Jak nie brać emocji do siebie i nie przejmować się problemami klienta?

adamdebowski.pl 4 miesięcy temu

Dzisiaj poruszę niezwykle ważny, praktyczny temat: jak nie brać do siebie emocji innych, jak nie przejmować się problemami klientów w kontekście terapii. Zanim jeszcze zaczniemy naszą podróż ku byciu coachem czy terapeutą, często towarzyszą nam obawy. Myślimy: „Chciałbym pomagać ludziom, ale jestem tak wrażliwy, iż martwię się choćby widokiem smutnego kotka. Jak więc poradzę sobie z poważnymi problemami życiowymi innych osób?”.

To zrozumiałe, iż możemy obawiać się tego, jak wpłynie na nas praca z ludźmi, którzy borykają się z trudnymi sytuacjami. Wielu z nas przed rozpoczęciem kariery terapeutycznej myśli: „To mnie zniszczy”. A jednocześnie czujemy silne pragnienie pomagania innym.

Kiedy zaczynamy praktykę, już podczas pierwszych sesji, mimo iż jeszcze nie opanowaliśmy wszystkich metod, zauważamy, iż nosimy w sobie problemy klientów przez kilka dni. Często mówimy wtedy: „O rany, przez dwa dni nie mogłem przestać myśleć o tym kliencie”. To może być przytłaczające. Ale choćby doświadczeni terapeuci, którzy znają metody pracy i mają za sobą lata praktyki, czasem borykają się z nadmiernym przeżywaniem emocji klientów.

Czasami doświadczeni terapeuci, którzy prowadzą warsztaty, zaczynają przeżywać emocje ze spotkań grupowych. A jeżeli choćby te emocje nie dotykają ich na sesjach indywidualnych czy grupowych, mogą przejmować się sytuacjami z wiadomości, takimi jak wojny czy chore dzieci. To może prowadzić do wypalenia zawodowego, ponieważ emocje te przenikają do pracy, choć oczywiście doświadczony terapeuta nie przenosi swoich lęków bezpośrednio na klienta. Niemniej jednak, uczucie wypalenia i zmęczenia może się pojawić szybciej, gdy ciągle przeżywamy trudne wydarzenia z otoczenia.

Dlaczego przejmujemy się emocjami innych? Z jednej strony, zależy to od naszego systemu nerwowego. Niektórzy z nas mają bardzo wrażliwy system nerwowy, który jest podstawą naszej osobowości. Takie osoby mają wysoką reaktywność, czyli silniej odczuwają bodźce dźwiękowe, wizualne, a choćby wiatr. Jednocześnie mają niskie hamowanie, co oznacza, iż ich system nerwowy słabiej radzi sobie z wyciszaniem tych bodźców.

Gdy połączymy wysoki poziom reaktywności z niskim hamowaniem, osoba taka staje się bardzo podatna na wszelkie bodźce. To sprawia, iż bardziej przeżywa emocje innych, a także trudne sytuacje z otoczenia.

Jak więc radzić sobie z tymi wyzwaniami? Przede wszystkim, musimy być świadomi swojej wrażliwości i nauczyć się technik radzenia sobie z nadmiarem bodźców. Ważne jest, aby dbać o swoje zdrowie psychiczne, stosować metody ochrony emocjonalnej i regularnie pracować nad wyciszaniem swojego systemu nerwowego.

Zachęcam Cię do tego, byś uczył się metod, które pomogą Ci chronić się przed nadmiernym przejmowaniem emocji innych. Z czasem, dzięki praktyce i zdobywanemu doświadczeniu, nauczysz się, jak skutecznie pomagać innym, nie tracąc przy tym siebie.

Kolejna przyczyna, dla której przejmujemy się emocjami innych, niezależnie od naszej wrażliwości, tkwi w tym, jak zarządzamy naszymi myślami. jeżeli nie mamy kontroli nad naszymi myślami, to one z łatwością zaczynają oceniać i komentować rzeczywistość. Na przykład, widząc kogoś, kto wygląda inaczej, od razu pojawiają się myśli: „Dlaczego ta osoba tak wygląda? Ja się tak nie ubieram. Ona wygląda beznadziejnie, ja lepiej.” I tak zaczyna się niekończący się ciąg porównań i krytyki.

