Jak zacząć promować podcast? Jak wyjść z początkowego marazmu?
Gorzkie Wrzale nagrywam od lipca 2022 roku. Moje podcastowe dziecko od początku spotykało się z aprobatą ze strony ludzi, którzy zechcieli je poznać, co stanowiło ogromny motywator popychający mnie do dalszego nagrywania.
Nawet ci, którzy zauważali mankamenty pierwszych odcinków, dawali rady, wskazówki i dzielili się swoim doświadczeniem, twierdzili, iż dostrzegają spory potencjał w tym, co robię, i przestrzegali, żebym przypadkiem nie rezygnował z Gorzkich Wrzali, bo zwyczajnie szkoda byłoby porzucić coś tak obiecującego.
Ja sam słuchałem tego z umiarkowanym sceptycyzmem. Z jednej strony byłem zupełnie niedoświadczony w temacie podcastów, z drugiej – niepewny siebie, swoich umiejętności i tego, czy to, co robię, ma jakąkolwiek wartość dla słuchacza. Potem jednak zerknąłem na narzędzia analityczne badające ruch na moim podcaście, zwłaszcza na platformie Spotify. Nie było tam zbyt wielu subskrybentów, natomiast pewne dane mocno dały mi do myślenia.
Przede wszystkim, co trzecia osoba, która wpadała mnie posłuchać na Spotify, klikała przycisk „subskrybuj”. Wiadomo, „pierwszy rzut” słuchaczy stanowili głównie znajomi, których przyciągała albo lojalność wobec mnie, albo – częściej – zwykła ludzka ciekawość w stylu: „co ma do powiedzenia światu ktoś, kogo znam”. Potem jednak zaczęli pojawiać się „ludzie z zewnątrz”, a tendencja mimo to ciągle się utrzymywała.
Innymi danymi, które mnie przekonały, był czas spędzany na odsłuchu poszczególnych odcinków Gorzkich Wrzali. Krótko mówiąc – jeżeli już ktoś zaczynał mnie słuchać, to w zdecydowanej większości przypadków pozostawał albo do końca, albo do momentu, kiedy adekwatny temat odcinka się kończył i zaczynały się standardowe działania „call to action”, a więc zachęcanie do oceniania podcastu na różnych platformach, do pisania wiadomości i tak dalej; z danych dostarczonych przez analitykę Spotify i Apple wiem, iż tego typu treści sporo ludzi pomija. Sam zresztą robię podobnie, słuchając podcastów innych twórców.
Tak czy inaczej, odkryłem, iż potrafię zdobywać uwagę słuchaczy i utrzymywać ją przez długi czas, co, nie ukrywam, było dla mnie sporym zaskoczeniem. To pozwoliło mi dopuścić do siebie ewentualność, iż być może mój podcast jest lepszy, niż sądziłem, a obiektywna publika ocenia go znacznie lepiej, niż ja sam.
Dlaczego o tym wszystkim wspominam? Przede wszystkim dlatego, iż właśnie wtedy urodziło się we mnie przekonanie, iż jeżeli wyeksponuję Gorzkie Wrzale, dam sobie szansę zaprezentowania ich szerszej publice, to przy założeniu utrzymania pozytywnych trendów, które już wypracowałem, liczba subskrybentów mojego podcastu znacząco wzrośnie.
I tak rzeczywiście się stało, a poniżej opowiem o poszczególnych platformach, które do tego wykorzystałem.
Promowanie podcastu na TikToku
Zaczynam od TikToka. Z pełną świadomością tego, co robię. Gdyby nie ta platforma, podejrzewam, iż podcastowo nie byłoby mnie teraz w miejscu, w którym jestem.
Tym, co najbardziej różni TikToka od innych wiodących platform społecznościowych, jest możliwość generowania dużych zasięgów przy zerowych nakładach finansowych. I choćby jeżeli nie uda się zrealizować tego pierwszym TikTokiem, dziesiątym, a choćby setnym, to mimo wszystko warto próbować dalej.
Może się bowiem zdarzyć to, co zdarzyło się u mnie, a więc ten jeden jedyny TikTok, który zmieni absolutnie wszystko. Ale po kolei.
Nie jestem ninją w social mediach. Nie lubię pokazywać swojej twarzy, podpinać się pod dominujące trendy, nie mam parcia na szkło, a od siebie samego zdecydowanie bardziej wolę promować to, co robię. Zdecydowałem więc, iż na TikToku będę publikować tzw. „shorty” z podcastów, a więc urywki odcinków, które przedstawiają jakąś jedną myśl lub wątek. Nie myślałem o podbijaniu TikToka, bardziej zależało mi na tym, żeby wyłapywać z użytkowników ten odsetek, który słucha podcastów i który „kupię” swoim poczuciem humoru, wartościami i światopoglądem.
