa”. Tylko w tym, iż pozwala zobaczyć, co się… rozjeżdża. Jest jak mapa ciała w medycynie chińskiej – nie leczy, ale wskazuje miejsca napięcia.
Zresztą, każdy z obszarów tego modelu można by rozwinąć w książkę. Ale nie o to chodzi. Chodzi o świadomość. O uczciwość wobec siebie. O odwagę, by patrzeć szerzej – i głębiej.
🪞 Felietonowa puenta: integralność to odwaga
Na koniec zostaje najważniejsze pytanie: czy masz odwagę spojrzeć na swój biznes lub pracę integralnie? Nie tylko z poziomu tabel, wyników i reklam. Ale z poziomu siebie. Twoich talentów. Twoich niepowodzeń. Twojej historii.
Bo to nie jest droga „łatwiejsza”. To jest droga bardziej prawdziwa. A w świecie, który kocha ściemę, właśnie autentyczność może stać się Twoją przewagą konkurencyjną.
Dlatego – niezależnie, czy jesteś menadżerem, przedsiębiorcą, czy liderem zmiany – warto zadać sobie dziś kilka prostych, ale niewygodnych pytań:
- Co wiem / wiemy o swoich talentach?
- Czy moja firma przez cały czas żyje ideą, od której się zaczęło?
- Co naprawdę czują moi ludzie?
- Gdzie w moim modelu przestał płynąć prąd?
A potem… nie udawać, iż wszystko jest okej. Tylko wrócić do źródła. Do człowieka. Do siebie.
Kliknij w link aby zapoznać się z Integralnym Modelem Biznesu: https://adamdebowski.pl/imb