Kiedy nie umiemy zarządzać tym krytycznym głosem w naszej głowie, błyskawicznie oceniamy wszystko wokół. Widząc cierpiące dziecko w wiadomościach, psa w filmie, czy współpracownika w trudnej sytuacji, myśli zaczynają galopować: „Ojejku, biedna osoba, jak jej musi być ciężko. Przypominam sobie, iż ja też miałem taką sytuację. Boże, ile ludzi tak cierpi. Świat jest okrutny.” To niekończące się kołowrotki myśli potęgują nasze emocje, wywołując smutek, żal, a choćby gniew na świat.

Problem z przejmowaniem się emocjami innych wynika często z braku umiejętności zarządzania naszymi myślami. Komentarze naszego wewnętrznego głosu dolewają oliwy do ognia, wzmacniając emocje. A przecież to myśli wywołują emocje, prawda? Smutek, żal, gniew – wszystko to pojawia się w odpowiedzi na nasze myśli.

Kolejnym powodem, dla którego przejmujemy się emocjami innych, jest nasza nieprzepracowana przeszłość. Wyobraźmy sobie, iż terapeuta pracuje z klientem, który ma problemy finansowe. jeżeli sam terapeuta boryka się z podobnymi trudnościami, to opowieść klienta uruchomi w nim własne lęki i obawy. „Mam tylko 300 złotych do końca miesiąca, a muszę spłacić kredyt. Boję się zmienić pracę, pomóż mi.” jeżeli terapeuta nie przepracował swoich problemów finansowych, to historia klienta dotknie go osobiście.

To samo dotyczy relacji rodzinnych. jeżeli klientka opowiada o trudnym dzieciństwie, w którym rodzice pili i bili się, a terapeuta ma podobne doświadczenia, ale jeszcze ich nie przepracował, to naturalnie poczuje lęk i emocjonalne obciążenie. Problemy innych mogą w nas wywoływać demony, które nosimy w sobie.

Dlatego tak ważne jest, abyśmy jako terapeuci pracowali nad własnymi emocjami i przeszłością. Nieprzepracowane traumy mogą sprawić, iż będziemy bardziej podatni na problemy naszych klientów. Każda niezałatwiona sprawa z naszego życia osobistego może odbijać się w naszej pracy, powodując, iż trudniej będzie nam pomagać innym.

Warto więc pamiętać, iż zarządzanie myślami i emocjami to klucz do efektywnej pracy terapeutycznej. Musimy nauczyć się kontrolować nasze wewnętrzne dialogi, pracować nad własnymi problemami i dbać o siebie, aby móc skutecznie pomagać innym, nie tracąc przy tym własnej równowagi.

Doświadczony terapeuta może mieć za sobą 15 lat świetnej praktyki, ale kiedy w jego życiu pojawia się osobista tragedia – na przykład umiera mu ktoś bliski – emocje mogą się pojawiać niezależnie od jego doświadczenia. jeżeli terapeuta jeszcze nie zagoił tych ran, a na sesji pojawi się klient z podobną historią rodzinną, te emocje mogą się nasilić.

Czy to oznacza, iż terapeuta powinien przerwać swoją praktykę? Nie. Może warto zrobić krótką przerwę, aby poświęcić czas na żałobę, ale to nie oznacza końca kariery. Ważne jest, aby taki terapeuta poszedł na superwizję czy własną terapię. Gdy zauważy, iż emocje pojawiają się podczas sesji, powinien gwałtownie umówić się ze swoim terapeutą, by nad nimi pracować.

Nie jest możliwe, żeby terapeuta był idealnym człowiekiem z przepracowaną przeszłością i bez żadnych problemów w życiu. jeżeli miałoby to być warunkiem, mielibyśmy za mało terapeutów, a pacjenci by cierpieli. To, iż terapeuta ma własne trudności, nie oznacza, iż będzie źle prowadził terapię. Oznacza to jedynie, iż może potrzebować więcej pracy nad sobą, większego kosztu emocjonalnego.

Istotna jest świadomośći. Nie to, czy terapeuta ma wszystko przepracowane, ale czy jest świadomy, iż historia klienta wzbudza w nim emocje. Świadomość tego, co się w nas dzieje, pozwala nam zarządzać tymi emocjami. choćby jeżeli pojawi się lęk, napięcie, czy projekcja podczas pracy z klientem, możemy świadomie zahamować te odczucia. Możemy wytrzymać tę godzinę sesji, a potem przetworzyć te emocje na własnej terapii.

