Imieniny lęku. Bez tortu, za to z odwagą o tym, czego się boję jako terapeutka (i nie tylko)

opsychologii.pl 10 miesięcy temu

Nie chciałam pisać kolejnej recenzji książki czy cytatu. Cudze słowa zawsze są cudze, choćby jeżeli trochę własne, prawda? Zatem będzie ciut bardziej osobiście. Bo sporo dziś o terapii wokoło, o tym „czym jest”, „jak działa”, o psychoedukacji, ale to wciąż rozmyta materia, zbyt ogólna. A mi brak historii osobistych, prawdziwych, ludzkich zwyczajnie. Przeżyć i doświadczeń, na które wrażliwa nasercowa kontrolka zareaguje – „eej, też tak mam, czuję to!”. Niedosyt szczegółów we mnie, stąd pomysł na tekst przed Tobą. Niech Cię odważa, dopełnia i karmi refleksją.

Dlatego świadomie nie zacznę od „wszyscy”, zacznę od <ja>. Tak wybieram, choć to nasze pierwsze spotkanie, a może niezupełnie pierwsze? Ocenisz sam/a. Zatem ja-psychoterapeutka… czasem boję się. I równolegle – ja-pacjentka też się boję. I choć są to różne lęki, to krzyżują się w punkcie ja-człowiek, a ten człowiek we mnie (a być może i w Tobie?) nie zawsze sobie radzi. Boi się choćby tego, iż coś ważnego go ominie, iż przegapi, i będzie żałował. Albo iż znów pozwoli zaprowadzić się w miejsca, które zranią najokrutniej, i iż nie obroni się w porę, choć już dawno obiecał sobie, iż obroni. Boi się też, iż pewnego wieczoru wyda się, iż wszystko, czego się nauczył, ba!, czego dowiedział się o sobie na terapii, było iluzją. Że zaufał, uwierzył, i znów dał się nabrać, a życie mu to brutalnie udowodni. Brrr.. człowiek we mnie wzdrygnął się. On każdego ranka tak bardzo chce urosnąć, a zamiast tego niekiedy maleje. Gubi się. I nie ma komu o tym powiedzieć, bo przecież inni sobie radzą. A ponieważ człowiek wie, iż dążenie dokądś nadaje życiu sens, dąży i dąży, ledwo nadąży, ledwo za sobą nawet. I tak właśnie ja-terapeutka bunkruję się ze swoim lękiem przed byciem gorszą czy niekompetentną, a ja-pacjentka boję się razem z nią. I tylko ja-człowiek uśmiecham się ciepło pod nosem, bo w głębi duszy przeczuwam, iż każdy się czegoś boi i choć wielu z nas chciałoby w pełni wyśpiewać, co czuje, to zgodnie milczymy. Samotnie ale godnie. Tymczasem cisza potrafi kaleczyć mocniej niż słowa, być dotkliwą karą. I co? Znów odruchowo chciałam napisać, iż wszyscy wiemy, jak to jest. Zatem świadomie wycofuję „wszystkich”, żeby napisać odważnie i uczciwie – ja wiem, jak to jest. I nie chcę się już bunkrować, bać się czy wstydzić tego, co mi zrobiono, za kogoś. To jakieś chore odwrócenie porządków. Żyjemy w społeczeństwie, w którym większym wstydem jest powiedzieć „boję się” niż „nienawidzę”, i chyba już czas na aktualizację wspólnego słownika. Niech ten tekst będzie pierwszą, choć nie nieśmiałą próbą, zmiany tej narracji.