Oczywiście potrzebne były mi do tego również jakieś wizualia, bo na TikToka nie dodamy czystego audio. Z początku korzystałem z tzw. audiogramów, a więc statycznych obrazów, na które nanoszone są grafiki odwzorowujące fale dźwiękowe. Posługiwałem się głównie darmową aplikacją na Androida o nazwie Headliner, którą można było łączyć bezpośrednio z podcastem, żeby wygodnie wyciąć interesujący nas fragment audio, a potem przyodziać go w warstwę wizualną.
Czy to zdawało egzamin? I tak, i nie. Tak, ponieważ lepszy rydz niż nic i mimo wszystko dzięki audiogramów udało mi się przyciągnąć do siebie sporo słuchaczy. Nie, ponieważ oglądający nie mieli na czym zawiesić oka i bardzo często pomijali moje TikToki jeszcze zanim skończyłem pierwsze zdanie wypowiedzi.
W późniejszym czasie stwierdziłem, iż zamiast audiogramów zacznę dodawać fragmenty kreskówek. I to chwyciło. Szczególnie w połączeniu z fragmentami z odcinka „Roast Świnki Peppy”, do którego odsyłam poniżej.
Mówiąc „chwyciło”, mam na myśli wyświetlenia TikToków na poziomie kilkuset tysięcy odsłon. Czy te odsłony przełożyły się bezpośrednio za popularność samego podcastu? Przywołując klasyk: „jeszcze jak!”. Poniżej macie wykres z subskrypcjami na Spotify. Moment, w którym wykres zaczął zauważalnie rosnąć, zbiega się czasowo z shortami o Peppie na TikToku.
Ktoś mógłby teraz zapytać, czy napływ słuchaczy z TikToka zrobił mi krótkotrwały ruch, który można określić mianem „śmieciowego”. Otóż nie. Statystyki późniejszych odcinków pokazują, iż liczba obserwujących w większości pokrywa się z liczbą odsłuchów. Mało tego, osoby napływające z TikToka czują potrzebę funkcjonowania w obrębie „community” Gorzkich Wrzali, co jest na swój sposób niesamowite.
Przede wszystkim jednak dzięki TikTokowi w końcu dostrzegły mnie algorytmy Spotify. Przez kilka tygodni Gorzkie Wrzale były choćby w drugiej dziesiątce rankingu najpopularniejszych podcastów w Polsce. Odcinek o Peppie natomiast znalazł się w drugiej setce najpopularniejszych odcinków. Teraz natomiast, choćby kiedy nic nie robię, nowi słuchacze i tak napływają, ponieważ algorytmy Spotify polecają mnie w wielu miejscach.
Czysty profit.
Czy radziłbym Wam powtarzać mój patent jeden do jednego? Niekoniecznie. jeżeli macie smykałkę do tworzenia materiałów wideo i nie żywicie awersji do publikowania własnego wizerunku, możliwości promocji na TikToku stają się znacznie liczniejsze.
Zauważyłem, iż u niektórych podcasterów TikTok jest czymś obok, czymś, co ma przekonać nie tyle do konkretnego podcastu, ile do osoby, która go tworzy, co siłą rzeczy też pewnie przekłada się na popularność podcastu.
Są też tacy podcasterzy, którzy w swoich TikTokach „przemycają” niezobowiązujące ciekawostki, podając je w sposób fragmentaryczny, czasem choćby clickbaitowy; a wszystko po to, by słuchacze przechodzili z TikToka bezpośrednio na podcasty, niesieni ciekawością, która dopiero tam zostanie zaspokojona.
Możliwości jest naprawdę dużo.
Czego na pewno bym nie polecał? Lekceważenia TikToka. To potężna platforma, która bardzo gwałtownie może dać boost Waszemu podcastowi i to bez konieczności inwestowania choćby złotówki. Szczególnie polecam TikToka tym podcasterom, którzy tak jak ja zaczynają nagrywać, nie mając silnej marki własnej, a więc nie są rozpoznawalni i dopiero tę rozpoznawalność muszą sobie wykreować.
O czym warto pamiętać? W przypadku moim i mojego podcastu, TikTokowy boom przyciągnął w głównej mierze użytkowników młodych, w wieku 18–22 lat, a choćby młodszych. Oczywiście nie mam z tym żadnego problemu, wręcz przeciwnie, jest to dla mnie powód do dumy. Warto natomiast wspomnieć, iż rozrywkowo-lifestylowo-publicystyczny content, który tworzę, w praktyce okazał się uniwersalny i na swój sposób wielopokoleniowy.