Gdy zrozumiemy, iż źródłem przeżywania emocji może być wrażliwość systemu nerwowego, nasze myśli czy nieprzepracowane traumy, możemy nauczyć się zarządzać tym wszystkim. Najtrudniej jest pracować z wrodzoną wrażliwością systemu nerwowego, ale choćby to jest możliwe. Istnieje wiele technik oddechowych, wizualizacyjnych i metod pracy z myślami, które pomagają zatrzymać, ujarzmić lub zaopiekować się przepływającymi emocjami podczas sesji lub po niej.

Czasami nadmierne przejmowanie się emocjami innych wynika z naszego mindsetu, z wartości, jakie sobie przypisujemy. jeżeli zbytnio troszczymy się o innych, zaniedbując siebie, warto to przepracować. W pracy terapeutycznej istotny jest klient, ale istotny jestem również ja sam. Co to oznacza w praktyce?

To, iż klient pisze SMS-a o 23:00, nie oznacza, iż muszę odpowiadać. To, iż klient ma problem, nie oznacza, iż mam o nim myśleć godzinę po sesji. Jesteśmy dla naszych klientów podczas ustalonego czasu, kiedy umówili się na sesję, zapłacili za nią i poświęcamy im nasz czas.

Zachowanie równowagi między troską o klienta a dbaniem o siebie jest fundamentalne. Świadomość i umiejętność zarządzania emocjami, myślami oraz wartościami są fundamentem zdrowej i efektywnej pracy terapeutycznej. Dzięki temu możemy skutecznie pomagać innym, jednocześnie dbając o własne zdrowie psychiczne i emocjonalne.

Oczywiście, zakładając kontrakt terapeutyczno-mentoringowy, możemy być w kontakcie przez WhatsAppa czy Messengera, jeżeli klient tego potrzebuje. Oczywiście, nie przez dwadzieścia lat, bo nie chodzi o to, żeby klient się uzależnił, ale przez jakiś czas, kiedy wymaga dodatkowej obecności i konsultacji. jeżeli uznajemy, iż jest to zdrowe zarówno dla nas, jak i dla klienta, to jest to możliwe, ale zawsze na naszych warunkach. najważniejsze jest, aby terapeuta zadał sobie pytanie: gdzie są moje granice? Kiedy czuję się komfortowo?

Czasami branie do siebie emocji wynika z nadmiaru sesji w ciągu dnia czy tygodnia. Mechanizmy ochronne mogą działać przez kilka dni, gdy mamy po trzy czy cztery sesje dziennie, ale jeżeli czwartego dnia będziemy mieć sześć sesji, nasza emocjonalna tarcza może przestać działać tak skutecznie. Zmęczenie sprawia, iż stajemy się bardziej podatni na emocje i troski pacjentów. Dlatego dbanie o siebie jest bardzo ważne, aby utrzymać wysoki poziom jakości pracy z klientem. Może to oznaczać, iż nie możemy przyjmować więcej niż sześć sesji dziennie przez pięć dni w tygodniu, czy więcej niż trzy sesje dziennie przez trzy dni w tygodniu.

To jest coś, czego uczymy się z czasem. Niektórzy są bardziej wydolni, inni mniej. Osobiście, na początku mojej kariery, miałem każdego dnia po cztery sesje przez cztery dni w tygodniu i okazało się to dla mnie za dużo, zwłaszcza jeżeli sesje trwały po półtorej godziny. Z czasem odkryłem, iż najlepiej jest, gdy mam maksymalnie cztery do sześciu sesji w tygodniu. Oczywiście, na początku nie utrzymałbym się z tego, więc miałem więcej sesji, ale w miarę jak zacząłem prowadzić więcej szkoleń i otwierać kolejne firmy, minimalizowałem liczbę sesji.

Inaczej funkcjonuje terapeuta, który przychodzi do gabinetu, pracuje i wychodzi, a inaczej ten, który w ciągu dnia musi odpowiadać na maile, wiadomości na WhatsAppie od pracowników, chce pisać książkę, wieczorami prowadzi webinary, a w weekendy zajęcia na uczelni. jeżeli nie zadbamy odpowiednio o siebie, może się okazać, iż mamy pięć dni w tygodniu sesje z klientami, dwa wieczory na webinary i dwa razy w miesiącu weekendy zajęte zajęciami. Rodzina nas nie widzi, a my jesteśmy na skraju wyczerpania.