Bo szczegóły mają moc, a moc jest… szczególna. To właśnie niuanse i fenomen mojego czy Twojego doświadczenia pomagają odnaleźć podobieństwo, a wraz z nim swoją przynależność. Pozwalają jednocześnie określić, gdzie kończę się ja, a zaczynasz Ty. Pomagają się (wy)różnić. Ogół też, oczywiście, bywa potrzebny, skraca, upraszcza, ułatwia. W bezimiennym ogóle łatwiej też się schować, przy czym granica między ukryciem a izolacją bywa drażniąco cienka. Dla mnie istnieje ogromna różnica między ogólnym „każdy się boi” a namacalnym, osobistym, intymnym wręcz „tak bardzo się boję”. Czy czujesz tę różnicę? Co ciekawe, kiedyś postrzegałam osoby mówiące otwarcie o swoim lęku jako słabe, bezbronne i w duchu współczułam im. Dzisiaj podziwiam i chcę być jedną z nich, ale do tego potrzebowałam najpierw uznać ten wielopiętrowy lęk w sobie, przestać się go wstydzić, a wreszcie uznać za część mnie, zamiast wbrew mnie. Mówi o tym wprost paradoksalna teoria zmiany Arnolda Beissera, która odmieniła moje myślenie na gestaltowych studiach – „zmiana zachodzi wtedy, gdy ktoś staje się tym, kim jest, a nie gdy usiłuje stać się tym, kim nie jest”. Co więcej, kiedy ja pozwalam sobie na bycie sobą, inni to czują i tacy też się stają, świadomie lub nie. Autentyczność jest jak woda, im większy kamyk prawdy, tym szersze kręgi na powierzchni. Taaak, dzielenie się swoim trudnym doświadczeniem nosi ładunek dodatni. Zbliża i oswaja, a przede wszystkim odejmuje bólu. Skala emocji zmienia się, gdy nazywasz ją po imieniu. Ja-terapeutka i ja-pacjentka doświadczamy tego na co dzień w gabinecie, i są to momenty poruszające do głębi, nie tylko na powierzchni. Ale po co w ogóle ujawniać swój lęk czy ból, skoro da się z nimi jakoś żyć? – spytasz być może. To bardzo ważne, żeby nie mylić pojęć: Ja jestem ja, Ty jesteś Ty, i jednocześnie wszyscy mamy gadzi mózg, nosimy w sobie gówniane, nieprzetrawione prawdy z dzieciństwa i trujemy się nimi od środka. Jesteśmy niepowtarzalni, a jednak podobni, choć niechętnie to przyznajemy, w dodatku połączeni na wielu poziomach.

Czy przez cały czas czujesz, iż jesteśmy sobie równie obcy, jak na początku lektury, drogi Człowieku? Całkiem inni? Całkiem bezimienni? A może łączą nas choćby te trzy centymetry człowieczeństwa, wspólnoty doświadczeń? Albo milimetr… O takim połączeniu właśnie piszę, w końcu każdy ogół składa się ze szczegółów, które wzajemnie na siebie oddziałują w czasie rzeczywistym.

No i kto by pomyślał, iż mój wczorajszy lęk stanie się dziś tym tekstem, a jutro być może Twoją odwagą? O ile oczywiście nie pozwolisz jej utonąć w ciszy… I jeszcze jedno – lęk zmienia swój kształt wtedy, gdy nazywasz go po imieniu, najlepiej swoim własnym.

Monika Tarczyńska i solenizant Lęk

O Monice: Jestem certyfikowaną psychoterapeutką Gestalt po 4-letnim szkoleniu (Instytut Gestalt w Krakowie, Szkoła Psychoterapii Gestalt w Warszawie), a ciut mniej formalnie – jestem humanistką, po prostu. Sięgam do różnych nurtów, sprawdzam, co działa, i jeżeli działa, wplatam w swoją pracę (terapia ACT, terapia traumy, neurobiologia, psychiatria humanistyczna, teoria poliwagalna). Od wielu lat badam wpływ słów i szeroko pojętej narracji na postrzeganie i przeżywanie rzeczywistości, stąd też moja ścieżka kształcenia: Kolegium Lektorów jęz. francuskiego UW, Instytut Lingwistyki Stosowanej UW, Filozofia UO UW. Aktualnie szkolę się na Akademii Różnorodności w obszarach ADHD i ASD. Prowadzę praktykę prywatną w Warszawie oraz on-line. Urzeka mnie prostota, autentyczność i odwaga, nie tracę ich z oczu.

Idź do oryginalnego materiału