Oprócz seniorów na swój stan skarżą się też ludzie w wieku 18–24 i 35–44 lata. Autorzy analizy ostrzegają, iż z powodu samej absencji w pracy osób ubezpieczonych, spowodowanej zaburzeniami psychicznymi, gospodarka może tracić choćby 9,2 mld zł rocznie. A to tylko jedno z wielu następstw ww. sytuacji, w związku z czym straty mogą wynosić choćby kilkanaście mld zł rocznie. Do tego autorzy badania dodają, iż kryzys dalej może się pogłębiać, bo nie tak łatwo będzie pozbyć się skumulowanych przez wiele miesięcy kłopotów. choćby wyraźny spadek inflacji nie gwarantuje, iż teraz problem się zatrzyma lub będzie się cofał.
Jak pokazuje najnowsza odsłona cyklicznego raportu pt. „Zdrowie psychiczne Polaków w czasach wysokiej inflacji”, autorstwa UCE RESEARCH i platformy ePsycholodzy.pl, w tej chwili 48,9 proc. Polaków stwierdza, iż doświadcza pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź funkcjonowania psychicznego w związku z wysoką inflacją. Tak działa na rodaków m.in. wzrost cen w sklepach i spadek realnej wartości dochodów. 41,8 proc. osób nie odczuwa tego, a 9,3 proc. nie potrafi tego stwierdzić.
– Wyniki są alarmujące. W dużym skrócie można powiedzieć, iż niemal 15 mln Polaków może się zmagać z ww. problemami w związku z wysoką inflacją, która odcisnęła trwałe piętno na całym społeczeństwie. To będzie ciągnęło się przez kolejne lata. Z badania wynika również, iż najczęstszym objawem tego jest stres, na który wg naszych obliczeń może skarżyć się choćby ok. 7,5 mln Polaków. Wskaźnik osób, które doświadczają pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, się zwiększa. I to odbija się też na gospodarce. Biorąc pod uwagę jedynie absencję w pracy osób ubezpieczonych z powodu zaburzeń psychicznych, można szacować straty minimum na poziomie od 7,4 do 9,2 mld zł rocznie – wylicza współautor badania Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.
Wspomniana strata dotyczy 23,8 mln dni absencji chorobowej w 2022 roku. Oprócz tego należy wziąć pod uwagę koszty zastępstwa nieobecnych pracowników, tj. rekrutację i szkolenia. Do tego trzeba dodać następstwa opóźnionej, niewykonanej należycie pracy i utraconych klientów, a także obciążenia wynikające z infrastruktury służby zdrowia i prywatnej opieki medycznej pracowników.
– Powyższa kwota to tylko jeden ze składników. Pozostałe mogą być dodatkowo tego kilkukrotną wartością i wynosić choćby kilkadziesiąt miliardów zł rocznie. Warto też zaznaczyć, iż absencje wynikające z zaburzeń psychicznych i zachowań były w 2022 r. aż trzykrotnie wyższe niż nieobecności w pracy spowodowane chorobami nowotworowymi. Niemniej ujawnione przypadki to tylko niewielki odsetek populacji doświadczającej pogorszenia własnego zdrowia psychicznego. Nasze badanie pokazuje skalę zjawiska – alarmuje ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.
Do tego analitycy UCE RESEARCH przypominają, iż w lipcu ub.r. mniej Polaków niż w tej chwili doświadczało ww. problemów, tj. 43,7 proc. Przeciwnego zdania było 44,2 proc., a nie potrafiło tego określić 12,1 proc.
– Dynamika zjawiska jest rosnąca i możemy oczekiwać dalszych wzrostów. o ile dwucyfrowa inflacja zostanie z nami do końca roku i wówczas powtórzymy badanie, to wyniki znów się pogorszą. W grudniu br. choćby 60–70 proc. respondentów może stwierdzić, iż doświadcza pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź funkcjonowania psychicznego. Do tego sama hamująca inflacja też nie jest gwarancją, iż temat zniknie, bo problem długo się zbierał i w pewnym sensie się nawarstwił – prognozuje współautor badania.
Jak tłumaczą eksperci z platformy ePsycholodzy.pl, z reguły Polacy mają poczucie, iż inflacja jest sporo wyższa niż oficjalnie podawana przez GUS. Najważniejsze jednak jest to, iż tego typu myślenie dodatkowo pogarsza ich stan. A to prosta droga do różnego rodzaju zaburzeń i schorzeń, w tym tych najgroźniejszych dla życia i zdrowia, a także do kolejnych strat dla gospodarki.
– Ponadto tzw. malejąca inflacja, często komunikowana np. przez polityków, wcale nie oznacza spadku cen towarów i usług, a jedynie mniejszą dynamikę ich wzrostu. Ale podejrzewam, iż sporo konsumentów nie rozumie tego w ten sposób, co później przy sklepowej kasie bądź półce objawia się szokiem bądź frustracją. Inflacja zrobiła też sporą wyrwę finansową wśród Polaków, którzy mają zadłużenie w opłatach za mieszkanie lub dom. Ona będzie się pogłębiać, bo przecież są również inne bieżące opłaty. I to jeszcze bardziej pogorszy samopoczucie Polaków – zaznacza Michał Pajdak.
Polacy mogą od dłuższego czasu doświadczyć inflacji na własnej skórze, nie tylko rozumianej jako wzrost cen, ale także bezpośrednich tego skutków, np. zwolnień, ograniczenia pracy czy braku perspektyw. To bezpośrednio wpływa na pogorszenie zdrowia psychicznego.