Oczywiście, są okresy, kiedy tak trzeba – żeby zarobić, pomóc ludziom, którzy się do nas zgłaszają i budować swoją markę. To jest budowanie kapitału. Jednak znalezienie równowagi, aby nie brać na siebie zbyt wielu emocji i trosk, dbając o siebie i swoje granice jest równie stotne.Na początku może być naprawdę dużo pracy, ale nie możemy siebie zajechać. Gdy jesteśmy przemęczeni, nasze mechanizmy ochronne przestają działać efektywnie i wtedy przyjmujemy te emocje nadmiernie do siebie. Wracając jednak do kwestii wewnętrznych wartości – choćby jeżeli nasz rytm pracy jest odpowiedni, jeżeli w głowie mamy przekonanie, iż inni są ważniejsi, iż świat jest ciężki i musimy się troszczyć o innych, to ta metawartość w naszej psychice często prowadzi do nieustannego myślenia o tym, jak pomóc innym.

Kiedy ciągle mamy w głowie myśl „jak ludziom pomóc?”, nasz umysł nieustannie koncentruje się na problemach klientów. Początkowo może to być mechanizm kreatywno-rozwojowy – chcemy być bohaterami, mędrcami, szukać rozwiązań dla świata. Ale gdy przekroczymy pewną granicę, nasze myślenie może przesunąć się na ekstremum. Z jednej strony mamy ludzi, którzy uważają, iż to oni są najważniejsi i reszta świata powinna im służyć, a z drugiej strony – tych, którzy poświęcają się innym, zapominając o sobie.

Gdy człowiek ma taki mindset, ciągle myśli o problemach innych, ciągle stara się je rozwiązywać. Podświadomość może myśleć, iż im bardziej się zaangażujemy, tym szybciej znajdziemy rozwiązanie. W rezultacie systematycznie zaczynamy myśleć tylko o innych, starając się ratować świat. Paradoksalnie, intencje mogą być dobre, ale nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo nas to wyniszcza.

Dlatego potrzebny jest balans w procesie terapeutycznym i budowaniu światopoglądu terapeutycznego. choćby po latach zdrowego funkcjonowania, można wpaść w pułapkę nadmiernego zaangażowania. Na przykład, po napisaniu popularnej książki, zaczynamy otrzymywać coraz więcej zaproszeń na konferencje, pojawiają się nowe możliwości zarobku i pomagania większej liczbie ludzi. I choć przez lata funkcjonowaliśmy zdrowo, nagle możemy wpaść w nadmierny rytm kalendarzowy i poczucie, iż teraz możemy naprawdę dużo zdziałać.

W takim momencie łatwo jest nie zauważyć, kiedy zaczynamy się nadmiernie angażować w ratowanie świata. Myśli troskliwe zaczynają nadmiernie się włączać, co prowadzi do wypalenia. Dlatego musimy zbalansować swoje wartości, weryfikować, dlaczego i po co coś robimy, dbać o swój kalendarz, przepracować swoją przeszłość i regularnie wracać do refleksji nad sobą. Przepracowywanie bieżących problemów autoterapeutycznie jest potrzebne do tego aby nie wpływały one na nasze życie zawodowe i osobiste.

Zarządzanie swoimi bieżącymi myślami, porównywaniem się, oceną i krytyką to cenna umiejętność. To również kwestia zrozumienia i pracy z naszym systemem nerwowym, który być może od samego początku życia był niezwykle wrażliwy. Uczenie się różnych metod, takich jak techniki oddechowe, wizualizacje, rozmowy z podświadomością czy praca z ciałem, może naprawdę pomóc. Dzięki nim, mimo wrażliwego systemu nerwowego, możemy lepiej zarządzać swoimi emocjami i reakcjami.

Mam nadzieję, iż te sugestie okażą się dla Ciebie cenne. Daj znać, co o tym myślisz i jak Ty sobie radzisz z przejmowaniem się lub nieprzejmowaniem emocjami innych. Każdy z nas ma swoje metody i doświadczenia, które mogą wzbogacić nasze rozumienie siebie i swojej pracy.

Jeśli ten temat do Ciebie trafia, posłuchaj nowego odcinka Dębowski Podcast, w którym szerzej omawiam ten temat. Podcast znajdziesz na Youtube, Spotify i Apple Podcast.

Idź do oryginalnego materiału