Jeśli tworzycie podcast bardziej specjalistyczny, z myślą o publice trochę starszej (ja też to robiłem, wyszło, jak wyszło), wtedy efekt może być słabszy niż oczekiwania. Mimo wszystko i tak celowałbym w promocję na TikToku, choćby jeżeli zajmujecie się tematami bardzo niszowymi.
Promocja podcastu na Facebooku: fanpage czy grupa?
Jeszcze kilka lat temu fanpage na Facebooku stanowił obowiązkowy punkt do odhaczenia dla wszystkich, którzy próbowali zbudować społeczność. Jak jest dzisiaj? Gorzkie Wrzale mają co prawda swój fanpage, eksperymentalnie odziedziczony po poprzednim autorskim projekcie, którym był blog, natomiast szkoda mi czasu, aby się w niego mocniej angażować.
Stosunek wysiłku, który należy podjąć przy prowadzeniu fanpage’a, do profitów, które z tego wynikają, jest dla mnie w tym momencie niekorzystny. Mówiąc wprost – bez inwestowania konkretnych pieniędzy nie potrafię wygenerować zasięgów, które by nie były żałosne. Dlatego zamiast koncentrować się na Facebooku, wolę skupiać się na innych platformach, w których autentycznie widzę sens.
Jedyną rzeczą, która jeszcze jakoś mnie trzyma przy Facebooku, są grupy. Zarówno grupa, którą stworzyłem swojemu podcastowi, jak i inne grupy, często zupełnie niepodcastowe, gdzie mogę przemycać swoje treści w nadziei na aprobatę ze strony członków.
Oczywiście staram się nie być nachalny, nie spamować linkami do Gorzkich Wrzali, bo w ten sposób osiągnąłbym rezultaty przeciwne do zamierzonych. Zamiast tego linkuję albo polecam tak, żeby to wyglądało jak najbardziej naturalnie. Na jednej z grup na przykład, pod wątkiem o traumach związanych ze szkołą, dodałem link do odcinka podcastu, w którym właśnie tym się zajmowałem. Dzięki temu zyskałem co najmniej kilku nowych słuchaczy.
Czy poza grupkami Facebook definitywnie umarł? Bynajmniej. Można powiedzieć, iż jest jak Częstochowa. Mimo danych o wyludnianiu, ludzi tu ciągle sporo, tyle iż w większości mówimy o osobach w wieku średnim lub starszych. Takie osoby również słuchają podcastów, więc przy opracowaniu odpowiedniej strategii można to sprytnie wykorzystać.
Promocja podcastu na Discordzie
Dla mnie, faceta po trzydziestce, który z Discordem nigdy nie miał nic wspólnego, była to rzecz równie nieoczywista, co egzotyczna. Prawdę mówiąc, do założnia serwera na Discordzie namówili mnie słuchacze, którzy tak często o to pytali, iż musiałem zainteresować się tematem.
Tych, którzy (tak jak ja jeszcze do niedawna) nie wiedzą, czym jest Discord, odsyłam do tekstu, który wyczerpująco odpowie na to pytanie.
Od razu powiem, iż za pośrednictwem Discorda raczej nie zdobędziecie nowych słuchaczy Waszego podcastu. Jest to natomiast idealne miejsce do tworzenia społeczności, zdobywania feedbacku, szukania inspiracji itd. Możecie tutaj rozmawiać ze swoimi słuchaczami, a jeżeli nie chcecie tego robić, możecie po prostu dać im przestrzeń skupioną wokół Waszej twórczości, żeby sami nią sobie zarządzali.
Możecie prowadzić lajwy, robić prezentacje, streamować gry i spajać społeczność na wiele rozmaitych sposobów. Kilka miesięcy temu w ogóle nie znałem Discorda, teraz uważam go za coś fantastycznego. To jedna z niewielu platform, gdzie mam możliwość bezpośredniego kontaktu z ludźmi, których łączy to, iż słuchają mojego podcastu, a oni mają możliwość kontaktu ze mną, co też (nie wiedzieć czemu) bardzo sobie chwalą.
Promocja podcastu… w podcaście, czyli wykorzystanie CTA
CTA to skrótowiec, za którym kryje się anglojęzyczne wyrażenie „call to action”, a więc „wezwanie do działania”. W przypadku podcastów mówimy o tych momentach, kiedy namawiamy słuchaczy do tego, żeby nas subskrybowali, jeżeli jeszcze tego nie robią, ale też po to, aby wystawiali nam pozytywne oceny, na przykład w formie gwiazdek na Spotify, albo pisali komentarze na YouTube.
Generalnie mała rzecz, a bardzo ważna. Te wszystkie gwiazdki, łapki w góre, komentarze, recenzje i tak dalej, wpływają na to, jak postrzegają Was algorytmy platform, na których zamieszczacie swój podcast.
Dlaczego w ogóle warto przypominać? Ta prozaiczna forma wsparcia jest na tyle oczywista, iż część odbiorców całkowicie o niej zapomina. Niektóre osoby najczęściej słuchają podcastów „w tle”, robiąc przy okazji coś innego, na przykład sprzątając, jadąc samochodem, pociągiem albo spacerując z dzieckiem w wózku. Takim osobom też warto przypominać, namawiać do tego, żeby znalazły minutę, czasem kilka sekund na wystawienie Wam pisemnej laurki lub zaznaczenia którejś z gwiazdek.
Do czego jeszcze warto namawiać? Do polecania naszego podcastu, dzielenia się nim. Z matką, mężem, kochankiem, kolegą lub koleżanką z pracy, z kimkolwiek. Poczta pantoflowa stanowi świetny i efektywny sposób na promocję Waszej twórczości.
Instagram, katalogi, współprace i inne alternatywy
Świetną opcją promocji swojego podcastu wydaje się nawiązywanie współprac z innymi podcasterami, na przykład w formie wywiadu, współprowadzenia któregoś z odcinków albo wzajemnych poleceń. Niestety sam tego nie testowałem, więc pozostanę przy czasowniku „wydaje się”.
Podobnie mam z Instagramem. Niby mam tam konto prywatne, niby Gorzkie Wrzale też mają swój profil, niestety nie potrafię przekonać się do tej platformy. Być może dlatego, iż wymaga regularnego robienia i dodawania zdjęć oraz storiesów, a ja nie jestem w tym najlepszy. Wy natomiast możecie być. jeżeli czujecie się dobrze na Instagramie, wykorzystajcie go do tego, żeby zwiększyć popularność Waszego podcastu albo zmniejszyć dystans między Wami a odbiorcami.
Co z katalogami podcastów? Kilka takich zauważyłem w sieci. W jednym dodałem Gorzkie Wrzale sam, w innym dodały mnie osoby odpowiedzialne za tworzenie katalogu, jeszcze w innych pojawiałem się niejako automatycznie i bezwiednie. Czy jest z tego jakiś profit? Poza bezpośrednimi odnośnikami do poszczególnych odcinków żadnych nie dostrzegłem.
Alternatywą, do której się przymierzam, na razie bardzo ślamazarnie, jest strona internetowa. Jeszcze nie wiem, czy wizytówkowa, moja, a więc Łukasza Wrzalika, czy strona Gorzkich Wrzali. To, co wiem na pewno, to iż mój podcast będzie tam obecny. Raz – w formie osadzonych odtwarzaczy z zewnętrznych platform, na przykład Spotify lub Spreakera, a dwa – w postaci pełnych transkrypcji każdego z odcinków. Chciałbym poczynić pierwsze prace jeszcze w tym roku, ale jest to wariant superoptymistyczny.
Podsumowanie: jak promować swój podcast i zdobywać słuchaczy?
Pamiętajcie, iż w tym tekście skupiam się niemal wyłącznie na tych metodach promocji, które sam wypróbowałem. Cały czas mam oczy i uszy szeroko otwarte na inne techniki i patenty. Wy też bądźcie. I nie odbierajcie tego poradnika jako instrukcji obsługi. To bardziej „case study” kogoś, komu troszeczkę się udało.
W ramach podsumowania muszę wspomnieć również o tym, iż żadna promocja nie ma szans powodzenia, jeżeli nie dokładacie starań, żeby tworzyć treści wysokiej jakości. Kolejna rzecz – niech Was nie zniechęcają ślamazarne początki i stagnacja, szczególnie jeżeli próbujecie swoich sił w podcastach bez silnej marki własnej. U mnie posucha trwała ponad trzy miesiące. Gdyby nie spontaniczna akcja na TikToku, do której zaprzągłem Świnkę Peppę, podejrzewam, iż trwałaby jeszcze dłużej.
Pamiętajcie również, żeby odwiedzić inne moje poradniki:
- Jak nagrywać podcast? [#1] – czego potrzebujesz, żeby zacząć?
- Jak nagrywać podcast? [#2] — od pomysłu do realizacji