– Pogorszenie tej sytuacji, patrząc na to rok do roku, nie powinno nikogo dziwić, ponieważ ostatni okres to adekwatnie epicentrum szalejącej inflacji i emocje zbierają się w Polakach. Najgorsze jest to, iż tego nawarstwienia wcale nie tak łatwo będzie się pozbyć, mimo iż obecna inflacja, wg oficjalnych statystyk, spada. Problem się rozlał i będziemy musieli ponieść tego konsekwencje. Warto jeszcze zauważyć, iż spadająca inflacja wcale nie musi wpływać na to, iż ogólnie kondycja psychiczna Polaków się poprawi – stwierdza Michał Pajdak.
Obecnie częściej skarżą się na pogorszenie zdrowia psychicznego kobiety niż mężczyźni (51,8 proc. vs 45,6 proc.). Z kolei patrząc na grupy wiekowe respondentów, widać, iż ten problem deklarują przede wszystkim seniorzy w wieku 75–80 lat – 100 proc. Dalej w zestawieniu są osoby mające 18–24 lata – 61,5 proc., a następnie – 35–44 lata – 51,4 proc. Na samym końcu są Polacy w wieku 55–64 lata z wynikiem 37,6 proc.
– Wyniki we wszystkich grupach wiekowych są wysokie i przerażające. Z punktu widzenia pracodawców na szczególną uwagę zasługują młodzi Polacy, głównie reprezentanci tzw. pokolenia Z. Wśród nich notowane są m.in. największe wskaźniki wypalenia zawodowego. I o ile młoda osoba wchodzi na rynek pracy z takimi problemami, to często jest dużo mniej efektywna. Warto też dodać, iż wówczas taki stan trwa kolejne lata, jeżeli nie poddaje się ona terapii. Dla pracodawców to oczywiście wyjątkowo niebezpieczny trend – analizuje ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.
Analitycy z UCE RESEARCH informują, iż o pogorszeniu swojego stanu w związku z inflacją mówią przede wszystkim osoby zarabiające 5000–6999 zł netto miesięcznie – 56,9 proc. Dalej w zestawieniu są rodacy deklarujący dochody na poziomie 3000–4999 zł – 49,2 proc., a także 1000–2999 zł – 47,9 proc. Natomiast na końcu znajdują się respondenci, którzy nie ujawniają wysokości swoich zarobków – 40,8 proc. Przed nimi widać ankietowanych z dochodami poniżej 1000 zł – 42,9 proc.
– Zarobki w wysokości 5000–6999 zł często nie pozwalają na zaspokojenie ambitnych potrzeb, szczególnie klasy średniej. Osoby, które je osiągają, mają często wieloletni i jednocześnie duży kredyt na dom lub mieszkanie, a czasem choćby na drogi samochód. A jak wiadomo w czasie szalejącej inflacji raty kredytów bardzo poszły w górę, natomiast zarobki – już niekoniecznie. Do tego wszystko dookoła podrożało. Osobom w takiej sytuacji będzie najtrudniej poprawić swoją kondycję psychiczną, bo ich potrzeby wciąż rosną, a oni mają nawarstwione bieżące problemy, które ciężko finalnie i pozytywnie pozamykać – komentuje Michał Pajdak.
Uwzględniając poziom edukacji respondentów, widać, iż o ww. problemach mówią przede wszystkim osoby ze średnim i z wyższym wykształceniem – odpowiednio 50,2 proc. i 50 proc. Nieco rzadziej wspominają o nich Polacy z podstawowym lub z gimnazjalnym wykształceniem – 45,8 proc., a także z zasadniczym zawodowym – 36,6 proc.
– Dla osób z wyższym czy średnim wykształceniem dość trudna sytuacja materialna w dobie wysokiej inflacji może być frustrująca. Chcą więcej zarabiać, ale nie mają takich możliwości bądź są one mocno ograniczone, np. z uwagi na miejsce zamieszkania. Dlatego ich zdrowie psychiczne jest narażone na szwank – dodaje Pajdak.
Patrząc jeszcze na wielkość miejscowości, można stwierdzić, iż ww. problemy dotykają głównie osoby z miast liczących 50–99 tys. mieszkańców (58,2 proc.). Dalej są rodacy z największych polskich aglomeracji, tj. co najmniej 500-tysięcznych (51,9 proc.). Na końcu zestawienia widać Polaków z miast mających 200–499 tys. ludności (42,8 proc.), a także osoby ze wsi i z miejscowości liczących do 5 tys. mieszkańców (42,9 proc.).
– Zestawienie wyników dotyczących stopnia edukacji i miejsca zamieszkania ewidentnie pokazuje, iż wysoka inflacja najgorzej wpływa na osoby ze średnim wykształceniem z mniejszych miejscowości. Właśnie im jest najtrudniej zmienić pracę i wynegocjować wyższe wynagrodzenie. Ciężej jest im też cokolwiek odłożyć, żeby w gorszych czasach mieć lepszy komfort życia, a to potrafi bardzo negatywnie wpłynąć na psychikę człowieka – podsumowuje Michał Pajdak.
Ww. wyniki pochodzą z cyklicznego raportu pt. „Zdrowie psychiczne Polaków w czasach wysokiej inflacji. Edycja II, I–II kwartał 2023 r.”, wykonanego m.in. na podstawie badania opinii publicznej, które zostało przeprowadzone przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl w pierwszej połowie czerwca br. wśród 1030 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu.